Pamiętacie
historię, niekoniecznie świąteczną, ale z Ewangelii, gdy tłum chce się
rozprawić z Marią Magdaleną?
Pamiętacie,
co wtedy powiedział im Jezus?
Przeczytajcie,
na Zadupiu bowiem osąd jest równie szybki i zero jest refleksji w niektórych
ludzkich główkach, jak przed tysiącami lat.
Zmieniajcie się tylko dla siebie, bo
tylko to się liczy!
A
teraz Opowieść…
Spotkałem
znajomego zaledwie kilka dni temu. To jeden z tych znajomych, których raczej
unikam, bo przemądrzały strasznie, gadatliwy zanadto, do tego chlapie językiem
na lewo i prawo, nie wie, co to dyskrecja… to taki znajomy. No i ten znajomy,
gdy mnie tylko zobaczył, ucieszył się był bardzo, że spotkał znajomego. Świat
już tonął w mroku i na ulicach pusto, nijak uniknąć rozmowy czy choćby
przywitania. Ten mój spotkany znajomy nie miał jednak zamiaru wcale kończyć li
tylko na jakimś powitaniu.
‑
A wiesz, co ludzie mówią o tobie? Czy ty wiesz?
‑
Nie, nie wiem – odpowiadam – i wcale nie jestem ciekawy. Tak, prawdę mówiąc –
dodaję – to mam to głęboko…
‑
Chłopie, biegasz po mieście, w samych tylko skarpetach…
‑
A widziałeś mnie? – przerwałem.
‑
Nie, ale ludzie mówią.
(...)
‑
A wiesz, co mówią o tobie? I co ty mówisz o ludziach? – tym razem ja pytam.
Zaskoczyłem
rozmówcę.
‑
Nie wiem, ale, jak wiesz, to powiedz. Jestem ciekawy.
‑
Żartowałem stary, wiesz, że nie słucham plotek. Jak będę coś chciał wiedzieć,
na przykład o tobie, to przyjdę i zapytam ciebie, a nie ludzi.
Znajomy
odzyskał pewność i znowu zaczyna.
‑
Wiesz, wczoraj na wspólnej wigilii wypiłem sobie z radnym…
I
już mi radnego wydaje. Straszna łajza ten radny. Honoru nie ma za grosz.
Drzazgę w twym oku dostrzeże, a w swoim belki nie.
‑
No i właśnie ten radny – ciągnie dalej znajomy – podliczył twoje zarobki, jak
ty byłeś wodzem…
Wyszło
temu radnemu, że powinienem, jak nic, mieć dziś okrągły milion i żyć sobie, jak
król. A ja tymczasem, gdym przegrał, tom do Anglii jechać musiał i tam
szczęścia szukać. Roztrwoniłem wszystko. Do takich wniosków doszedł radny –
geniusz rachunków.
‑
Na wigilii, przy wódzie, rozmawialiście o mnie? – pytam znajomego i facet
oniemiał. Zrozumiał chyba dobrze, że powiedział za dużo i może wyjść z tego
chryja, jak jasna cholera.
Ja
jednak ciągnąłem dalej: To powiedz mi, człowiecze, dlaczego właśnie o mnie, a
na przykład nie o nim, nie o radnym mądrym? Przecież szwagra oszwabił,
zobowiązań nie spłaca, do tego kawał zdrajcy, sam się przekonałem.
Jednak
mój znajomy, jakby stracił ochotę na dalszą pogawędkę i zaczął się żegnać.
‑
Powiedz mi – naciskałem – zbliżają się święta, wy, prawdziwie wierzący,
dzielicie się opłatkiem, potem pijecie wódę i rozmawiacie o mnie, że biegam w
skarpetach, a może i bez skarpet, liczycie moje pieniądze i na co je wydaję.
Kim ja właściwie jestem, że to właśnie o mnie, a nie o małym Jezusku, który za
kilka dni narodzi się w kościołach i pewnie waszych sercach?
Za
mocno powiedziałem. Ale tak trzeba było. A znajomy mi na to: Bo ty startujesz w
wyborach.
‑
A radny nie startuje?
‑
Startuje…
Nie
wiem, w czym zatem problem?
‑
Wiesz co – wypalam bez ogródek – chyba już na mnie czas i na dziś wystarczy.
Spokojnych świat ci życzę i spróbuj choć przez chwilę pomyśleć o sobie i
przekaż to radnemu.
Odszedłem
smutny w mrok. Smutny nie z tego powodu, że jakiś tam idiota majątek mój
wylicza albo że jakimś ludziom przeszkadza mój ubiór. Zasmuciłem się bardzo, bo
przecież świętujemy, organizujemy wigilie, dzielimy się opłatkiem, (czasami
pijemy wódeczkę tak innym wytykaną), życzymy sobie nawzajem wszystkiego
najlepszego, życzymy sobie zdrowia, życzymy pomyślności, spokoju, radości i
wszystkiego, co dobre… Zasmuciłem się bardzo, bo zero w tym wszystkim treści,
tylko forma, formuła, w środku pusto - dzwon, a jak to z dzwonami bywa, ima bardziej puste, tym głośniejsze.
(…)
I
to jest właśnie krótka Opowieść świąteczna z
Zadupia.
Wspominałem
już, że Zadupie to stan umysłu człowieka.
Pointa
Reaguję
bardzo emocjonalnie na przejawy głupoty.
Reaguję
pewnie tak samo emocjonalnie, jak emocjonalnie reagują niektórzy na moje
postępowanie albo moją tu obecność.
Wiecie, co najpiękniejsze jest w tej Opowieści…?
Ci, z Zadupiem w głowie, to tutaj
tylko wyjątki, ale potwierdzają regułę, że tam, gdzie świat się zaczyna, świat
się również kończy.
Czy
mnie zranił, obraził albo dotknął znajomy tym swoim gadaniem i rewelacjami?
Ależ
skąd! Żartujecie!?
To życie jest zbyt krótkie, żeby żyć,
jak chcą inni, nie ma na to czasu!
No
to wesołych świąt, Wędrowcy na krańcach świata!
Ja
ciągle na szlaku. A tym, którzy mnie nie znoszą, trochę pocieszenia. Przecież
kiedyś umrę i zniknę im z oczu. Ważne jest przy tym to, że gdy kiedyś zasnę, to
takich, jak z Opowieści…, również nie
będę słuchał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz