10 listopada 2017

Drań ze mnie? Nie wiem!

Ja jestem taki porąbany! Kto mnie zna, to wie o tym dobrze. W jednej chwili potrafię złorzeczyć innym, a za moment piszę poezję. Piszę wiersz o kobiecie. O kurczę, już słyszę pytania: A o jakiej, a skąd, a jak ma na imię, a znamy? Nie, nie , nie, cwaniacy! Na nic Wam takie pytania. Kobiety, które mam w takich chwilach na myśli, pewnie domyślają się, że to o nich, ale gdyby mnie ktoś ogniem dzisiaj przypalał, to mógłbym zginąć w torturach, bo powiem – nie pamiętam!
Na przykład sierpnia 18. bieżącego roku zapisałem byłem takaą oto myśl:


Cóżeś uczyniła,
gdy poczułaś swe ciało,
niewiasto obleczona
w mroczne pożądanie?

Później coś mi się zmieniło.. Nie wierzcie, że mi się zmieniło. Myślałem o tym samym, tylko trochę szerzej. I wtedy wyszło to, co piszę poniżej, a było to dnia tego, co i myśl poprzednia:

Istoty duchowe
bez ciężaru ciała,
istoty wolne,
bez klatki przestrzeni,
istoty wyzwolone
spod panowania czasu…

Aż tak można zapomnieć,
kim byliśmy wczoraj?

Tak mi się, kurde, myślało 18 sierpnia, ale dziś już listopad i to w dodatku 10., a ja ciągle nie wiem, jak jutro będę świętował.
Dobra, wiem, przyznaję. Chciałem się schować. Nie będę. Ale przyznam się Wam, że jutro po godzinie 11. będę gdzieś na uboczu, żeby wodza posłuchać. Ciekawym bowiem bardzo, co tym razem wymyśli. Co powie o wolności, co o walce, o Polsce, Polakach… Będzie czego posłuchać, więc schowam się gdzieś w pobliżu. Ale nie będę się rzucał wodzowi, broń Boże, w oczy, żeby się czasem przed mową wolnościową nie wkur… Ej, co wy myślicie? Miałem na myśli – wkurzył!
To będzie fajny dzień! Zobaczę wodza w akcji. Ale, nie obiecuję, że go nie wypunktuję. Zatem jeśli ma mówić, to niech się przygotuje. Niech w końcu weźmie karteczkę, niech się nie wstydzi czytać. Bo czytać ładne przemówienie to przecież żaden wstyd. Gorzej kiedy z pamięci pierzymy głupoty.
Zobaczymy, jak będzie, bo to przecież ostatnie takie niepodległościowe przemówienie w tej kadencji wodza.
Ależ ten czas leci, prawda, wodzu gminy? Wiem, że chciałbyś, żeby to był początek kadencji, a tu już koniec widać i trzeba znowu walczyć. I znowu trzeba jechać w kampanię wyborczą. I czym tu teraz zabłysnąć? Pomogą koledzy z powiatu? A może prezes mleczarni znowu kapnie złotem i kilka plakatów załatwi na kościelnym murze? Ciekawi mnie, jak będzie. A jak będzie, zobaczę niebawem. Zwłaszcza, że znowu przyjdzie nam się mierzyć w wyborach.
Ale zostawmy to, co będzie za kilka miesięcy. Teraz trzeba koniecznie przygotować się na jutro. Jutro jest przecież wzniosły Dzień Niepodległości.

Do jutra, wolni ludzie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...