Pamiętam
jak podczas studiów w Olsztynie (przełom lat 80. i 90. minionego wieku i
tysiąclecia) z kilkoma osobami próbowałem zdobyć pracę w redakcji Dziennika Pojezierza. Po wstępnych
rozmowach zostaliśmy zakwalifikowani na
kurs dziennikarski w redakcji dziennika.
To,
co wpajano nam podczas teoretycznych i praktycznych zajęć, do dzisiaj siedzi mi
w głowie, chociaż sam dziennik był, nie ma co ukrywać, pismem lokalnym.
Kiedy
dzisiaj dowiaduję się z mediów, tych lokalnych, ale i krajowych, o sobie
rzeczy, o których nawet bym nie pomyślał, to wtedy przypominam sobie tamten
kurs dziennikarski z czasów studiów i wpajane nam zasady dziennikarskiej
roboty. Wspominam je z nostalgią, gdyż dzisiaj są tak anachroniczne, jak
wczorajszy atari przy dzisiejszym najnowszym smartfonie.
Wtedy
każdy, kto chciał choć spróbować swoich sił w dziennikarstwie, wiedział, że
jeśli przyniesie do redakcji materiał do publikacji i nie udokumentuje go w
odpowiedni sposób, nie przedstawi źródeł uzyskanych informacji i faktu, że te
źródła sprawdził w konfrontacji z innymi źródłami, to szybciej spieprzałby z
taką informacją z redakcji, niż się w niej pojawił!
A
dzisiaj?
Przyjeżdża
wielki redaktor na prowincję szukać przestępcy. Absolutnie badać problem czy
też potwierdzać informacje. Robi materiał z ludźmi, odwiedza urzędy, biega po
terenie, wraca, montuje materiał i bach… sensacyjny program w świat.
Z
jego redaktorskiego komentarza wynika, że jak najbardziej znalazł przestępcę i
to w dodatku przestępcę bezkarnie chodzącego po tej ziemi.
Zapomina
tylko dodać, że sprawa nie trafiła nawet przed oblicze niezawisłego sądu, a w
kilku przypadkach nawet nie zostały postawione zarzuty.
Wielki
redaktor jednak wie, że znalazł przestępcę i że materiał trzeba zrobić właśnie
o przestępcy, ponieważ takie jest zapotrzebowanie odbiorców. Wie, że odbiorcy
chcą krwi i on tę krew im daje.
Taki
wielki redaktor myśli sobie:
Chcecie
przestępców?
Dam
wam przestępców!
Chcecie
skorumpowanych urzędników?
No
problem! Załatwię wam skorumpowanych urzędników na waszą miarę!
Ja
wiem, czego chcecie i to właśnie wam daję!
A
dziennikarska misja i dziennikarskie zasady?
Pieprzyć
misję i zasady!
Liczy
się oglądalność!
Liczy
się popyt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz