27 grudnia 2017

No i po świętach...

Wszystko przed i podczas tych już minionych świąt, moim zdaniem, było poza prawdziwie duchowym przeżywaniem pewnego zdarzenia historyczno-eschatologicznego. Była cała masa bzdurnych filmów. Do bólu było śpiewania kolęd w najprzeróżniejszej interpretacji tejże jakże pięknej tradycji. Były programy pseudohistoryczne z Jezusem ekranowym w roli główniej. Było wszystko, poza meritum sprawy. Zaznaczam, że jest to tylko i wyłącznie mój punkt widzenia i moje odczucia.
Przejechałem w te święta kilkaset kilometrów. Fakt, odwiedziłem tych, których zamierzałem odwiedzić. Po drodze jednak zauważyłem, że w święta mamy na wszystko czas, tylko nie na myślenie o tym, z jakiego powodu te święta właśnie są.
Ale nie narzekajmy. Było, minęło! Super!

Wieczorem 1. dnia świąt obejrzałem fragment dyskusji pomiędzy przedstawicielami różnych religii na temat świat BN. To było tylko takie przeglądanie programów, żeby sobie coś tam do oglądania nocą wybrać.
Zdążyłem zanotować w głowie swojej, że był tam ksiądz katolicki, jakiś pastor. Nie wiem czy był przedstawiciel prawosławia, był przedstawiciel judaizmu, no i nie wiem czy był wśród nich muzułmanin, choć o muzułmanach mowa była akurat.
Mniejsza z tym, kto był. Ważne, co usłyszałem od księdza katolickiego, który wymądrzał się, że te jakże cudowne święta są świętami typowo chrześcijańskimi, ale nie są przy tym zarezerwowany tylko dla chrześcijan. A potem powiedział bardzo mądrą rzecz, że poza choinkami, światełkami, szopkami itd. powinniśmy duchowo dotrzeć do tej wielkiej tajemnicy narodzenia… Powinniśmy się przebić przez ten cały niepotrzebny koloryt i dostrzec to, co istotne.
Zgoda, zgoda, po trzykroć zgoda. Tylko ja się, kurde, pytam, po co jest to całe badziewie z tysiącem świateł i kolorów? Dlaczego Kościół najpierw urządza tę całą kolorową szopkę, a później jego przedstawiciele wymądrzają się.
A później jeszcze jeden z mądrych z koloratką, jak obrożą, na szyi, udowadniał, że islam jest religią niespójną wewnętrznie.
No, co racja, to racja, pomyślałem. Kościół katolicki jako sztandarowy przedstawiciel chrześcijaństwa jest za to spójny jak beton. Z jednej strony nakazuje wręcz budowanie szopek, a drugiej nawołuje, żeby nie patrzeć na szopki, tylko sięgać głębiej.
Zaprawdę powiadam Wam, dzieje się to, co powiedział znany Cieśla z Nazaretu!
W sumie to bardzo się cieszę, że mam już za sobą ten cały bożonarodzeniowy cyrk. Już koniec tej jarmarcznej religijności. Kilka miesięcy spokoju.
Z drugiej strony już widzę całą noworoczną zadymę.
Boże, czy ludzie są naprawdę tak głupi, czy tylko media ich tak ogłupiają?
No to: Wesołego po świętach, smutnego przed nowym rokiem i do zobaczenia w normalnym, tylko że kolejnym roku!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...