Wiem,
że sny już miewali czarnoskórzy bohaterowie o wolność rasową w USA.
Miewał
sny o potędze swojego narodu prezydent USA.
Miał
też sen o domu rodzinnym Laskowski Janus, bard polski.
Ja
też miałem sen, a nawet kilka snów. Były z pewnością bardziej porąbane niż sny tych
poprzednich, razem wzięte.
Najpierw
mi się śniło, że znów jestem w Anglii. Że znów jestem wśród „swoich” z całą masą
nietolerancji i walki o swoje.
Nawet
we śnie trudno mi się tam było odnaleźć. Trudno mi zatem wyobrazić sobie, jak to
będzie, gdy trafię tam naprawdę. Ale trafię. To tylko kwestia czasu.
Później
śniła mi się moja zmarła siostra. Byłem wtedy w domu rodzinnym. Nie pamiętam, co
odpowiedziałem, bo w domu kawy nie mam. Nie piję kawy od jakiegoś czasu. A we śnie?
We śnie wyszedłem w jakiś dziwny sposób z domu, żeby załatwić jakąś tam sprawę osobistą.
Miałem pojechać do swojej starej szkoły podstawowej, żeby załatwić jakąś sprawę
osobistą, może coś odnaleźć. Jednak po wyjściu z domu, szybko zapomniałem, czego
sprawa miałą dotyczyć i zdarzyły się jakieś niewyjaśnione sytuacje, które uniemożliwiły
mi dotarcie do szkoły. Do domu też nie wróciłem.
Zjawiłem
się natomiast na brzegu jakiegoś sporego zbiornika wodnego i zauważyłem, że jakiś
pająk dość wielki próbuje dotrzeć do brzegu. Wskoczyłem do wody i wyłowiłem stworzenie,
bo nie jestem pewny do końca czy to pająk był. Ktoś mi w tym pomógł, to na pewno
było kobieta. Zabrałem więc stworzenie ze sobą do domu i siedziało stworzenie gdzieś
sobie w ciepłym kątku. A kiedy sobie przypomniałem, że może być głodne, to odnalazłem
je i postanowiłem podnieść. Rąbnęło mnie w ramię. Całkiem niezła szrama wyszła z
tego rąbnięcia.
Dałem
temu stworzonku jeść łodygę pomidora. Kurczę, to miało zęby jak brzytwa, gryzło
łodygę z łatwością. Później pamiętam jeszcze, że dałem stworzonku chleb i ono ten
chleb zjadało ze smakiem.
Gdy
się obudziłem, potrzebowałem chwili, żeby zrozumieć, dlaczego na moim ramieniu nie
ma blizn po ugryzieniach stworzonka i czy na pewno był to sen, czy tylko ja we śnie
na chwilę.
Później
w moim śnie pojawiła się pani i zapytała mnie, dlaczego nie piszę na blogu. Pamiętam
dobrze, jak we śnie zdziwiłem się niepomiernie, ponieważ nigdy bym tej pani nie
posądzał o czytanie tego, co piszę.
To
tylko fragment mozaiki z moich ostatnich słów. A tak w ogóle to byłem przez chwile
w ludzkim piekiełku, gdzie ludzie królują, a diabły im usługują, bo diabły nie potrafią
wymyślić aż takich bzdur.
Pozbieram
się trochę, troszeczkę i o tym piekiełku napiszę, choć już w zamyśle wiem, że sami
to dobrze nacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz