31 lipca 2018

Moje ofiary...



Poczytałem trochę o mojej sobotniej ofierze, którą nauka szumnie musca domestica nazwała, czyli słów będzie kilka o musze domowej.
Przeciętnie tak mucha żyje cztery tygodnie i teraz pytam siebie, czym zabił w sobotę muchę w jej muszym kwiecie wieku, czy może w późnej starości, ale aktywność jej sugeruje mi, że raczej w kwiecie wieku. W warunkach domowych nie jedna mucha domowa potrafi w cichym kątku zimę przezimować. Jesienią natomiast grzybica straszna jest dla much.

Mucha, jak człowiek, żyje na całym świecie. Ktoś by mógł zatem wysnuć wniosek, że tam, gdzie my, tam i muchy. 
Samica jest większa od samca, ale nie mam pojęcia czy w sobotnią noc samica mnie nawiedziła.
To owad pospolity z aparatem typu liżącego, który służy do zlizywania pokarmu płynnego  lub stałego, który najpierw jest rozpuszczany enzymami śliny. 
Nic dziwnego, że jedna z nich tak się do mnie śliniła. 
Nogi ma zakończone pazurkami i przylgami. 
Teraz już wiem, dlaczego mnie tak ta mucha drażniła.
Nie wiedziałem natomiast, że taka skubana mucha ma 360° pola widzenia. Cholera, nie wiem czy tak bym nie chciał – nie musiałbym tak dbać o to, żeby za plecami mieć ścianę lub mur, a nie moich bliźnich.
Lata ze średnią prędkością 8 km/h, ale ja znam ludzi, dla których to błyskawica. Wrażenie też robi fakt, że w ciągu jednej sekundy potrafi taka mucha 33 razy machnąć skrzydłami.
Mucha domowa miała pojawić się przy człowieku około 200 milionów lat temu.
Naukowcy twierdzą, że nawet w sprzyjających warunkach przeżywa niewielka część populacji muszej. 
Wcale się tym nie martwię, choć też i nie wiem dlaczego.
Już po dziewięciu dniach taka domowa mucha jest gotowa do tego, żeby z muchem poszaleć i z tego poszalenia pochodzi owoc – jaja, składane, a fu!, do kału – najchętniej świńskiego!
Wystarczy 24 godziny i już ze złożonych jaj wykluwają się larwy, a po dniach dziesięciu mamy kolejne muchy gotowe do lotu i zakłócania spokoju, np. spania, spożywania posiłku albo jeszcze tam czegoś, bo nie mogę się doczytać o jakiejś tam ważnej roli tegoż owada dziwnego. A wiedzieć nam trzeba, że codziennie w sezonie na świat przychodzi populacja much większa od całej naszej populacji ludzkiej.
Z naukowego punktu widzenia to przychodzi mucha na świat tylko po to, żeby siać wokół nas epidemiologiczne zagrożenie. Na swoim drobnym ciele potrafi taka mucha przenieść prawie 6 milionów mikroorganizmów, a w swoim jelicie potrafi zgromadzić nawet 30 milionów takich mikroorganizmów, a od tego już tylko krok do duru brzusznego, paratyfusu, dyzenterii, cholery, gruźlicy, polio, salmonellozy…
Strach normalnie pomyśleć, co taka maleńka mucha może zrobić z olbrzymem takim, jak choćby człowiek.
Ten dość natrętny owad jest kosmopolitą. Pierwotnie żył sobie tylko w umiarkowanej strefie klimatycznej, ale wraz z podróżami ludzkimi – chcianymi i niechcianymi – rozprzestrzenił się po całym świecie.

Po tych informacjach moja miłość do much spadła do zera. Nie wiem już, zaiste, stworzenie to Boże czy nie i na wszelki wypadek tłukę wszystkie osobniki na wszelkie możliwe sposoby. A w swoim starym aucie nawet eksterminuję je gazem, czyli sprawę hurtowo załatwiam albo masówkę uprawiam. 
Staram się przy tym za dużo o tym, co robię, nie myśleć, bo jestem przekonany, że wszystko żyje w jakimś tam celu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...