Ja piszę Kampanię czas zacząć… i ledwo wyskakuję
z jednym odcinkiem, a tu okazuje się, że kampania w małej gminie na końcu
świata, gdzie świat się właśnie zaczyna (o tym jeszcze będzie) trwa w
najlepsze.
Nie zapomniałem o bajce
o Pączku, Boczku i Pijaku, ale najpierw o tym, com wczoraj przeczytał. A
przyznam Wam się uczciwie, że na tematy małej gminy czytam rzadziej niż rzadko,
ale wczoraj, chyba po zapowiedzi ukazania się kolejnego numeru gminnej gazetki
(kwartalnika), postanowiłem zajrzeć na oficjalną stronę gminy i oto, co
znalazłem.
Super, że wymieniono
część chodnika przy drodze wojewódzkiej przebiegającej przez miasteczko. Szkoda
tylko, że nikt nie pociągnął starego mojego pomysłu, żeby naprzeciw kościoła
zrobić przy tej okazji miejsc parkingowych. Ale gdy się nie ma, co się lubi, to
się lubi, co się ma. Zaniedbanie władz gminnych, jak nic!
Z relacji władz małej
gminy wynika, że to duży sukces inwestycyjny i że prace będą kontynuowane w
następnych latach. Czy to duży sukces wymienić dwieście, trzysta metrów
bieżących chodnika przez trzy lata? Każdy mierzy sukces według własnych
możliwości.
Zaciekawiła mnie
natomiast zapowiedź kontynuacji tej inwestycji w następnych latach. To nie jest
inwestycja, tylko remont nawierzchni, wymiana starych płytek chodnikowych na
nowe. Co by to było, gdyby dzisiaj wodzowi udało się na przykład wybudować (od
podstaw) coś takiego, jak chodnik przy ulicy łączący ul. Łomżyńską z ul.
Smolniki? To była inwestycja, a to, co głoszą, to gówno!
Racja, że zapowiedź kontynuacje tego badziewia musi być, bo za rok to
wszystko będzie możliwe. Przecież to rok wyborczy. Obudzą się ci, którym dziś,
rzekomo, działać nie pozawalają. Obudzi się też wódz i będzie znów obiecywał
góry pieniędzy płynące z zewnątrz, bo przecież on jest fachowiec i wszystko
potrafi załatwić. Napłynęło już tych funduszy przez trzy lata tyle, że mała
gmina na końcu świata nie wie, co z nimi robić!
Moim zdaniem,
największym osiągnięciem obecnego wodza małej gminy na końcu świata, gdzie
świat się właśnie zaczyna, to stwierdzenie, że gmina jest zadłużona i noc
zrobić nie można. No i co robi? Wiele! Wmówił już wielu ludziom, że tak właśnie
jest. Dobry jest nowy wódz. dobry jest w drętwym gadaniu. Ale ludzie słuchają i
wierzą, i chłop się cieszy! Co mi więcej zostaje, jak nie gratulować.
Inną sprawą, która mnie
zaintrygowała to podpisana już umowa na modernizację gminnego oświetlenia
ulicznego. Wódz zapewnia, że to będzie bez żadnego obciążenia dla budżetu
gminy. Dlaczego zatem tylu sołtysów poinformowało mnie, że „żebrał” o szczątki
poszczególnych funduszy sołeckich właśnie na modernizację gminnego oświetlenia
ulicznego.
Kogoś pamięć zawodzi?
To
pytanie retoryczne!
Na marginesie, powiedzcie
mi. Kto zna taką prywatną firmę, która przychodzi do małej gminy na końcu świata i bez żadnego obciążenia
budżetu gminnego robi gminie kilkusettysięczną inwestycję (czytaj: modernizację)?
Znacie takie
firmy?
Nowy wódz gminy zna!
Pytanie do komisji rewizyjnej
i wczorajszych krzykaczy:
Czy policzono koszty gminy
przez wszystkie lata spłaty zobowiązań tego typu?
Zakładam się już dzisiaj,
że będą one dużo wyższe niż wszystkie kredyty, które wyrzuca mi nowy wódz.
I jeszcze na marginesie.
Ta umowa jest dokumentem publicznym. Niechże ja wódz pokaże opinii publicznej. Niech
ją opublikuje na łamach www gminy.
Wszystko będzie jasne - i jego prawdomówność, i obietnice
wyborcze, że środki zewnętrzne pozyska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz