Teraz się
wielki Jarosław – jak ja niewielkiego wzrostu – wziął się już na całego za
Polski naprawę i na całego już teraz uszczęśliwi Polaków, zwłaszcza tych u
schyłku życia doczesnego i tych mających ochotę rozmnażać naród wybrany.
Szkoda, że ten, kto to mówi, sam nie był w stanie w życiu zdobyć się na wysiłek,
żeby potomka spłodzić – niech w końcu powie dlaczego i czy naprawdę nie mógł (wyrodny
brat brata swego?) – żeby ojcem zostać i poświęcić się dziecku, żeby ten polski
naród nie wyginął zbyt szybko. Ten program obecnie nowy, to czyżby taki akt
żalu na finiszu życia, że w tym swoim życiu prezes szansy nie wykorzystał? Czyżby
olśnienie późne, że jednak jedno dziecko to więcej w życiu znaczy niż i dziesięć
kotów rasowych czy dachowców?
25 lutego 2019
23 lutego 2019
Poskromienie złośliwca
I nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni,
i nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a dostąpicie
odpuszczenia.
Dawajcie, a będzie wam dane; miarą
dobrą, natłoczoną i przepełnioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem
sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą.
Jeśli ktoś z chrześcijan nie zna tych słów, to nie jest
chrześcijaninem – i bezczelnie kłamie, gdy choć myśli, że jest. A jeśli ktoś słowa te zna, ale robi
odwrotnie – kłamie deklarując, że jest chrześcijaninem, bo właśnie nim nie
jest, gdy słów tych nie wciela w życie. Kto by tam jednak myślał o takiej szarzyźnie w tak kolorowym świecie, jakim jest wieś globalna!
22 lutego 2019
Koza na balkonie - złośliwiec na trybunie
Wyłazi ze mnie Polaczek, bo siedzi we mnie ciągle genetyczny
złośliwiec i czasami wyłazi, żeby sobie ulżyć. Wydawać by się mogło, że z
mlekiem matki złośliwość wyssałem, jak niektórzy antysemityzm, rasizm – jak
mawia o nas – Polakach – jeden niemądry Żyd, co ostatnio strasznie niby nam
bruździ w świecie. Ciekawym przy tym bardzo, co właśnie Israel Katz wyssał z mlekiem matki? – Najwyraźniej głupotę!
21 lutego 2019
Fizjologia i filozofia
Czasem mam tak, że gdy nie „pogadam” sobie na blogu, to
jakiś wyrzut sumienia albo coś w tym rodzaju czepia się mojej głowy. Przecież
nie ślubowałem, że będę codziennie wiernie i nieprzerwanie do śmierci pisał właśnie na blogu. A jednak, cholera, a jednak coś jest – pewnie kolejny
nałóg, jakbym miał ich mało!
W życiu swoim codziennym próbuję najprostszej czynności
nadać sens, ubrać w wartość – słowem – filozofia. Niech będzie nawet domowa,
podwórkowa, ale to zawsze przecież moja filozofia – na życie na każdą chwilę i
jeden dzień dłużej.
19 lutego 2019
Na polskim zadupiu
Na polskim
zadupiu, gdy dorwiesz się do władzy, koniecznie musi być układ, czyli grono
ludzi, którzy w dupie mają fakt, iż sami są mierni, niezdolni do nauki, a tych,
co trochę zdolniejsi i chętni do nauki trzeba koniecznie odsunąć,
zneutralizować. Do grona wybranych dobrać koniecznie podobnych sobie, żeby w tym świętym
gronie nikt za dużo nie myślał, żeby w żadnej z tych głów pytania się nie
rodziły, a broń Boże pomysły, że może być inaczej. Polacy są w większości jakoś
otępiali i myślą – jeśli myślą – tak strasznie na skróty – najlepiej zmienić
człowieka i wszystko będzie lepiej. Nie trzeba zmieniać ludzi, żeby lepiej było
– trzeba tylko tego, by ludzie chcieli się zmienić. Do tego jednak potrzeba
trochę wyobraźni. Trochę wyobraźni i polotu w myśleniu, a od razu jakość zagości w każdej dziurze.
18 lutego 2019
Życie w kłamstwie cz. II
Ogłupianie
narodu trwa w najlepsze. Wiecie, dlaczego mamy znów – po niedawnych uściskach z
Izraelem na słynnej konferencji – z Izraelem właśnie konflikt dyplomatyczny, bo
znów ktoś tam nas kopnął (słownie oczywiście)? Odpowiedź jest prosta - Polaków
dzisiaj mocarstwa poważnie nie traktują, rozgrywają ich. Tylko rządzący dzisiaj otumaniają Polaków jego misją rzekomą i silną pozycją w świecie. Polacy to przecież lubią - być wielcy i być przy tym oszukiwanymi albo i oszukiwać, w zależności od miejsca..., w jakim się właśnie znajdują.
15 lutego 2019
Niemodne czy niewygodne?
Wartości uniwersalne mają to do siebie, że ani czas, ni
przestrzeń nie imają się ich. Nie podlegają modzie i często są trudne, ciężkie
do uniesienia w codziennym życiu człowieka. Często są porzucane, ukrywane w lamusie, z biegiem czasem stają się nawet nierzadko niewygodne, jak na przykład dzisiaj – w czasach konsumpcjonizmu, dziwnego pędu
do sławy – nawet tej podwórkowej – skundlenia człowieka w zamian za chwilę
chwały!
14 lutego 2019
Życie w kłamstwie cz. I
Najczęściej
używanym przeze mnie ostatnio kłamstwem jest to: – Niestety, płaciłem kartą i nie mam
przy sobie gotówki – to wymówka w przypadku, gdy po wyjściu ze sklepu nagabuje
ktoś mnie o złotówkę czy dwie. I nie o to idzie, że skąpię albo coś w tym rodzaju
– nie chcę, żeby proszący dobił się jakimś najtańszym trunkiem, bo to ani jemu,
ani mnie nie służy – mnie fizycznie nie, ale mentalnie ryje! Jak dobrze pamiętam,
wczoraj tak skłamałem.
13 lutego 2019
Wasale u władzy
Przygotowując
się do „Życia w kłamstwie”, natrafiłem na ciekawy artykuł i chciałbym zaproponować Wam tekst profesora Romana Kuźniara. To rzecz o zleceniu przez Waszyngton polskiemu rządowi organizacji obecnie trwającej konferencji
bliskowschodniej. Rządzący obecnie w Polsce okrzyknęli tę konferencję jako wielki
sukces, a pojawienie się na płycie lotniska Szopena samolotu z wiceprezydentem USA
stało się tak wielkim wydarzeniem, jak gdyby w walizce on miał przywieźć dokument
znoszący wizy dla Polaków. Nie było jednak żadnej walizki i nie było żadnego dokumentu, a wizy Polaków nadal obowiązują.
Z konferencji natomiast mogą być co najwyżej kłopoty, w które nas obecnie rządzący
– uprawiający konsekwentnie politykę wasali wobec USA – mogą skutecznie wpędzić.
Czego się boję
Ja to się tego boję, że kiedyś tam może zabraknąć mi
szczerego uśmiechu do siebie samego, gdy rano do lustra zaglądam lub gdy wieczorem się
żegnam z tym delikwentem z lustra tak do mnie zewnętrznie podobnym.
Nie boję się, ale nie lubię tego stanu ducha, gdy słyszę za
oknem – jak teraz – syreny alarmowe – bo to dla mnie oznacza, że coś tam
niedobrego – w ludzkim rozumieniu – komuś się przydarzyło i komuś przyjdzie
zapłakać.
12 lutego 2019
Tępa dzida i ja
To, że kawa
z rana, na pusty żołądek, do tego papierosy i nieprzespana noc, natłok myśli w
głowie, planów za dużo na raz, jakieś zmartwienia głupie.., jest kiepskim
początkiem dnia, tłumaczyć chyba nie trzeba. Ale jeśli już jest taki właśnie
początek, to warto się zmusić do czegoś, na przykład przegonić się trochę, pomachać kończynami,
potrząsnąć tym i owym, rozluźnić jeszcze tamto i zrobić trochę miejsca na
odrobinę nadziei, pozytywnego myślenia... To powinno wystarczyć, żeby powoli wrócić do względnej równowagi i w drogę - z Bogiem! - w drogę! Nie ma gorszego startu w nowy nieznany dzień, w dziewiczą
teraźniejszość jak nos spuszczony na kwintę i zero uśmiechu – no właśnie - koniecznie jeszcze zrobić miejsce na szczery uśmiech.
11 lutego 2019
Diabelski czy boski gender?
Kazanko na poniedziałek?!
Boimy się nowego – pisałem już o lęku – strach, ukrywany
strach przed nowym rodzi w nas agresję, szczególnie i zwłaszcza tam, gdzie brak
nam argumentów - tam zawsze znajdzie się kamień i siła, żeby go rzucić. Teraz to
taka modna jest słowna agresja – hejtem – szumnie nazwana i często
przywoływana. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzisiaj często zwalczamy,
organizujemy krucjaty przeciwko temu, co było, przeciwko nic – nie – nowemu!
Ale tutaj się kłania tak zwana ciemność w myśleniu, kłania się polski
ciemnogród, sarmackie ograniczenie, kłania się w wielu w nas zagłobizm wciąż
tak żywy, że czasem po prostu wstyd przyznawać się do nacji.
10 lutego 2019
Detras de la cruz está el diablo
Detras
de la cruz está el diablo to
hiszpańskie powiedzenie i niech będzie mottem wpisu – wzięte z dzieła Schopenhauera O religii. Dialog. To niemalże jak w polskim powiedzenie o
kimś, kto modli się pod figurą, a diabła ma za skórą. Jest więcej przykładów
takich właśnie przysłów, powiedzeń, które mówią o tym, jak często wierzący
mijają się z credo wiary. Nie ma co się ciskać, nie ma co się wstydzić – wszak
słabi jesteśmy, omylni i śmiertelni. Nie trzeba się też bać tego, że to, w co
jedni wierzą, dla innych jest przedmiotem badań naukowych. A ludzie wiary
prawdziwej nauki się bać nie muszą, ale czekać cierpliwie, aż ta potwierdzi ich
wiarę. Słyszałem czy gdzieś czytałem taką oto opinię, że wśród wybitnych
fizyków jest wielu ludzi wierzących. Dotarli oni w swoich badaniach i
odkryciach tak daleko, iż są przekonani, że nie mogło być wszystko, co zostało
stworzone, tylko kwestią przypadku – nie brak takich teorii.
Wierząc świadomie, przyznaję...
Wierzący powinni myśleć, że wszystko poukładane, a
do nas tylko należy biernie wierzyć i czekać? Czy może szarpać się, szukać czy
może koniecznie błądzić po manowcach zwątpienia? A może całą ziemię trzeba
koniecznie obejść, żeby tuż za progiem odnaleźć cenną perłę i odpocząć po
trudach? Już pachnie literaturą! Jeśli już jest niedziela, a przecież jest, to koniecznie
religia – koniecznie książka religijna, albo bardziej dokładnie – książka o religii.
– Nie będę przecież polecał czytania Biblii w niedzielę, bo to się samo rozumie
w katolickim narodzie. W dodatku nie tylko w niedzielę, ale i w dni powszednie!
No jak, katolicy, mam rację czy nie?! A ja Schopenhauera dzisiaj proponuję. Ten
filozof z Gdańska (1788 – 1860), co do Frankfurtu nad Menem się przeniósł był i umarł tam,
może podnieść ciśnienie polskim katolikom. Nie tylko zresztą polskim –
katolikom w ogóle. Jego rozprawę O religii. Dialog, pewnie wielu zna.
No to tym, co ją znają, przypomnę fragmenty, a tym, co jeszcze nie, powiem –
przeczytajcie.
9 lutego 2019
He... - Ge... - Le...
Gejem nie jestem, lesbijką nie mogę, mam ciągotki hetero i
niech tak zostanie. Nie to, że późno na zamiany, tylko taki już jestem, ale do
innych opcji zupełnie nic nie mam. W swoich wędrówkach życiowych spotykałem
ludzi różnej płci i o różnych orientacjach. To od hetero – wiadomo – najwięcej
batów wziąłem, a wiadomo dlatego, że najwięcej ich znam. Znani przeze mnie geje
i znane lesbijki to całkiem fajni ludzie – wielu z nich lubi czytać. Nie odpuszczam wcale tego książkowego, lekturowego weekendu i to w ramach „Sobotniego wieczoru z
książką” ten wpis się dzieje. Dodam też jeszcze to, że jest dwa kawałki muzyczne, które opowiadają
o innej – niż moja – orientacji seksualnej, podobają mi się cholernie. To Ktoś Nowy Video i Take Me To Church Hoziera.
Tym, co już widzę, wzdragają się na myśl o inności i zgrzytają zębami na takie
ludzi zepsucie, proponuję trochę szamańskiego relaksu.
Sobota rano - z książką
Sobotnia poranna przebieżka do pobliskiego sklepu. Spotykam
znajomego. – Cześć Marek! – Cześć! Znów pijany!? – Ano wypiłem trochę! – Co tym
razem zalewasz? O czym to chcesz zapomnieć tym razem, człowiecze? – A co, nie
słyszałeś? Przecież… - i zaczął opowieść, cholera, dość starą – gdzieś sprzed
jakichś dwóch lat. – Człowieku, od tego czasu minęło już prawie dwa lata, a ty
to dalej zapijasz? – Nie mogę przestać myśleć! – Ogarnij się i obudź! Wykąp
się, coś poczytaj! – Drwiący śmiech rozmówcy. – Możesz poczytać klasyków,
niezgorszych od ciebie pijaków, jak choćby Jerofiejew ze swoją Moskwą Pietuszki. Jakbyś poczytał, co
oni za wynalazki pili, to może byś się ogarnął i wytrzeźwiał wreszcie.
8 lutego 2019
Piątek wieczór - z książką
Może Ask The Mountains
Vangelisa na początek – to np. świetny podkład do czytania posta, dla
niektórych z pewnością dość nudnego w treści swojej, jednak nie z samych
ciekawostek życie nasze się składa. Mało – twierdzę, że ciekawostki tak zwane
zaśmiecają umysł i skutecznie odwodzą od krytycznego, analitycznego myślenia,
od myślenia w ogóle ciekawostki odwodzą. Jeśli nie wierzycie – zapytajcie gór!
Piątek rano - z książką
Najpierw to o tym może, że nie tylko piątek nadaje się do
tego, żeby książki czytać, ale piątek to taki nawet fajny dzień – wieczorem już
się czuje słodką woń weekendu i wizja wolnego może być dobrym podkładem do
tego, żeby te wolne chwile spędzić na czytaniu. Zdaję sobie sprawę, że głoszę
umarłe sposoby spędzania wolnego czasu, ale cóż ja poradzę, że już taki jestem,
że zawsze lubiłem czytać, choć w życiu miałem chwile totalnej rozłąki z
książkami. Gdy dobrowolnie się dałem zamknąć w samorządowym getcie, nie było
szans na czytanie – czytanie ze zrozumieniem, bo i o wszem czytałem, żeby się
nie zatracić, ale to było raczej lekarstwo, a nie strawa.
7 lutego 2019
W Kraju - Gminie - U mnie
Wciąż mnie ludzie pytają – Co słychać? Jak leci? Co myślisz
o tym, co teraz w kraju, gminie, na świecie?
O świecie to mało myślę, bo to
daleka bajka, ale o tym, co bliżej, to muszę – nie przeskoczysz!
6 lutego 2019
Zbrodnia - Kara - Zdziczenie
O kłamstwie, co prawdą się stało i
prawdzie kłamliwej. Wstęp o zdziczeniu wtórnym ucywilizowanych. O satysfakcji,
która nie przynosi zysku – nie samym stanowiskiem człowiek przecież żyje.
Staram się nie kłamać, żeby siebie przed sobą chociaż nie poniżać – ostatnio
zadowolony jestem z rezultatów – gorzej było w przeszłości, np. w szkolnej
ławce, bo szkoła to taka bajka… ‑ ale zbaczam z tematu – zatem do tego, co w
zamierzeniach było.
4 lutego 2019
Jednak zostanie po mnie...
"Splatają" mi się książki, które właśnie czytam i zastanawiam się czy autorzy poszczególni
znali swoją twórczość, oczywiście pod warunkiem, że byli współcześni sobie. Tak
ostatnio połączyły mi się utwory Mickiewicza, Oliviera Goldsmitha i Christopha
Schmida – „Pan Tadeusz”, „Wieś opuszczona” i "Koszyk kwiatów”. Olivier Goldsmith,
twórca eposu pastoralnego „The Deserted Village” – „Wieś opuszczona”, zmarł w
1774 roku, a zatem "minął" się z Mickiewiczem o kilkadziesiąt lat, mogę tylko mniemać, że Adam znał utwór poprzednika i mógł on stanowić wpływ na kształt jego epopei. Z kolei Christoph Schmid – niemiecki
duchowny katolicki – wydał swoją powieść „Koszyk kwiatów” tylko rok później od „Ballad
i romansów”. Zmarł natomiast rok przed naszym Adamem. Nie wykluczone zatem, że
i jeden, i drugi twórczość swoją znali – zważywszy, że nie mieli w swoich
czasach takiego natłoku madialnych newsów, jak my.
3 lutego 2019
First and Second Life
Blogosfera, do której należę poprzez swoje pisanie, nie
interesuje mnie szczególnie. Mam do niej podobny stosunek, jak grzeszków
znajomych – grzeszki są, na tym koniec – co tu można dodać. Bezgrzesznych
znajomych nie mam – i dziękuję Bogu! Tak samo z blogosferą – jest –koniec i
kropka. Ostatnio jednak otarłem się o kilka tekstów na ten temat. Autor jednego
z tych tekstów wieścił upadek blogosfery i tych, co w niej funkcjonują skazywał
na samotność.
2 lutego 2019
Co mam, tym się dzielę!
Najważniejsze to dzielić się z innymi tym, co mamy
wartościowego. Myślę przy tym, że dużo więcej sensu jest w dzieleniu się z
innymi wrażeniami z przeczytanych książek, niż kilka złotych na piwo czy coś
mocniejszego dawać, choć i jedno i drugie przemija – prosta sprawa, chociaż
najprostsze sprawy dziś najtrudniej zrozumieć - tacy mądrzy jesteśmy, że lepiej
nie wspominać!
Subskrybuj:
Posty (Atom)
SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?
Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...
-
Niespełna miesiąc temu zmarł jeden z najbardziej znanych amerykańskich kaznodziejów – Billy Graham, właściwie: William Franklin Graham. ...
-
Możemy założyć, że prawdziwym źródłem wszystkich tekstów, a już zwłaszcza takich, jak „Spokój Modlitwy” albo, jak kto woli „Modlitwy o Pogo...
-
Z sieci, ponieważ już jesień! Imię pochodzi z języka starohebrajskiego od elzeba lub eliszeba , co się wykłada: Bóg jest moją przysięg...