18 sierpnia 2015

Film jak życie, a życie...

Pewnie niektórzy będą zaskoczeni, ale napiszę dzisiaj o filmie. 
A wszystko w związku z tym, że zlikwidowałem właśnie prywatną listę filmów do kolejnego już raz z kolei obejrzenia.

Film to z jednej strony świetna rozrywka, ale też i niezwykłe przeżycie; zwłaszcza film, który zmusza do myślenia i kiedy możliwa jest identyfikacja własnych myśli, marzeń czy postępowania z myśleniem, marzeniami czy postępowaniem bohatera. 
Nierzadko bywa tak, że filmy wpływają realnie na rozwój jednostki czy też jej drogę życiową.
Przyznam, że nie lubię całego tego nagrodowego krzyku wokół filmów, jak Oscary, Złote Palmy, Niedźwiedzie czy inne. 
Jak w przypadku muzyki, szukam swoich filmów poprzez ich oglądanie, poniekąd po omacku, a nie poprzez czytanie recenzji czy wsłuchiwanie się w nagrodowe nominacje.
Pamiętacie, jak pisałem o „Idzie”, „Mandarynkach” i „Lewiatanie”. Trzy filmy, które praktycznie doszły do tych samych etapów nagrodowej drogi. „Ida” wygrała, „Lewiatan” też swoje zdobył, a mnie najbardziej ujął obraz „Mandarynki”.
Nie będę tu polecał żadnego z tych filmów, tylko zachęcę do obejrzenia filmu Laina Softleya, który w 2001 roku wyreżyserował K-PAX.
Kto nie oglądał jeszcze tego filmu, niech spróbuje to przełknąć. Ciekawa fabuła to jedno, nietuzinkowe sceny ze szpitala psychiatrycznego to drugie, względność wiedzy naukowej, jaką posiadają ludzie to trzecie, ale chyba najważniejsze w tym filmie to podskórne potęgowanie napięcia i przesłanie. Wcale nie to oczywiste, że każdego z nas może spotkać nieszczęście, które wstrząśnie na tyle naszą psychiką, że odpłyniemy na dobre; ale to, co ciągle zaniedbujemy w swojej codziennej gonitwie, żeby chwytać każdą chwilę daną nam do przeżycia z bliskimi, żeby oddychać każdym momentem naszego życia, a jeśli dane jest nam przeżyć szczęście na naszą miarę, to koniecznie trzeba się nauczyć na naszą miarę tymże szczęściem cieszyć!
I prowokacyjne pytanie związane z fabułą filmu. Kto powiedział, że Prot (imię pisane małą literą, ale ja jestem tradycjonalistą) nie przybył z K-PAX?

Nikt przecież nie wątpi, że Mały Książę przybył z maleńkiej planety B 612, zatem Prot też mógł przybyć z zakamarków kosmosu swojej duszy i do tych zakamarków kosmosu swojej duszy w końcu powrócić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...