Niektórzy
z radnych narzekają, że ciągle im tną subwencję oświatową. No to mówię, mniej
dzieci, to i subwencji mniej.
Ale
będzie mało kasy na inne sprawy. Martwią się.
No
to pytam: Ile jest podatków z linii energetycznej. Dlaczego wódz o tym wcale
nie wspomina, tylko pieprzy wciąż, że brak kasy i o tym, jak to zadłużyłem
gminę? Niech przyzna, jak facet, że linia energetyczna spokojnie niweluje
spłatę poprzednich zaległości w kolejnych kilku latach. I niech sam się stara
zrobić coś takiego w gminie, co przyniesie w przyszłości wzrost podatków w kasie.
Do
tego, pytam ostro: Kto przeglądał przydział godzin w szkołach i dlaczego w
małej wiejskiej szkółce zatrudnia sie sekretarkę? To mają być oszczędności?
Przecież
wódz zapowiadał takie oszczędności z powodu utworzenia zespołu szkolno-przedszkolnego,
gdzie są te oszczędności? Dlaczego nikt o te oszczędności z radnych, choć cicho,
nie zapyta? Czy im dech odebrało? Czy całkiem nie są w temacie? A może mają to
wszystko, co się dzieje, w dupie?
No,
ale skoro tak jest, to niech nie narzekają!
No,
ale przecież w radzie jest nauczyciel i on się na tym zna. Mówią mi nieśmiało.
Zna
się, jak nic się zna. I milczy, bo jest mu dobrze, odpowiadam natychmiast. Nie
będzie się tak długo wychylał, jak długo nie dobierzecie się do jego kieszeni.
Dopóki on i jego gwardia mają masę nadgodzin, to w to im graj, przyjacielu, a
gmina niech nawet piszczy. A wy narzekajcie. Narzekajcie z waszym wodzem na
czele, bo on, zdaje się, tylko umie narzekać.
Nie
dziwię się tym, którzy doją dzisiaj gminę, jak mogą, bo z takim wodzem na czele
mogą robić, co chcą. Przecież wszyscy mówią o tym, kto wodzowi doradza, komu,
biedak, nie może postawić się i odmówić, kto ustala za niego kadrę urzędniczą i
kto go popycha coraz to dalej w głupotę.
Dowiedziałem
się ostatnio, jak to wódz nowy ludzi mamił w ostatniej kampanii wyborczej, jak
kasę na halę sportową załatwi. Jawił się wtedy ludziom jako znawca pisania wniosków
o wszelką unijną, i nie tylko unijną, kasę. Wystarczy dać mu chwilę i hala
sportowa będzie.
Mija
właśnie kadencja, a nikt o hali nie mówi. Nie mówi też nikt o tym, że kilku
spraw wódz i jego drużyna nie zrealizowali, a tak zapewniali.
W
sumie to mnie i trochę cieszy, gdy patrzę na wczorajszych krzykaczy. Dzisiaj
siedzą tak cichutko, jakby się strasznie bali, żeby ich ludzie nie zapytali o
tamte obietnice, o te świetlane zmiany, o tę nową jakość, którą mieli dać.
Nie
dali nic, poza miernotą i nieznajomością tematu. Okupują coraz to nowe
stanowiska i jest im jak u Pana, w ogródku!
Niedobrze,
że nikt nie pyta! Niedobrze, że radni milczą. To może jedno oznaczać – zgadzają
się z takim stanem. A przecież, w przenośni, jutro znów będą kolejne wybory. Co
oni wtedy powiedzą? Że to wina wodza? Wódz jest, jaki jest! A jaki jest, każdy
widzi! Zwalanie na niego winy na niewiele się zda. Trzeba więc, żeby ci radni,
którzy maja jeszcze odrobinę przyzwoitości zaczęli pytać, co, czego i dlaczego
nie robi się, choć trzeba. Albo co obiecane było w ostatnich kwiecistych
wyborach, a czego nie tylko nie realizuje się, ale nawet nie wspomina o tym.
Mówię
radnym, że gdy ja byłem wodzem, to subwencji zawsze starczało na płace
nauczycieli. Nie było jednak szaleństw w oświacie gminnej, jak ostatnio.
Wspomniałem o małej szkole, gdzie trzeba było koniecznie zatrudnić sekretarkę.
Przez ostatnich dwadzieścia lat dyrekcja tej szkoły radziła sobie doskonale bez
takiego luksusu, a tu nagle, buum! Dwa wnioski z tego wynikają: Albo nowa
dyrekcja nie radzi sobie w robocie! Albo wódz nakazał zatrudnić konkretną
osobę! I jeśli stwierdzę to drugie. I że są na to dowody! To co powiedzą
ludzie? Co na to radni – bezradni?
Jak
to co? NIC!
I
takie to gminne NIC trwa sobie w najlepsze!
Kręci
się więc w małej gminie w najlepsze narzekanie na zadłużenie gminy i coraz
mniejsze subwencje. Jakoś nie widać wysiłku, żeby pomyśleć, co robić. A po
drodze znikają coraz bardziej ślady działalności aktywnej poszczególnych
środowisk wiejskich. Po drodze zanikają takie cykliczne imprezy, jak Dzień
Kukurydzy czy Polska Biega…
Jeszcze
rok, dwa albo trzy i mamy zadupie, jak nic. Wszystko zmierza ku temu, żeby tu było
zadupie. I w końcu się pewnie uda. Ci, którzy myślą szerzej zamilkną albo wyjadą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz