Zauważacie z pewnością,
że niedocenianie jednych i przecenianie drugich to dzisiaj taka norma. W sumie
nie tylko dzisiaj.
Ostatnio jakiś młody mądrala
w telewizji wypowiadał się na tematy wychowywania dzieci. Strasznie to było
mądre, bo przecież w telewizji wszystko, co się wypowie, zaraz obowiązuje jako coś,
czego przecież nie sposób podważać.
Zapomniał jednak
mówiący dodać, a może nie wiedział, że powiela w swych słowach przemyślenia Korczaka.
Ten niepospolity człowiek nie tylko napisał Króla
Maciusia I, ale przede wszystkim zajmował się pediatrią i pedagogiką
wychowania. Mam jednak wrażenie, że powoływanie się dzisiaj na przemyślenia
niezbyt znanego Korczaka, to dziś może być niemodne. Co innego Kopernik,
Sokrates czy Platon. A już zupełnie wskazane jest cytować świętych.
We wszystkich
wypowiedziach na temat wychowania dzieci dostrzegam pokłosie myśli Korczaka.
Jeszcze raz powtórzę, że niewielkich rozmiarów książka Dziecko w rodzinie powinna być obowiązkową lekturą nie tylko każdej
młodej matki. Powinni się z pracą zapoznać także wszyscy lekarze i w ogóle
wszyscy ludzie żyjący z dziećmi na co dzień.
Dzisiaj refleksje nad
życiem to taki wstydliwy przeżytek. Rozważania nad dziećmi są takie mało ważne.
Dzisiaj ludzi pochłania
bez końca polityka, ta mała i wielka i ta nawet anty. Jakby to polityka była
dzisiaj życiem, bo bez niej nie sposób już sobie życia wyobrazić.
Oto kilka przykładów ze
wspomnianej książki Korczaka. Przyznam się Wam, dawno nie spotkałem takiej
otwartości na wolność drugiego człowieka, takich szerokich horyzontów
dotyczących samostanowienia jednostki, takiego poszanowania, że każdy powinien
być sobą… Poczytajcie fragmentów
Zamiast
patrzeć, by poznać i widzieć, bierze się pierwszy z brzegu przykład „udanego
dziecka" – i stawia się żądanie własnemu: oto wzór, do którego masz być podobne.
(…)
Nie
wolno, by zamożnych rodziców dziecko zostało rzemieślnikiem. Niech raczej
będzie nieszczęśliwym uczniem i zdemoralizowanym człowiekiem.
Nie
miłość dziecka, a egoizm rodziców, nie dobro jednostki, a ambicja gromady, nie
szukanie dróg, a pęta szablonu…
A
książka z jej głównemi formułami przytępiła wzrok i rozleniwiła myśli…
A
szkoła wyrobiła tchórzostwo, obawę, by nie zdradzić się, że nie wiem.
Matka
z reguły twierdzi, że dziecko powinno być takie, jakiego pragnęła…
Nie
– myśl pracuje, a przepis nakazuje.
Należy
odróżniać naukę o zdrowiu od handlu zdrowiem.
Strzedz
się należy, by nie mieszać dobre z – wygodne
Cale
wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za
krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością
dziecka, hartem jego ducha, siłą jego żądań i zamierzeń…
Dziecko
obserwuje siebie, analizuje swe czyny. My tej pracy nie dostrzegamy, bo nie
umiemy czytać między wierszami jego od niechcenia rzucanych zdań.
Chcemy,
żeby nam się dziecko zwierzało ze wszystkich myśli i uczuć. Sami niezbyt
skłonni do zwierzeń, nie chcemy czy nie umiemy zrozumieć, że dziecko jest o wiele
wstydliwsze, drażliwsze, czulsze na brutalne śledzenie jego duchowych drgnień.
I niech Was nie zraża stara
frazeologia albo sformułowania dziś już nieużywane. To tylko przykład na to, że
język też się zmienia, jak wszystko wokół nas i wszystko w nas, także!
I znów potwierdzenie na
to, że wiele, co dziś ogłaszamy jako odkrycia jakieś albo nowinki czasu, to tylko
kalka wczoraj, którego jeszcze nie znamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz