Kazanko na poniedziałek?!
Boimy się nowego – pisałem już o lęku – strach, ukrywany
strach przed nowym rodzi w nas agresję, szczególnie i zwłaszcza tam, gdzie brak
nam argumentów - tam zawsze znajdzie się kamień i siła, żeby go rzucić. Teraz to
taka modna jest słowna agresja – hejtem – szumnie nazwana i często
przywoływana. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzisiaj często zwalczamy,
organizujemy krucjaty przeciwko temu, co było, przeciwko nic – nie – nowemu!
Ale tutaj się kłania tak zwana ciemność w myśleniu, kłania się polski
ciemnogród, sarmackie ograniczenie, kłania się w wielu w nas zagłobizm wciąż
tak żywy, że czasem po prostu wstyd przyznawać się do nacji.
Najlepiej, gdy coś nie pasuje jakiejś grupie wpływowej (powiedzmy - hierarchom), wzbudzić strach u wyznawców i wmówić im zagrożenie. Strach to dobry rylec do pustoszenia głów ludzkich, zwłaszcza tych święcie wierzących w słowa z ambony
płynące. A ponieważ będzie o tajemniczym gender,
to mogę się spodziewać, że rzucą się na mnie z jakimś trójzębem niebieskim
zastępy moherów (i cóż tutaj są winne poczciwe kozy angorskie?), a może i jeszcze desant ojca
znanego z wiary. Nie myślę jednak o tym i nie biorę do bani. Przekonany jestem, że
wielu myśli jak ja.
Przeczytałem niedawno taki niewielki artykuł o tym diabelskim
gender i jego zagrożeniach, że jak dobrze pójdzie – dla genderowców, jasne – to
bardzo wtedy źle będzie zwłaszcza dla katolików. Rodziny już nie będzie, ojca,
matki nie będzie, kobiety będą jak chłopy, a chłopy nie będą chłopy, baby z
babami będą brały się za kochanie, a chłopy też nie gorsze i tak samo pewnie… o
klaczach się cielących i krowach źrebiących już nie będę wspominał, bo wszyscy
pewnie to wiedzą. A tych, co nie wiedzą, do Redlińskiego odsyłam.
No to pokrótce tyle, ale jeszcze pokrótce powiedzmy, dlaczego ten gender jest taki
paskudny. Podkopuje ten gender znane podstawy społeczne – chcą zwolennicy
gender znieść instytucję rodziny, instytucje płci, wyzwolić ludzkość na amen.
Tam, gdzie dziś jakieś ramy prawne czy instytucji, to genderowcy wolność wprowadzą i
spoko. W ogóle taka wolność płci i zapatrywań nastanie w przypadku zwycięstwa gender, że raj na ziemi będzie. Taką wolność głosi ten gender tajemniczy, że tylko
diabeł mógł ją podsunąć człowiekowi. A ludzie, jak to ludzie, już od rajskich
czasów, tylko czegoś im zabroń, powiedz, że coś tam be, to od razu się rzucą,
żeby owocu spróbować, no i próbują przecież, i parzą się nieźle – tylko nie
mylić z parzeniem par homo, hetero, bo tu nie o parzenie takie przecież zgoła
nam idzie.
No a Kościół krzyczy przez swoje sługi wierne, że gender to
jest właśnie zagrożenie dla świata, to straszna choroba moralności
współczesnych, to zagrożenie śmiertelne na bytu rodziny, to diabelski pomysł
głoszony przez sługi jego i dybiący na umysły pokornie wierzących w Kościół, bo
przecież nie o innych wierzących tu idzie.
To mi wygląda na krzyk kogoś, kto traci na tym świecie;
kogoś, komu ktoś inny wyznawców na przykład podbiera. Śmieszy mnie bardzo ten
krzyk, bo Kościół ani na chwilę nie oddaje sprawy działaniu boskiemu. Sam
bierze się za oręż, gotuje swoje wojska i rusza na kolejną – tym razem medialną
– krucjatę.
Czy temu naszemu światu dziś coś zaszkodzić może, czego jeszcze
człowiek w swej głupocie nie zrobił? Czy współczesnemu człowiekowi jeszcze może
przydarzyć się na tym świecie coś strasznego, czego nie było? Przykazania, moralność, dobre obyczaje, obrona credo
wiary – to wszystko trzeba robić, ale w Watykanie – tam trzeba przeprowadzać wszelkie
moralne krucjaty. Nikt mi przecież nie powie, że dzisiejszy Watykan ze swoim światowym
Kościołem to sprawka Mistrza i Piotra. Najpierw lekarze dusz powinni uleczyć się
sami, a później składać na ołtarzu świata wymyślone kozły ofiarne – gender – dla
odwrócenia uwagi.
I jak to zwykle Kk, zamiast ludzi oświecić, dać im wiedzę na
temat, poszerzyć horyzonty, używa starej metody świętej inkwizycji – co niewygodne
wyciąć, wykorzenić, spalić.
Na ile zły jest gender? – Na ile zły jest Kk, np. z pedofilią
i umiłowaniem dóbr doczesnych? – Na ile zły jest feminizm? – Na ile zły jest świat?
– … Wszystko to złe na tyle, ile Zła w człowieku! A pierwiastek Zła jest częścią
tego świata, jest częścią każdego z nas – to chyba wiadomo – i jeszcze chyba wiadomo,
że ten cudowny świat nie jest dokończony, jest ułomnym światem, w dodatku z ułomnym
człowiekiem w samym swoim centrum.
Zatem nie kopii nam trzeba ani kolejnych krucjat z różańcem w
prawicy i pałą tęgą w lewicy. Trzeba nam dziś myślenia, zapatrzenia się w siebie
i robienia tego, co serce podpowiada.
A tak na marginesie albo i w samym centrum – gdy Chrystus mówił
o Królestwie Niebieskim, że te wszystkie ziemskie podziały płci, instytucje, jak
małżeństwo, rodzina, to całe ziemskie społeczne urządzenie świata nie ma tam zastosowania
– to też obalał porządek tu zastany?
Nie sądzę. Myślę, że mówił nam, że gdzieś tam jest inaczej, że
tam jest doskonałość bez jakichkolwiek podziałów, bez czarnego – białego, bez prawicy
– lewicy, bez prezesa i Donka, papieża, proboszcza, imama… Jak jednak my – dualni
– możemy pojąć jednię, skoro nie wiemy nawet, jak ona wygląda.
I naprawdę na koniec – Bóg zgodził się, żeby Szatan przekonał
się „osobiście” o czystości Hioba!
Nie myślę o sobie bynajmniej, że jestem gigantem myślenia, ale
w swojej małości staram się myśleć czasami i może dlatego nikt mnie jakimś tam gender
nie może postraszyć ani moherami, ani żadnym desantem ojca dyrektora nie przejmuję
się zbytnio!
Bywajcie! – Z wiatrem! – Amen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz