Kiedy oglądam programy telewizyjne, to dochodzę do wniosku,
że współczesny człowiek powinien przede wszystkim i koniecznie modnie się
ubrać, nażreć się jak świnia i umrzeć ze śmiechu!
Jak grzyby po deszczu pojawiają się programy o modzie,
modnym stylu życia, poradach; jak i w co się ubierać, czego nie nosić, a jeśli
ktoś nie nosi, to jak się rozbierać, żeby nagość była również koniecznie modna,
chociaż ubrań żadnych już tam nie widać.
Drugą kategorię jakże popularnych programów stanowią te o
jedzeniu, od porad, co, za ile i gdzie kupić, do tych co to krok po kroku przygotowywanie
kolejnych potraw smacznych i pożądanych pokazują.
A ileż westchnień uczestników przy jedzeniu słychać na
ekranie. Gdyby same westchnienia zostawić i oczy sobie zasłonić, to gotów
człowiek pomyśleć, że ktoś tam na ekranie w miłosnym uniesieniu lata, jak ta
mewa z Dover (patrz zdjęcie powyżej)!
No i docieramy do programów, które mają nas koniecznie
rozśmieszyć. Kabareciarze prężą się na ekranie, a telewizja ciągle powtarza
kolejne kabaretowe festiwale, jakby jej nowych pomysłów na rozśmieszanie widzów
zabrakło i liczy na krótką pamięć bezmyślnego odbiorcy, który nie zauważy, że to samo ogląda po raz enty z kolei.
Modne odzienie, smaczne żarcie i śmiech do utraty tchu –
tego potrzebujemy i to nam podają media!
Trzeba zatem pracować jak wół, żeby modnie się ubrać, nażreć
czegoś dobrego i pęknąć w najlepsze ze śmiechu.
Albo?
No właśnie, albo!
Albo wyłączyć telewizor i mieć to wszystko w… i żyć po
swojemu!
Żyć po swojemu!
Żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz