Dla
kogo świat nie kończy się na czubku własnego nosa, ten potrafi dostrzec jak na
tym cudownym świecie jedni potrafią skutecznie zmanipulować czy otumanić innych
i na tym otumanianiu całkiem, całkiem wychodzą ci, co wiedzą trochę więcej niż
pokorne owieczki i dusz wilczych nie kryją pod bielą runa owczego.
Jeden z moich znajomych
– wcale nie złośliwie – nazywa Czarodziejem swojego proboszcza, a msze w
lokalnym kościele nazywa Czary Mary! Gdy trwają Czary Mary parafialny
Czarodziej tych chwali, tamtych gani, od wszystkich jednako wymaga, a głównie
wymaga datków na to i tamto, i jeszcze na coś tam i te Czary Mary , żeby
niedzielna taca była odpowiednia.
Jeśli przeciętny
katolik – lub szerzej – chrześcijanin, patrząc na czary mary jakiegoś szamana z
buszu i na tańczących buszmenów wokół jakiegoś totemu, od razu się zniesmacza
nasz poczciwy katolik i krzywi się, i stwierdza, że to takie pogańskie, że to
wszystko raczej śmieszne jest, a nie wzniosłe, tak samo – dokładnie – może dziwić się szaman z buszu i tańczący buszmeni wokół swojego totemu na widok
chrześcijan z ich kapłanami na czele – niech to będą księża, popi czy
pastorowie… - a wokół lud zasłuchany albo kroczący dumnie w procesji i z okazji święta niosący tylko swoje totemy.
Wszystko zależy tutaj
od spojrzenia odbiorcy, od odbiorcy przekonań, wiary i niedowiarstwa, a czasem
jest to wynik poszukiwania jednostki. To, co dla nas jest święte, dla innych
jest świętokradztwem; co dla nas pogaństwem, dla innych to czyste sacrum. W
człowieku bowiem siedzi i sacrum, i profanum, i według własnego sądu ocenia on, co
czym jest.
Nie tylko ceremonia w
kościele, cerkwi, meczecie… może być dla niektórych odprawianiem czarów. Na tym
cudacznym świecie jest pełno czarodziejów, np. w polityce nie brakuje takich, co swoje czary
mary roztaczają nad rzeszą oddanych bez końca fanatycznych wyznawców. I tacy czarodzieje z pola polityki
potrafią nawet świat podpalić żagwią wojny.
Czarodziej znajomego i Czary
Mary w kościele nie są niczym niezwykłym – zdają się dzisiaj być normą. Wiary w
tym tyci, tyci, a cel zdaje się jeden – panować nad innymi i brać, ile się da!
Co mamy zrobić my – ani
czarodzieje, ani ci, co w czary są zdolni uwierzyć?
Nie dawać się głupocie, nie
dawać się ogłupić, nie dawać się otumanić… ‑ na początek wystarczy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz