I nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni,
i nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a dostąpicie
odpuszczenia.
Dawajcie, a będzie wam dane; miarą
dobrą, natłoczoną i przepełnioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem
sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.
Jeśli ktoś z chrześcijan nie zna tych słów, to nie jest
chrześcijaninem – i bezczelnie kłamie, gdy choć myśli, że jest. A jeśli ktoś słowa te zna, ale robi
odwrotnie – kłamie deklarując, że jest chrześcijaninem, bo właśnie nim nie
jest, gdy słów tych nie wciela w życie. Kto by tam jednak myślał o takiej szarzyźnie w tak kolorowym świecie, jakim jest wieś globalna!
Miałem pisać dzisiaj na temat komentarzy – ich jakości,
stylu, może nawet autorach, ale ten cytat powyższy zweryfikował plany – nie po
to jest przecież Słowo, żeby je czytać bezmyślnie. Ogólnie rzecz ujmując, to
żenująco wygląda przeciętny obraz Polaka wyłaniający się z komentarzy internetowych. Żeby
jednak można było pokusić się o jakieś porównanie i rzeczową ocenę, należałoby poczytać
komentarzy użytkowników sieci z innych państw. A na to ani czasu, ani ochoty
nie mam. Już w sumie żałuję, że znów się dałem namówić, żeby spod jednej sprawy
komentarze przeczytać.
W czasie studiów ludzie z mojego otoczenia wychodzili z
założenia, że wszyscy ludzie milczący są jednakowo mądrzy. Tak traktowaliśmy
siebie i innych. Zakładaliśmy, że jeśli w stosunku do
milczącego mamy wątpliwości, co do tego, jakim może być człowiekiem, wszystkie
nasze wątpliwości należało zaliczyć na plus milczącego. To przypomina
bliźniaczo zasadę w normalnych sądach – wszelkie wątpliwości należy oceniać
jako plus dla oskarżonego. Nie da się jednak milczeć, będąc w jakimś tam
gronie, zwłaszcza gdy emocje dochodzą do głosu. No i wtedy jasno okazywało się
– kto mądry, a kto, odzywając się, rozwiewał wątpliwości...
Tak i ja, czytając od czasu do czasu komentarze w sieci,
przekonuję się – często na własnej skórze – z jakim materiałem intelektualnym
musiałbym się mierzyć, chcąc wziąć w tym udział. Żeby nie generalizować, to
przyznaję, że wśród steku bzdur, inwektyw, złośliwości, zazdrości… ‑
wszystkiego co takie polskie zdaje się wydawać – pojawiają się wpisy, których
autorów – szczerze – chciałbym w realu poznać, jeśli jeszcze ich nie znam.
Wczoraj rozmawiałem z przyjacielem, dzisiaj z przyjaciółmi –
to są dobre! Bardzo je sobie cenię. Wczoraj po tej rozmowie postanowiłem
przejść się trochę i podczas tej wędrówki taka mnie miłość do ludzi ogarnęła,
taka jakaś tkliwość, wyrozumiałość nieznana, ale i litość zarazem, że stanąłem
na chwilę i zapytałem siebie: Przypadkiem nie zwariowałeś? Nie odpowiedziałem.
Zapadał zmrok. Było mroźno. Takie świeże powietrze – może
mnie odurzyło? – raczej jednak nie. Ale to było piękne. To było przyjemne. To
było, nie wiem nawet, jak to określić mogę.
Wczoraj powiew Nieznanego, dziś fragment Ewangelii Łukasza –
złośliwiec poskromiony!
Bardzo się z tego cieszę!
Nie przestawać się uczyć – siebie się uczyć ciągle! – to takie
niemodne i takie nieocenione!
Pełno słońca wszystkim na jutrzejszą niedzielę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz