Współczesny wędrowiec
poszukujący Prawdy, szukający Drogi musi czuć się oszukany, zmuszony jest do
nieustannego przedzierania się przez chaszcze niedomówień, wstawek,
przemilczeń, przeinaczeń...
W swoich ewangelicznych
wędrówkach dostrzegam detale, które stają się dla mnie krokami milowymi na
drodze ku zrozumieniu, że zapisane i dane mi ku wierze mojej zbudowaniu Słowo
posiada wiele luk, zaułków, meandrów, które dobitnie świadczą, iż są dziełem
rąk i umysłów ludzkich, a nie Boga – Stwórcy.
Każdy, kto chociaż raz
Ewangelię czytał, pamięta zalecenia Mistrza co do tego, jak modlić się trzeba,
aby ta modlitwa wysłuchana była i miała moc sprawczą, a także aby Bogu modlitwa
ta miła była:
A
gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc
w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom. Zaprawdę powiadam wam:
Otrzymali zapłatę swoją.
Ale
ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl
się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu,
odpłaci tobie. (Mt. 6, 5-6)
Jak to pogodzić z
fragmentem tej samej Ewangelii: Nadto
powiadam wam, że jeśliby dwaj z was na ziemi uzgodnili swe prośby o jakąkolwiek
rzecz, otrzymają ją od ojca mojego, który jest w niebie.
Albowiem,
gdzie dwaj lub trzej zgromadzeni są w imię moje, tam jestem pośród nich.
(Mt. 18, 19-20)?
I wróćmy jeszcze do
zaleceń Chrystusa, co do modlitwy:
A
modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie, albowiem oni mniemają, że dla
swojej wielomówności będą wysłuchani.
Nie
bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie,
przedtem zanim go poprosicie. (Mt. 6, 7-8)
Z jednej strony jasna
wskazówka, iż wiara i skuteczna modlitwa odbywa się w indywidualnym kontakcie
człowieka Bogiem.
Następnie tenże
indywidualizm zostaje zarzucony i zastąpiony siłą zbiorowości, która ma
przewyższać indywidualny kontakt człowieka z Bogiem.
Dziwna też się wydaje w
tych przytoczonych fragmentach semantyczna sprzeczność – skoro bowiem Bóg,
Ojciec nasz, zanim Go poprosimy, wie, czego nam potrzeba, zna bowiem nasze
myśli i pragnienia, po co zatem dwaj mają ustalać to, o co prosić Boga będą, a
następnie będą prosić? Po co wcześniej ustalać to, o co w trakcie modlitwy
prosić będziemy, skoro Bóg wie – zna nasze myśli – o co Go poprosimy?
Takich rozbieżności, a
nawet kategorycznych sprzeczności w Ewangelii znajdziemy więcej. Świadczy to z
pewnością o tym, iż w przeszłości w zawartości semantycznej pozostawionego nam
Słowa „grzebał.
Dlaczego tego typu
sprzeczności, wzajemnych wykluczeń treści nie upatruję w ułomnej ludzkiej
pamięci tych, co Ewangelię opowiadali i spisywali albo w zwykłej ludzkiej
omyłce pierwszych kopistów tekstów Ewangelii?
Jestem przekonany, iż
było to działanie celowe, zmierzające do osiągnięcia konkretnego celu –
najczęściej zmanipulowania jednostki wierzącej, aby ją wprząc w system
konkretnego kanonu myśli i zachowań. Jestem o tym przekonany choćby z tego
powodu, że wiele apokryficznych ewangelicznych czy okołoewangelicznych tekstów takich sprzeczności w sobie nie posiada, a sprawy przedstawione są tam
jednoznacznie i jasno. I dalej – odrzucanie przez Kościół apokryfów, a nawet
wręcz alergiczna na takie teksty reakcja dostojników Kościoła mogą świadczyć o
próbie utrzymania wiernych w niewiedzy. Jest to też wyraz świadomego trwania w
zakłamaniu i zakłamywaniu innych.
Jakkolwiek by nie
tłumaczyć stanowiska Kościoła w takich i podobnych kwestiach, jedno wydaje się
być pewne – w poszukiwaniu własnej drogi, w poszukiwaniu Boga, w poszukiwaniu
siebie w wierze i duchowego spełnienia jednostka nie tyle na Kościół, co na
siebie winna stawiać – trzeba się schronić komorze swojej i, zamknąwszy
uprzednio za sobą drzwi świata, modlić się, przedstawić prośby i szukać siebie.
Pytają mnie często znajomi:
Po co o tym piszesz? Po co ci grzebać się ciągle w tych nienazwanych obszarach?
Ja nie wiem, dlaczego, ale
wiem, że tam, w tych nienazwanych obszarach jest wszystko potrzebne do Życia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz