"Splatają" mi się książki, które właśnie czytam i zastanawiam się czy autorzy poszczególni
znali swoją twórczość, oczywiście pod warunkiem, że byli współcześni sobie. Tak
ostatnio połączyły mi się utwory Mickiewicza, Oliviera Goldsmitha i Christopha
Schmida – „Pan Tadeusz”, „Wieś opuszczona” i "Koszyk kwiatów”. Olivier Goldsmith,
twórca eposu pastoralnego „The Deserted Village” – „Wieś opuszczona”, zmarł w
1774 roku, a zatem "minął" się z Mickiewiczem o kilkadziesiąt lat, mogę tylko mniemać, że Adam znał utwór poprzednika i mógł on stanowić wpływ na kształt jego epopei. Z kolei Christoph Schmid – niemiecki
duchowny katolicki – wydał swoją powieść „Koszyk kwiatów” tylko rok później od „Ballad
i romansów”. Zmarł natomiast rok przed naszym Adamem. Nie wykluczone zatem, że
i jeden, i drugi twórczość swoją znali – zważywszy, że nie mieli w swoich
czasach takiego natłoku madialnych newsów, jak my.
„Wieś
opuszczona” to poemat pisany trzynastozgłoskowcem – jak PT – a wydany został w
1770 roku, a zatem ponad 60 lat przed epopeją Mickiewicza. Podczas lektury tego
utworu w tłumaczeniu Ludwika Kamińskiego nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że
Adam z nim musiał się zetknąć. Nie wertowałem oczywiście biografii Mickiewicza
– mam takową, autorstwa Sudolskiego, pochwalę się, że z dedykacją autora! – bo
nie tyle o stwierdzenie faktu, co o wrażenie mi chodzi.
Zrobiłem
trochę wypisów, żeby się nimi z Wami podzielić i wykazać, że podobieństwo
miejscami pomiędzy obydwoma poematami istnieje istotnie – żart, przestrogi,
obrona dawnych obyczajów, wspomnienie świata odeszłego bezpowrotnie...
"Koszyk
kwiatów" natomiast to powieść dla młodzieży. To niemalże moralizatorska baśń, w
której główna bohaterka dochodzi do zaszczytów i bogactwa drogą cnoty i
pobożnego życia. Pełno w książce pouczeń, zaleceń, przestróg, a wszystko po to,
aby osiągnąć życie wieczne, wieczną szczęśliwość.
Pomyślałem,
że fajnie by było, aby młodzież tę książkę czytała dzisiaj, bo jeśli była to
powieść dla młodzieży, to łatwo się przekonać, jakie powieści czytała młodzież (nie tylko niemiecka!) około dwustu lat temu. Ciekawi mnie niezmiernie odbiór tej książki przez współczesnych
mi młodych. Ale nie tylko to. Tłumaczenie to świetny materiał na lekcje języka polskiego... ‑ albo nie! Zostawmy to na następny raz. Z tego teraz może wyjść zbyt duży misz-masz. Na dzisiaj z pewnością wypisy z „Wsi opuszczonej”
Oliviera Goldsmitha i moje lekturowo-literackie reminiscencje w zupełności
wystarczą. Zwłaszcza, że „odgrzało” mi się jeszcze w pamięci wychłodzonej to motto z „Testamentu
mojego” Słowackiego:
Jednak zostanie po mnie ta siłą
fatalna,
Co mi żywemu na nic, tylko czoło zdobi;
Lecz o śmierci was będzie gniotła
niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba – w aniołów
przerobi.
I myśli –
jakich strun trzeba w sobie dotknąć? – do jakich pokładów własnej imaginacji
dotrzeć? – czy to świadoma twórczość, czy też nakaz wewnętrzny? – wena? – żaden
cień Adama tego nie przysłoni!...
Ale
wracajmy do „Wsi opuszczonej” w niewielkich fragmentach i wspominajmy to, co
pamiętamy z naszej epopei – dużo, dużo wspólnego – ale na pewno nie rozmiar – utwór
Oliviera o wielekroć krótszy, niż Adama – gaduły przy irlandzkim lekarzu! A
propos Irlandii to James Joyce też stamtąd. Ten to już na 100% „Wieś
opuszczoną” znał!
The Deserted Village
Lat temu dwadzieścia było jeszcze w modzie
uważać zbytki za największą korzyść narodową, a mądrość starożytnych w tej
mierze za błędne mniemanie. Ja przecież z starożytnemi trzymam i twierdzić nie
przestaję, że zbytki szkodzą narodom, że przez nich tyle się przywar wciska, i
że przez nich jeszcze najwięcej Królestw upadło. Tak wielka liczba w rzeczy
samej obstaje w teraźniejszym czasie za przeciwną stroną, że dla samej nowości
i odmiany, możeby milej było prawdy się trzymać.
Olivier Goldsmith [do JP Reynoldsa]
(…)
Nieszczęsna ziemio! klęski niechybne ci
grożą,
Jeśli twój lud słabieje, a skarby się
mnożą;
Mogą Panowie słynąć, mogą i upadać,
Wiatr im świetność powróci, gdy ją
wiatr mógł nadać!
Lecz chłopek hoży, który jest zaszczyt
rodzinie,
Nie powstanie już nigdy, skoro raz
zaginie.
(…)
Miał tyle, a nie więcej jak w życiu
potrzeba.
Nie płakał niewinności albo zdrowia
straty,
Nie znał bogactw, dlatego prawdziwie
bogaty.
Inne czasy: kupczący przemysł się
rozszerza,
On to ogarnął rolę, wyzuł z niej
pasterza;
Na tej łące, gdzie przedtem niskie
stały chatki,
Przepych pałace stawia, obfity w
dostatki,
Więcej ma potrzeb, jeśli więcej się
bogaci,
A głupstwo próżnej dumie godny haracz
płaci.
(…)
Zawsze on z przywiązania ku naukom
błądził.
Całą wieś nauk jego nie mogła
okrzyczyć,
Powiadano, że umiał i pisać i liczyć,
Przepowiadać pogodę, rozmierzać
granice,
Wieść niosła, że zgadywał nawet
tajemnice.
(…)
Słowa uczono-długie, ich wymowa dzika,
Najwięcej przytomnego zdziwiły rolnika.
Patrzyli się nań wszyscy i każdy się
zdumiał,
Że jeden człowiek mały tyle rzeczy
umiał.
Już znikła jego sława: już nie widać
teraz
Jeśli ktoś się martwi o stan mojego ducha, to wszystkich uspokajam... Muszę dużo czytać, żeby nie myśleć o tym, o czym przychodzi mi często ze współczesnymi
rozmawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz