Jakiż
głęboki sens mają słowa Adama Asnyka Do
młodych. Można go czytać ciągle i ciągle od nowa, i nie znudzi się całkiem,
a coraz to inne rozważania człowiekowi do głowy wkłada.
Ale
nie Asnyk jest w ostatnich dniach moim bohaterem i autorem lektur, a Korczak
Janusz, czyli Henio Goldszmit.
Jeśli pedagogika zechce iść drogą
utorowaną przez medycynę, musi wypracować diagnostykę wychowawczą, opartą na
rozumieniu objawów…
Tak
pisał Korczak w swoich Momentach
pedagogicznych, które nazwał broszurą, choć jest pokaźnym objętościowo
materiałem dokumentującym jego pedagogiczne spostrzeżenia.
Jasne,
że nikt dzisiaj ni śmie stwierdzić, iż pedagogika polska nie ma wypracowanej
diagnostyki wychowawczej. A jak, ma. Gorzej jednak z tym rozumieniem objawów, z
jakimi na co dzień w zachowaniu uczniów spotyka się przeciętny nauczyciel.
Pedagog,
zdaniem Korczaka, powinien nieustannie przyglądać się i analizować zachowanie
poszczególnych uczniów. Powinien znaleźć metody postrzegania uczniów
jednostkowo i absolutnie nie kategoryzować zachować uczniów ani ich nie wciskać
w z góry założony schemat.
W
swoich poglądach pedagogiczno-wychowawczych jawi mi się dzisiaj Korczak jako
wizjoner swoich czasów, a jego przemyślenia i teorie skutecznie oparły się
działaniu czasu. Dzisiaj wydają się być jeszcze bardziej aktualne niż w
początkach XX wieku, kiedy to autor świadomie formułował swoje przemyślenia i
zapisywał zaobserwowane zjawiska. Dzisiaj jego poglądy wychowawcze mogą, a
nawet powinny, znaleźć uznanie i zastosowanie w procesie
pedagogiczno-wychowawczym szkół.
Jak
wiele ciekawych i niekonwencjonalnych rozwiązań pedagogiczno-wychowawczych może
sie dzisiaj dowiedzieć nauczyciel
korczakowskich Momentów
pedagogicznych wiedzą tylko ci nauczyciele czy rodzice, którzy po tę
niewielką w rozmiarach broszurkę sięgnęli i zapoznali się choć pobieżnie z jej
treścią. Myślę też, że są to świetne rozwiązania nie tylko w rzeczywistości
szkolnej w Polsce, ale i na świecie. Taki już ten Korczak skromny uniwersalny
był w swoich przemyśleniach i miłości swojej do dzieciaków, którym wierny był
aż do śmierci.
Inną,
jakże ciekawą i pełną treści publikacją Korczaka jest Dziecko w rodzinie. Tu z kolei każdy rodzic powinien zapoznać się z
jej zawartością. Wielu z pewnością zrozumiałoby w tedy, jak kochać dzieci
takimi, jakimi są, akceptować je takimi, jakimi są; nie dążyć za wszelką cenę,
aby dziecko zachowało się na miarę naszych oczekiwań i osiągało przez nas
wyznaczone sukcesy.
Dziecko w rodzinie i Momenty
wychowawcze łączą się na płaszczyźnie wychowawczej i są niesamowicie
pożyteczne zarówno dla rodziców, jak i nauczycieli.
Pytanie
tylko, ilu chce poznawać twórczość i pisarska spuściznę Korcza i ilu chce
świadomie uczestniczyć w życiu swojego dziecka albo swojego ucznia?
Te
korczakowskie rozmyślania spadły na mnie przy okazji mojej bytności wczorajszej
na tradycyjnej wywiadówce u mojego młodszego urwisa. Jasne, że byłem na
wywiadówce! A co mi żona będzie później gderała, że nie chodzę na wywiadówki?
Na początku wywiadówki, mój stary dobry znajomy, prelekcję był wygłosił na
temat, jak przebiegać powinna współpraca synchroniczna pomiędzy rodzicielem a
belfrem w procesie kształcenia i wychowywania dzieciaków. Muszę tu szczerze
napisać, że znajomy nie przygotował się należycie do prelekcji i to, co
pierniczył przez godzinę, mógł spokojnie w 20 minutach zawrzeć.
Nie
dziwię się wcale chłopu. Przyjechał na zadupie, więc sobie pewnie myślał, jak
będzie, tak będzie dobrze. i wcale źle nie było. A jeśli nie źle to dobrze!
trzeba jednak pamiętać, że dzisiaj z każdym zadupiem to taka ciekawa sprawa, do
końca nie wiadomo, gdzie ono jest, a gdzie go nie ma. Siedzi bowiem „zadupie” w
samiuśkiej głowie człowieka. I nawet największe odludzia kryją tęgie umysły.
Wiemy na przykład z doświadczenia, że Simona Kossak potrafiła z puszczańskiego
zadupia uczynić pępek świata!
Jeśli
jesteśmy zatem, kto się specem nazywa albo za speca uchodzi w swoich i innych
oczach, to trzeba być specem wszędzie, niezależnie od miejsca.
Po
tej przydługiej prelekcji udałem się na spotkanie z wychowawcą. Dość konkretne
spotkanie, choć też można było krócej. Konkret A, B i C, i jeśli nie ma pytań,
to rozchodzimy się w pokoju. Ale nie narzekam, bo było spotkanie w miarę
konkretne. Było o uczniach samych, o rodzicach, o szkole. Przyznaję, dość
zgrabnie.
Po
wywiadówce szybko pojechałem po szkraba i zanim noc jesienna zapadła graliśmy w
najlepsze w piłę.
Wszystko
zależy od nas. Wszystko jest w głowie człowieka. Nie zawsze rekord świata oznacza
sukces jednostki. Czasami jedno słowo wypowiedziane przez milczka, łamiące stres
i niewiarę, sto razy więcej jest warte, niż w wszystkie gole Lewego.
I
o tym była mowa. I z tego sie cieszę!
Trzeba
jednak wciąż wołać, że nauczyciel zobowiązany jest do ciągłego szukania, myślenia
o coraz to nowych rozwiązaniach na potrzebę chwili, jaką jest konkretny uczeń w
danym miejscu i czasie. Jeśli zważymy przy tym wypalenie zawodowe wielu nauczycieli,
to – nie oszukujmy się – potrzeba tu rewolucji!
No
i tak mi się jakoś złożył Asnyk z Korczakiem przy okazji spotkania wywiadówką zwanego.
Nie
wiem, dal kogo to piszę. Nawet nie wiem, dlaczego. Z pewnością z potrzeby ruszania
swojego umysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz