20 lipca 2018

Polityk czy święty?


Gdy patrzę na zachowanie mojego prezydenta, to nie wiem – księdzem być winien czy politykiem!? Tyle czasu bowiem spędza na klęczkach i w pozycji ukłonu, że trudno się w tym połapać, z kim mam do czynienia.

Prezydent mojego kraju cieszy się jak dziecko, gdy Trump go zaprosi na pokoje NATO, a za sukces Polski poczytuje się to, że składki do sojuszu – płaczemy – wpłacamy, jak tego Stany żądają. Składki płacić trzeba, nawet w takiej chwili, gdy chcesz z kolegami na spółkę flaszkę trzasnąć, a co dopiero, gdy idzie, o światowy pokój i bezpieczeństwo Polski – to ostatnie to kpina. Kpiną jest cały ten krzyk, że kilku marines powstrzyma agresora, gdy będzie chciał nam dołożyć. Żałośnie wygląda ta nasza służalczość na salonach światowych w wykonaniu notabli.
Na klęczkach też, pośród zbóż łanów i pewnie w szumie tych zbóż, pozował prezydent do zdjęć. Tym razem sie był zapuścił na ukraiński Wołyń i tam pośród zbóż, przed wiązanką kwiatów okraszonych szarfą w barwach narodowych, oddawał symbolicznie hołd byłym mieszkańcom, których stąd wypędzono, a wioski zrównano z ziemią i dzisiaj tylko zboże rośnie sobie w tym miejscu, jak gdyby nigdy nic – rośnie sobie i nic, aż do żniw będzie rosło.
Prezydent to czy Franciszek święty klęczy wśród zbóż i słucha z pewnością treli ptactwa polnego? Pytałem siebie złośliwie i zawstydziłem się – jak sobie chce, niech klęczy, co mi w sumie do tego. Nie rozumie widocznie, że takich miejsce jak Wołyń jest w jego ojczyźnie nad Wisłą całkiem, całkiem sporo. Ja wiem o kilku takich, a o ilu nie wiem. Wiem jednak tylko o takich, w których Niemcy mieszkali i tych Niemców Polacy skutecznie pogonili, a tam, gdzie wioski były, las sobie dzisiaj rośnie i to całkiem spory, już dojrzał do wycinki.
Klęczą też artyści – w Polsce, nie Ukrainie – albo kucają dziwnie w alei polskich gwiazd. Wymyślono dla nich polskie Hollywood, takie całkiem malutkie – na miarę możliwości. Od czasu do czasu klękają przy tabliczkach, kucają sobie na chwilę i cieszą się ogromnie. Sukces porównywalny do tych prezydenta, gdy go Trump poklepie albo zagada w holu.
No i byłbym zapomniał, że prezydent Polski przekazał biskupowi (nie pamiętam któremu) krzyż, co ma upamiętniać z Wołynia wypędzonych lub tam zamordowanych przez niedobrych ludzi. No i ten jakiś biskup nabożnie krzyż ucałował, jak jakąś relikwię z Ziemi Świętej rodem.
Nóż się w kieszeni otwiera. 
Ty – Boże – widzisz i nie grzmisz! 
Jak to wszystko ogarnąć? 
Wolałbym widzieć ciemność – jak bohater „Seksmisji” – a nie taką pomroczność i przejaw ludzkiej głupoty, przed którą żaden sojusz nie uratuje nas!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...