20 maja 2018

Jestem do tyłu


Dzisiaj się dowiedziałem, że wczoraj jakiś książę, chyba książę Harry (nie dbam w sumie o to) poślubił był kobietę. Dowiedziałem się też z telewizji publicznej, że w szczytowym momencie, choć nie wiem, który z momentów ceremonii zaślubin jest szczytowy, oglądało tę imprezę około 2,6 mln ludzi w Polsce. A na świecie? Może lepiej nie myśleć, bo rozpacz mnie ogarnie, że tylu to widziało, a ja się wtedy męczyłem z niejakim Yallopem, co papieża Polaka w książkach swych sponiewierał.

Już teraz wiem dokładnie, czym ludzie byli zajęci. Kibicowali Harry’emu albo jego wybrance – sprawdzali, jak są ubrani, jak ona jest uczesana czy fajna są parą na pierwszy rzut oka, czy będą szczęśliwi, ile mieć będą dzieci, jakie było przyjęcie po tym, jak rzekli sobie: TAK!, co w życiu im pisane i takie tam ważne rzeczy, bez których żyć niepodobna, ale ja jakoś przeżyłem, choć tego nie widziałem.
Nie widziałem i tyle! I jestem do tyłu!
Nie będę lepiej pisał, z czym jeszcze jestem do tyłu, a co dzisiaj na czasie, modne itp., bo wyjdzie z tego pisania, żem stanął lat temu 10, a może i ze 20, i tkwię wciąż w tamtych czasach.
Oglądam stare filmy, co mają lat kilkanaście, a bywają i takie, co mają lat kilkadziesiąt. Słucham poezji śpiewanej, a jeśli już czegoś innego, to też leciwe przeboje dzisiaj rzadko już grane. Literatura, książki? Tak, czytam, oczywiście. Najbardziej mi leży literatura XIX wieku – i polska i światowa, ale i wiek XX w tej bajce nie jest mi obcy. Czasami też sięgam po to, co w miarę na czasie, ale ogólnie rzecz biorąc, to czytam „starocie”. Na przykład teraz praktycznie wciąż czytam apokryfy.
O modę mnie nie pytajcie, bo nic o tym nie wiem i gdy widzę cudaka w piórka ubranego, to nic do niego nie mam, nawet mi się podoba, ale czułbym się obco tak właśnie ubrany.
Jakbym zamknął za sobą drzwi świata zewnętrznego jakieś 10 lat temu i siedział gdzieś na puszczy z moimi Braćmi Mniejszymi.
Czasami zerknę na ekran, wysłucham wiadomości, ale to wszystko dla mnie jakby z innego świata.
Czasami się zapuszczałem w tak zwany Wielki Świat, ale za dużo tam błyskotek, za mało tam sensu!
No to niech ktoś mi powie: 
Jak mam odnieść sukces w świecie, którego nie znam? Jak odnieść sukces, którego nie rozumiem?
I jakby na potwierdzenie, żem mocno nie z tego czasu – przygotowuję właśnie cykl wpisów o apokryfach i będę chciał Was przenieść w klimaty niemalże sprzed 2 tysięcy lat.
Ktoś zapyta mnie: Po co?
Całkiem dobre pytanie!
Odpowiedzi nie znam!
Ale jeszcze nie jutro!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...