13 sierpnia 2015

Żyć, z całych sił...

Miałem dzisiaj pisać o znanym mi kołku i na przykładzie jego postępowania ukazać skrawek duszy przeciętnego Polaka, ale dzień pogrzebu młodego człowieka u progu życia nastawił mnie pokojowo, nostalgicznie, filozoficznie i ku zgodzie, nie złości, zwróciłem swoje myśli.

Tamte przykre wspomnienia opiszę jutro, pojutrze; jeśli jutro, pojutrze będzie mi dane być z Wami.
Im człowiek bardziej ambitny, tym wyższe stawia sobie cele; chce więcej niż inni osiągnąć, skrawek świata zawojować i ujarzmić…
Wszyscy podobnie myślimy.
Wszyscy myślimy tak, jakbyśmy mieli żyć wiecznie. I pewnie tak żyć będziemy, zgodnie z wiarą naszą. Ale jeszcze nie teraz; nie teraz i nie tutaj!
Nasze kruche ciało, w które na chwilę przyoblekamy ducha, jest takie efemeryczne jak kropla rosy o świcie…
Duch ludzki sięga poza granicę wszechświata. Duch ludzki nie zna wręcz granic.
Tymczasem nasze ciało chyli się ciągle ku ziemi, aby się w końcu zamienić w to, z czego powstało!
Nie lubimy mówić o śmierci!
Nie lubimy myśleć o śmierci!
Boimy się śmierci!
A wszystko pewnie dlatego, że jesteśmy dziećmi życia; do życia jesteśmy stworzeni i życie w nas kipi przez chwilę…
To ziemskie życie jest na swój sposób pewne w swoich granicach, jest często namacalne, często przewidywalne i choć w części dające się ogarnąć przez ludzki rozum…
To, co poza nim, to niewiadoma, domysł, wiara czy cicha nadzieja, nierzadko frustracja i strach, a czasem nawet rozpacz.
Pogodzić się z tym, co dni niosą, na co nie mamy wpływu, zrozumieć swoją ułomność i kruchość w eschatologii…

Są jeszcze mur i głowa albo zacisze szpitali, ale to też już poza…
Zanim kur znowu zapieje, dam znać o życiu prawdziwym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...