No
i zaczynam pisanie o wyborach w samorządzie. Nie po to, żeby sobie wyrobić fory.
Tylko, żeby ludzie wiedzieli, po co są ci, którzy do samorządu idą i jakie mają
wobec swoich wyborców zobowiązania.
Postaram
sie też wykazać, jak pięknie niektórzy samorządowcy rozgrywają wyborców. Nic nie
robie, a przy tym kreują Siena ofiary, które, rzekomo ubezwłasnowolnione, nie mogą
nic zrobić, tylko nic nie robić i czekać na kolejne wybory.
W
tych kolejnych wyborach mają nadzieję wygrać i sięgnąć po stołki wyższe, niż zasiadają
dzisiaj.
Postaram
się przedstawić myślenie tych, co na gminnej górze i jak mają gdzieś tych, co głosują
w wyborach.
Będzie
ciekawie i przykro. Ale będzie szczerze.
Czy
wygram następne wybory?
Niech
wygra zdrowy rozsądek.
Niech
cwaniacy gminni, powiatowi i inni zderzą się w końcu ze świadomością wyborców.
Dzisiaj
rozumiem to tak, że w małej gminie na końcu świata przy głosowaniu główną rolę grają
emocje – lubię, może nie lubię, zrobię mu albo jej na złość...
Wybory
to taka umowa pomiędzy wybierającymi a wybieranymi…. Kadencja to czas próby i prawdomówności
pomiędzy tym, co jest, a co się obiecało?
Powoli
wszystko wyłożę.
Mamy
kilka miesięcy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz