Zadupie to nie miejsce
na Ziemi, czyli i w Kosmosie.
Zadupie to stan umysłu
człowieka, który mieszka TU i TERAZ!
Dlatego, kiedy piszę: W
małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, to
wyzwanie dla kondycji umysłu Odbiorcy.
Tam, gdzie ludzi ocenia
się, nie na podstawie tego, co wiedzą, co robili, robią i chcieliby zrobić, tylko na
podstawie zawartości portfela i posiadanych dóbr materialnych, to już naprawdę
koniec świata. No przecież to normalne, że tacy ludzie mieszkają w każdym miejscu na Ziemi – w NY,
Londynie, Paryżu..., Stawiskach, no i w
małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna.
Tam, gdzie człowiek
myśli i ma poczucie swojego położenia; tam, gdzie ktoś walczy o swoje; tam,
gdzie bronisz wartości, których nie można kupić za żadne pieniądze, jak robienie
tego, co serce dyktuje, walka o swoją wolność, walka o to, aby każdy mógł
układać swoje życie, jak, jego zdaniem, powinno ono wyglądać… to już świata
początek.
Można już sobie chyba wyobrazić tego świata koniec.
Kto jednak znajdzie
początek albo koniec świata?
Wszystko kołem się toczy! Mitologiczny wąż. Znacie
mitologicznego węża, który zjada swój ogon?! Tak się właśnie toczy życie
Jednostki, Narodów, Planet, Kosmosu, Wszechświata!
Jerzy Kosiński w Malowanym ptaku opisał jedną z zabaw ludzików z końca świata. Ludzie ci
łapali wronę i malowali jej pióra na różne kolory. Następnie uwalniali w
pobliżu stada wron. Malowany ptak biegł od razu z radością na spotkanie swoich
pobratymców. Ku jego zdziwieniu stado jednak odsuwało się od niego. Malowany
ptak nie rozumiał, co się stało. W końcu któryś z członków stada podszedł do
malowanego ptaka i uderzył go dziobem. Reszta tylko na to czekała. „Zabawa”
ludzi z końca świata zawsze kończyła się śmiercią malowanego ptaka.
Na Zadupiu mogą cię,
Człowieku, zadziobać za to, że nie nosisz skarpet, masz inną fryzurę, mówisz
„inaczej” niż stado, jesteś od stada mądrzejszy… Na Zadupiu miejscowe stado nie
cierpi malowanych ptaków, bo nie wpisują się w wartości stada… Na Zadupiu
najlepiej myśleć tak, jak myśli stado z Zadupia…
O co ci, do cholery,
chodzi w tym pisaniu? Ktoś zapyta.
To tylko krotki wstęp do
następnego wpisu Opowieść świąteczna z Zadupia.
Ale jeszcze trochę musi czasu upłynąć, zanim Opowieść… owa ukaże się na blogu. Trochę nie znaczy wcale, że dni ileś albo miesiąc czy rok. Myślę o kilku godzinach, no może kilkunastu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz