25 lipca 2018

Czary mary i czarodzieje


Dla kogo świat nie kończy się na czubku własnego nosa, ten potrafi dostrzec jak na tym cudownym świecie jedni potrafią skutecznie zmanipulować czy otumanić innych i na tym otumanianiu całkiem, całkiem wychodzą ci, co wiedzą trochę więcej niż pokorne owieczki i dusz wilczych nie kryją pod bielą runa owczego. 

Jeden z moich znajomych – wcale nie złośliwie – nazywa Czarodziejem swojego proboszcza, a msze w lokalnym kościele nazywa Czary Mary! Gdy trwają Czary Mary parafialny Czarodziej tych chwali, tamtych gani, od wszystkich jednako wymaga, a głównie wymaga datków na to i tamto, i jeszcze na coś tam i te Czary Mary , żeby niedzielna taca była odpowiednia.
Jeśli przeciętny katolik – lub szerzej – chrześcijanin, patrząc na czary mary jakiegoś szamana z buszu i na tańczących buszmenów wokół jakiegoś totemu, od razu się zniesmacza nasz poczciwy katolik i krzywi się, i stwierdza, że to takie pogańskie, że to wszystko raczej śmieszne jest, a nie wzniosłe, tak samo – dokładnie – może dziwić się szaman z buszu i tańczący buszmeni wokół swojego totemu na widok chrześcijan z ich kapłanami na czele – niech to będą księża, popi czy pastorowie… - a wokół lud zasłuchany albo kroczący dumnie w procesji i z okazji święta niosący tylko swoje totemy.
Wszystko zależy tutaj od spojrzenia odbiorcy, od odbiorcy przekonań, wiary i niedowiarstwa, a czasem jest to wynik poszukiwania jednostki. To, co dla nas jest święte, dla innych jest świętokradztwem; co dla nas pogaństwem, dla innych to czyste sacrum. W człowieku bowiem siedzi i sacrum, i profanum, i według własnego sądu ocenia on, co czym jest.
Nie tylko ceremonia w kościele, cerkwi, meczecie… może być dla niektórych odprawianiem czarów. Na tym cudacznym świecie jest pełno czarodziejów, np. w polityce nie brakuje takich, co swoje czary mary roztaczają nad rzeszą oddanych bez końca fanatycznych wyznawców. I tacy czarodzieje z pola polityki potrafią nawet świat podpalić żagwią wojny.
Czarodziej znajomego i Czary Mary w kościele nie są niczym niezwykłym – zdają się dzisiaj być normą. Wiary w tym tyci, tyci, a cel zdaje się jeden – panować nad innymi i brać, ile się da!

Co mamy zrobić my – ani czarodzieje, ani ci, co w czary są zdolni uwierzyć? 
Nie dawać się głupocie, nie dawać się ogłupić, nie dawać się otumanić… ‑ na początek wystarczy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...