23 grudnia 2017

Nie-Boże Narodzenie

Gdy święta religijne stają się okazją dla mediów i fachowców od reklamy do zrobienia ludzi w balona, to po jakimś czasie w tym świątecznym czasie z religii zostają tylko strzępy, jakiś ochłap śmieszny. Natomiast same święta to kolejne elementy współczesnej popkultury, kolejne igrzyska dla mas. 
Z religijnego, mitologicznego czy eschatologicznego punktu widzenia to strasznie smutne i puste. Może naprawdę boleć.
Od miesiąca widzę w telewizji idiotyczne reklamy, debilowaty Mikołaj, który cieszy się, że za dwa smartfony zapłaci jak za jeden. Drugi, nie mniej głupi, cieszy się z tego, że będzie płacił na raty, i to bez odsetek.  Gdzieś tam z kolei Śnieżynka, koniecznie z odkrytymi do granic możliwości nogami i zbyt głębokim dekoltem, informuje baranów o świątecznych obniżkach... 
Przeceny, promocje, reklamy, rozdawanie drzewek, życzenia „puszczane z taśmy” na szklanym ekranie; pruderia polityków i pobożność na pokaz… To ma być magiczny czas, czas świętowania narodzin Boga?

Od dwóch tygodni słyszę tylko, jakie produkty kupić, czego jeszcze brakuje do skompletowania prezentów, co trzeba jeszcze zrobić, co ubrać, co przystroić, żeby tylko świętować, świętować, świętować…
Infantylizuje się niesamowicie święta religijne. Komercjalizuje się i profanuje to, co wczoraj było sacrum.
Dlaczego tak mało w tych świętach świąt narodzenia Boga?
Dlaczego w świątyniach nie mówi się nic o tym, że data narodzin Jezusa jest zwyczajnie nieznana? Można w przybliżeniu wyliczyć, studiując Ewangelie, ale nie wyjdzie nam z tego w żaden sposób grudzień.
Dlaczego nie mówi się o tym, dlaczego ta właśnie data zimowego przesilenia? Domyślają się bibliści, że mogło być to z jednej strony „uzgodnienie” tej daty z rzymskim pogańskim świętem narodzin Słońca, z drugiej mogło chodzić o nadanie chrześcijaństwu głębszego znaczenia świętu dla rzymskich wówczas pogan.
Dlaczego nie mówi się ludziom, że data jest nieistotna? 
Istotny jest zaistniały fakt i wiara tych, którzy wierzą.
Ja jestem przekonany, że z taką ilością tandety, gry i zaspakajaniem naszych hedonistycznych zachcianek przy okazji świętowania Bożego Narodzenia, żadne sacrum nie wygra.
A tak na marginesie: Czy w takim świecie szmiry, sztuczności i namiastki naprawdę chciałby się dzisiaj jeszcze narodzić Jezus?
PS
Wiem, miała być Opowieść świąteczna z Zadupia. I będzie, ale muszę dać sobie jeszcze trochę czasu, ponieważ, jak widzicie, w tym świątecznym czasie, magicznym czasie, w którym musimy mieć czas na wszystko, zwyczajnie nie mamy czasu na spokój, skupienie i świętowanie istoty danego święta, tu święta Bożego Narodzenia. A ja nie mam czasu, żeby się skupić na pisaniu. Opowieść... będzie jednak zanim te święta przeminą, chociaż ja chciałby teraz, żeby już było po. 
I jeszcze taka myśl. Tyle głębi w tym komercyjnym świętowaniu Bożego Narodzenia, co wody na rzecznej łasze.

Co ja zrobię?

Będę oportunistą i popłynę z prądem, ale zapowiedziałem, że to ostatni raz! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...