6 grudnia 2017

Władza gminna do kąta...

Miał być tytuł Nowina, ale jest inaczej, bo mi jedno zdjęcie z gminnej Nowiny taki właśnie tytuł nasunęło w trakcie pisania.
Przejrzałem ostatni numer gminnej Nowiny…. Szacun dla młodego redaktora, który pracuje nad szatą graficzną gazetki i treścią.
Najbardziej ucieszył mnie fakt, że nie ma już części Od Wydawcy. Być może wódz w końcu pojął, żeby się nie odzywać!
Nie chce mi się wytykać błędów literowych i jakichś tam innych. Już mnie to nudzi. Zainteresowało mnie jednak jedno zdjęcie, które jasno mówi o tym, jak władze małej gminy traktowane są na ich terenie i bardziej robią za tło niż za gospodarzy. Przy przecięciu wstęgi podczas otwarcia jednej z dróg powiatowych, która leży na terenie mojej gminy, władze mojej gminy stoją kątem, na boczku. 
To są gospodarze? 
To jest władza lokalna? 
Kto, kogo tutaj ustawiał i kto jest ważniejszy? 
To tak, jakby na weselu, jakiś bubuś z powiatu czy województwa chciał zająć miejsca młodej pary albo rodziców młodych.

To dobrze obrazuje, jaką władza mojej małej gminy na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, ma pozycję w powiecie albo nieco wyżej. 
Nie ma żadnej pozycji!
Kto to organizował? Kto ustawiał ludzi? Kto decydował o tym, kto będzie mówił i kiedy?
Gospodarz małej gminy powinien znać swoją wartość, a goście powinni czekać, aż im wskaże miejsce.
Dno! Dno! I jeszcze raz – dno!
Reszta nieaktualna. 
Rozmawiałem z redaktorem, żeby pomyślał o zmianie częstotliwości ukazywania się gazetki. Przeglądam ją i wiem, że to już było, widziałem, czytałem, rozmawiałem. Kwartalnik informacyjny to nieporozumienie. Zawsze będzie do tyłu z bieżącymi sprawami. Może lepiej to nazwać kroniką kwartalną, bo bardziej mi to wygląda na utrwalanie tego, co było i o czym już większość zapomniała.
Wydarzeniem w gminie było rozpoczęcie roku szkolnego. 
Będę prorokował. Za rok też będzie rozpoczęcie roku szkolnego.
To jest chore. Nakręcanie działalności ludzkiej wokół czegoś, co się cyklicznie powtarza. 
To ma być nowa władza i nowa jakość władzy? To ma być to Eldorado, które nam wódz obiecał?
Rozpoczęcie roku szkolnego dzieje się samo z siebie. czy wódz pije, czy wyje, a nawet może umrzeć, a to i tak się stanie, chyba, że świat się zawali. To nie jest wydarzenie. To jest cykliczna konieczność.
Ale tak to już jest w gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, że gospodarze gminy stoją kącikiem podczas imprez gminnych. A duma, a poczucie własnej wartości?
Pamiętacie imprezy integracyjne, na których bawiły się społeczności kilku miejscowości?
Czym przy tym jest ognisko kilku osób?
Dzisiaj jest wydarzeniem!
Boże, błogosław małą gminę na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...