Modlą
się za ojczyznę moją ukochaną pewnie setki tysięcy ludzi w tysiącach polskich
kościołów. Z tej okrutnej ilości modłów musi, jak nic, wyniknąć wszelka
pomyślność dla wszystkich ludzi z kraju nad Wisłą.
Wszyscy
mieć będą dostatek po takiej ilości modłów, a mogą mieć nawet nadmiar wszelkich
łask modlitewnych. Opozycja sczeźnie z pewnością, z rządzący rozkwitną.
Wielu
pewnie zachłyśnie się tą obfitością nagłą łask płynących z modlitwy za mały
punkcik w kosmosie.
Będzie
się też marnowało dużo możliwości, na ulicy leżeć będą możliwości, jak
fortepian Szopena, bo takiej obfitości Polacy nie przerobią.
Po
takim marnotrawstwie jęk musi być słychać nad tymi wszystkimi zmarnowanymi
możliwościami, szansami.
Ciekawe
co by to było z moją kochaną Ojczyzną, ciekawe co by to byo z kochanymi
ziomkami, żeby nie te modlitwy w tysiącach polskich świątyń?
Pragmatyk
i ateista powiedzieliby – gówno!
Wierzący
powiedziałby nic, przepadłoby wszystko!
Byłem
dzisiaj ukradkiem, cichutko, schowałem się w kątku, żeby tym, co na szczycie
nie rzucać się zbytnio w oczy, żeby nie psuć im już dziś ewentualnej kampanii.
I tak w ukryciu słuchałem, co też mówił wódz. i mówił o wolności, och, jak nieźle
mówił. I o patriotyzmie też mówił, a jak! Ale późnie w nerwach jakoś się wyrwał
z kopyta do przodu i z Dnia Niepodległości wyszły sii)ta Bożego Narodzenia.
Wcale
się mu nie dziwię, już tyle reklam w TV, ze nawet najtęższy umysł może się czasem
pomylić.
O
tym jednak za chwilę, a może za dwie.
A
póki co niech się wznoszą do nieba modlitwy za ojczyznę małą i dużą.
Jako
heretyk zapytam: Dlaczego nie za niebiańską,
tylko za jakąś marną, ziemską, przemijającą ojczyznę te modły?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz