10 listopada 2017

Boże, Wybacz!

Niektórzy z radnych narzekają, że ciągle im tną subwencję oświatową. No to mówię, mniej dzieci, to i subwencji mniej.
Ale będzie mało kasy na inne sprawy. Martwią się.
No to pytam: Ile jest podatków z linii energetycznej. Dlaczego wódz o tym wcale nie wspomina, tylko pieprzy wciąż, że brak kasy i o tym, jak to zadłużyłem gminę? Niech przyzna, jak facet, że linia energetyczna spokojnie niweluje spłatę poprzednich zaległości w kolejnych kilku latach. I niech sam się stara zrobić coś takiego w gminie, co przyniesie w przyszłości wzrost podatków w kasie.
Do tego, pytam ostro: Kto przeglądał przydział godzin w szkołach i dlaczego w małej wiejskiej szkółce zatrudnia sie sekretarkę? To mają być oszczędności?
Przecież wódz zapowiadał takie oszczędności z powodu utworzenia zespołu szkolno-przedszkolnego, gdzie są te oszczędności? Dlaczego nikt o te oszczędności z radnych, choć cicho, nie zapyta? Czy im dech odebrało? Czy całkiem nie są w temacie? A może mają to wszystko, co się dzieje, w dupie?

No, ale skoro tak jest, to niech nie narzekają!
No, ale przecież w radzie jest nauczyciel i on się na tym zna. Mówią mi nieśmiało.
Zna się, jak nic się zna. I milczy, bo jest mu dobrze, odpowiadam natychmiast. Nie będzie się tak długo wychylał, jak długo nie dobierzecie się do jego kieszeni. Dopóki on i jego gwardia mają masę nadgodzin, to w to im graj, przyjacielu, a gmina niech nawet piszczy. A wy narzekajcie. Narzekajcie z waszym wodzem na czele, bo on, zdaje się, tylko umie narzekać.
Nie dziwię się tym, którzy doją dzisiaj gminę, jak mogą, bo z takim wodzem na czele mogą robić, co chcą. Przecież wszyscy mówią o tym, kto wodzowi doradza, komu, biedak, nie może postawić się i odmówić, kto ustala za niego kadrę urzędniczą i kto go popycha coraz to dalej w głupotę.
Dowiedziałem się ostatnio, jak to wódz nowy ludzi mamił w ostatniej kampanii wyborczej, jak kasę na halę sportową załatwi. Jawił się wtedy ludziom jako znawca pisania wniosków o wszelką unijną, i nie tylko unijną, kasę. Wystarczy dać mu chwilę i hala sportowa będzie.
Mija właśnie kadencja, a nikt o hali nie mówi. Nie mówi też nikt o tym, że kilku spraw wódz i jego drużyna nie zrealizowali, a tak zapewniali.
W sumie to mnie i trochę cieszy, gdy patrzę na wczorajszych krzykaczy. Dzisiaj siedzą tak cichutko, jakby się strasznie bali, żeby ich ludzie nie zapytali o tamte obietnice, o te świetlane zmiany, o tę nową jakość, którą mieli dać.
Nie dali nic, poza miernotą i nieznajomością tematu. Okupują coraz to nowe stanowiska i jest im jak u Pana, w ogródku!
Niedobrze, że nikt nie pyta! Niedobrze, że radni milczą. To może jedno oznaczać – zgadzają się z takim stanem. A przecież, w przenośni, jutro znów będą kolejne wybory. Co oni wtedy powiedzą? Że to wina wodza? Wódz jest, jaki jest! A jaki jest, każdy widzi! Zwalanie na niego winy na niewiele się zda. Trzeba więc, żeby ci radni, którzy maja jeszcze odrobinę przyzwoitości zaczęli pytać, co, czego i dlaczego nie robi się, choć trzeba. Albo co obiecane było w ostatnich kwiecistych wyborach, a czego nie tylko nie realizuje się, ale nawet nie wspomina o tym.
Mówię radnym, że gdy ja byłem wodzem, to subwencji zawsze starczało na płace nauczycieli. Nie było jednak szaleństw w oświacie gminnej, jak ostatnio. Wspomniałem o małej szkole, gdzie trzeba było koniecznie zatrudnić sekretarkę. Przez ostatnich dwadzieścia lat dyrekcja tej szkoły radziła sobie doskonale bez takiego luksusu, a tu nagle, buum! Dwa wnioski z tego wynikają: Albo nowa dyrekcja nie radzi sobie w robocie! Albo wódz nakazał zatrudnić konkretną osobę! I jeśli stwierdzę to drugie. I że są na to dowody! To co powiedzą ludzie? Co na to radni – bezradni?
Jak to co? NIC!
I takie to gminne NIC trwa sobie w najlepsze!
Kręci się więc w małej gminie w najlepsze narzekanie na zadłużenie gminy i coraz mniejsze subwencje. Jakoś nie widać wysiłku, żeby pomyśleć, co robić. A po drodze znikają coraz bardziej ślady działalności aktywnej poszczególnych środowisk wiejskich. Po drodze zanikają takie cykliczne imprezy, jak Dzień Kukurydzy czy Polska Biega…
Jeszcze rok, dwa albo trzy i mamy zadupie, jak nic. Wszystko zmierza ku temu, żeby tu było zadupie. I w końcu się pewnie uda. Ci, którzy myślą szerzej zamilkną albo wyjadą!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...