9 listopada 2017

Nie depczcie przeszłości...

Jakiż głęboki sens mają słowa Adama Asnyka Do młodych. Można go czytać ciągle i ciągle od nowa, i nie znudzi się całkiem, a coraz to inne rozważania człowiekowi do głowy wkłada.
Ale nie Asnyk jest w ostatnich dniach moim bohaterem i autorem lektur, a Korczak Janusz, czyli Henio Goldszmit.
Jeśli pedagogika zechce iść drogą utorowaną przez medycynę, musi wypracować diagnostykę wychowawczą, opartą na rozumieniu objawów…
Tak pisał Korczak w swoich Momentach pedagogicznych, które nazwał broszurą, choć jest pokaźnym objętościowo materiałem dokumentującym jego pedagogiczne spostrzeżenia.
Jasne, że nikt dzisiaj ni śmie stwierdzić, iż pedagogika polska nie ma wypracowanej diagnostyki wychowawczej. A jak, ma. Gorzej jednak z tym rozumieniem objawów, z jakimi na co dzień w zachowaniu uczniów spotyka się przeciętny nauczyciel.
Pedagog, zdaniem Korczaka, powinien nieustannie przyglądać się i analizować zachowanie poszczególnych uczniów. Powinien znaleźć metody postrzegania uczniów jednostkowo i absolutnie nie kategoryzować zachować uczniów ani ich nie wciskać w z góry założony schemat.

W swoich poglądach pedagogiczno-wychowawczych jawi mi się dzisiaj Korczak jako wizjoner swoich czasów, a jego przemyślenia i teorie skutecznie oparły się działaniu czasu. Dzisiaj wydają się być jeszcze bardziej aktualne niż w początkach XX wieku, kiedy to autor świadomie formułował swoje przemyślenia i zapisywał zaobserwowane zjawiska. Dzisiaj jego poglądy wychowawcze mogą, a nawet powinny, znaleźć uznanie i zastosowanie w procesie pedagogiczno-wychowawczym szkół.
Jak wiele ciekawych i niekonwencjonalnych rozwiązań pedagogiczno-wychowawczych może sie dzisiaj dowiedzieć nauczyciel  korczakowskich Momentów pedagogicznych wiedzą tylko ci nauczyciele czy rodzice, którzy po tę niewielką w rozmiarach broszurkę sięgnęli i zapoznali się choć pobieżnie z jej treścią. Myślę też, że są to świetne rozwiązania nie tylko w rzeczywistości szkolnej w Polsce, ale i na świecie. Taki już ten Korczak skromny uniwersalny był w swoich przemyśleniach i miłości swojej do dzieciaków, którym wierny był aż do śmierci.
Inną, jakże ciekawą i pełną treści publikacją Korczaka jest Dziecko w rodzinie. Tu z kolei każdy rodzic powinien zapoznać się z jej zawartością. Wielu z pewnością zrozumiałoby w tedy, jak kochać dzieci takimi, jakimi są, akceptować je takimi, jakimi są; nie dążyć za wszelką cenę, aby dziecko zachowało się na miarę naszych oczekiwań i osiągało przez nas wyznaczone sukcesy.
Dziecko w rodzinie i Momenty wychowawcze łączą się na płaszczyźnie wychowawczej i są niesamowicie pożyteczne zarówno dla rodziców, jak i nauczycieli.
Pytanie tylko, ilu chce poznawać twórczość i pisarska spuściznę Korcza i ilu chce świadomie uczestniczyć w życiu swojego dziecka albo swojego ucznia?
Te korczakowskie rozmyślania spadły na mnie przy okazji mojej bytności wczorajszej na tradycyjnej wywiadówce u mojego młodszego urwisa. Jasne, że byłem na wywiadówce! A co mi żona będzie później gderała, że nie chodzę na wywiadówki? Na początku wywiadówki, mój stary dobry znajomy, prelekcję był wygłosił na temat, jak przebiegać powinna współpraca synchroniczna pomiędzy rodzicielem a belfrem w procesie kształcenia i wychowywania dzieciaków. Muszę tu szczerze napisać, że znajomy nie przygotował się należycie do prelekcji i to, co pierniczył przez godzinę, mógł spokojnie w 20 minutach zawrzeć.
Nie dziwię się wcale chłopu. Przyjechał na zadupie, więc sobie pewnie myślał, jak będzie, tak będzie dobrze. i wcale źle nie było. A jeśli nie źle to dobrze! trzeba jednak pamiętać, że dzisiaj z każdym zadupiem to taka ciekawa sprawa, do końca nie wiadomo, gdzie ono jest, a gdzie go nie ma. Siedzi bowiem „zadupie” w samiuśkiej głowie człowieka. I nawet największe odludzia kryją tęgie umysły. Wiemy na przykład z doświadczenia, że Simona Kossak potrafiła z puszczańskiego zadupia uczynić pępek świata!
Jeśli jesteśmy zatem, kto się specem nazywa albo za speca uchodzi w swoich i innych oczach, to trzeba być specem wszędzie, niezależnie od miejsca.
Po tej przydługiej prelekcji udałem się na spotkanie z wychowawcą. Dość konkretne spotkanie, choć też można było krócej. Konkret A, B i C, i jeśli nie ma pytań, to rozchodzimy się w pokoju. Ale nie narzekam, bo było spotkanie w miarę konkretne. Było o uczniach samych, o rodzicach, o szkole. Przyznaję, dość zgrabnie.
Po wywiadówce szybko pojechałem po szkraba i zanim noc jesienna zapadła graliśmy w najlepsze w piłę.
Wszystko zależy od nas. Wszystko jest w głowie człowieka. Nie zawsze rekord świata oznacza sukces jednostki. Czasami jedno słowo wypowiedziane przez milczka, łamiące stres i niewiarę, sto razy więcej jest warte, niż w wszystkie gole Lewego.
I o tym była mowa. I z tego sie cieszę!
Trzeba jednak wciąż wołać, że nauczyciel zobowiązany jest do ciągłego szukania, myślenia o coraz to nowych rozwiązaniach na potrzebę chwili, jaką jest konkretny uczeń w danym miejscu i czasie. Jeśli zważymy przy tym wypalenie zawodowe wielu nauczycieli, to – nie oszukujmy się – potrzeba tu rewolucji!
No i tak mi się jakoś złożył Asnyk z Korczakiem przy okazji spotkania wywiadówką zwanego.
Nie wiem, dal kogo to piszę. Nawet nie wiem, dlaczego. Z pewnością z potrzeby ruszania swojego umysłu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...