30 lipca 2018

Zatłukłem tę bitch!


Nie zapomnę nigdy, dopóki będę żył, pewnego zdarzenia, którego świadkiem byłem jedynym: Spier-j stąd, szmato, brudasie, poje-ńcu, pier-na chamówo, krowo nienażarta! W taki to oto sposób znany mi człowiek jeden zareagował w emocjach widząc muchę na torcie!
Do grobu wezmę ze sobą nazwisko autora tych słów, a może i autorkę, co brzmi nieprawdopodobnie. A może, jak to u mnie, wymyśliłem to tylko, żeby coś poza tym o sobie samym powiedzieć. Jakby na sprawę nie patrzył, mogło to zdarzyć się – basta!

Moje brutalne morderstwo  i pewnie naganny mój czyn wydarzyły się były dość głęboką nocą z soboty na niedzielę.
Przyczepiła się do mnie i żadnym sposobem nie mogłem się uwolnić od jej towarzystwa, aż w końcu nie wytrzymałem kolejnego ataku i zatłukłem bitch – tak było, wysoki sądzie!
Mam mieć wyrzuty sumienia? Sami osądźcie czy mam…!
Sprawa zaczęła się była wieczorem minionej soboty, gdym głowę swoją zaprzątał kolejnym kretyńskim filmem o takim dzielnym agencie rodem z USA, jak w Rosji Rosjan wykręcił i jeszcze cało uszedł do swojej ojczyzny, by jeszcze tam kilku Rosjan na dobre uziemić i ukochane Stany uratować w porę – taki to był agent! Co za agent! Niech mnie! Hans Klos przy nim to tylko jakiś amator, co Niemcom przeszkadzał i z Rosjanami był w dobrej komitywie. 
Gdy film dobiegł był końca, pomyślałem w ciemność: Co za kretyn to zrobił? I jeszcze sam do siebie: Jaki ze mnie dureń, że coś takiego oglądam! 
No i wyszło na to, że tej sobotniej nocy dwóch wyszło na durnia – reżyser i widz.
Noc ta dla mnie jednak nie miała się skończyć spokojnie, choć nudnie się rozpoczęła, to w burzę przeszła niebawem. I nie tylko dla mnie noc ta stała się burzą, ale po kolei, żeby nie spalić tematu. 
Ledwiem obejrzał film głupi, sam wychodząc na głupca, ledwiem światło zgasił, żeby lec na posłaniu, a pojawiła się ona z bzyczeniem niby namiętnym - bzyczała mi do ucha, choć na żadne bzyczenie nie miałem wcale ochoty, więc nie brzmiało to miło, a już na pewno nie brzmiało jak miłosna zachęta. Dawałem raz czy dwa razy jej do zrozumienia, że nie chcę, że nie mam ochoty na nic poza spaniem. Nikt mnie jednak nie słuchał i wciąż słyszałem bzyczenie, natrętne, wprost do ucha, a potem mnie zaczęła, ta bitch, obmacywać, to jest dotykać mnie. Jak mogłem, się opędzałem, ale z dość marnym skutkiem. Wcale łatwo nie było! Był nawet taki moment, że chciałem jej odpuścić, a może nawet coś jeszcze – tylko bez domysłów – ale gdy w pewnym momencie zdała się pójść na całość i zaczęła mnie drażnić tam, gdzie nie powinna, nie wytrzymałem wtedy – zerwałem się z posłania, zapaliłem światło, chwyciłem w dłoń oręż, zgasiłem następnie światło i na powrót ległem na swoim posłaniu, ale ległem tak, w takiej ległem pozycji, jakbym na wszystko się zgadzał, tak – proszę, oto jestem, a ty rób, co tylko chcesz! I wzięła się na to, na to ją złapałem i na nowo, wstrętna w bezwstydności swojej zaczęła znowu swoje.
Wiele z siebie dałem przy kolejnych podejściach, ćwiczyłem cierpliwość niczym buddyjski mnich i wytrzymałem tyle, ile mogłem wytrzymać, by jej całkiem nie ulec, żeby nie pomyślała..., żeby poczuła w końcu, jaki jestem twardziel. Następnie wyczuwszy ten moment, gdy ona się nakręciła, a przy tym nakręceniu całkiem się zapomniała, wstrzymałem byłem oddech, skupiłem na niej swój umysł, dojrzałem ją okiem duszy, wyczułem piątym zmysłem i zrozumiałem wtedy, że nadchodzi ten moment, jej godzina nadchodzi i moja godzina działania – wykonałem ruch ręką i, niczym błyskawica, spadła jak piorun z nieba na natrętną łapka.
Zatłukłem zatem tę bitch, co mi do ucha bzyczała i jeszcze więcej chciała poza do ucha bzyczeniem.
I tyle sobie użyła ta, co w nocnych igraszkach nie miała umiaru i przestać nie zamierzała!
A jeśli to był on?
Nic między nami nie zaszło! A jak skończył, wiadomo – zatem co za różnica!
I znowu to pytanie, co było na początku: Mam mieć z tego powodu jakieś wyrzuty sumienia? A jak Ty – Czytelniku – postąpiłbyś w takiej chwili? 

PS
Za to wczoraj wieczorem film godny uwagi – M. Manna „Gorączka” z „moimi” aktorami – Al. Pacino, De Niro i jeszcze kilku innymi. Kto nie widział, polecam – nie będzie to strata czasu! I nikt na głupca nie wyjdzie, jak ja w sobotnią noc!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...