W apokryficznej
Ewangelii Filipa człowiek nie jest ciałem, ale jaźnią – duszą. Z tego wypływa
wniosek, że kiedy umiera ludzkie ciało, to wcale nie oznacza, że umarł
człowiek, gdyż człowiek żyje – żyje jego jaźń, dusza.
Ale można też mówić o
śmierci duszy. To potwierdzenie słów Chrystusa – Nie lękajcie się tych, co mogą
zabić ciało, ale lękajcie się tego, który i ciało, i duszę może zatracić.
Wg Filipa ludzie
zostali wysłani na ziemię, aby się uczyć, a nie egzystować. Zadaniem człowieka tutaj
jest osiągniecie doskonałości i przejście do wyższych eonów wcielenia.
Pilni uczniowie po
ukończeniu tej szkoły, zapraszani są, jeśli stali sie tego godni, przez Ojca do
Jego Domu, aby złączyć się z Nim na zawsze.
Natomiast uczniowie nienadążający
w nauce pozostają wiecznymi repetentami. Są niewolnikami tego świata.
W tym miejscu Ewangelia
Filipa koresponduje z sektą gnostycką Walentynian – wczesnochrześcijańską grupą
gnostyczną działającą około 100 roku naszej ery, m.in. na terenie Rzymu.
Walentynianie działali dość krótko. Za głoszone poglądy byli krytykowani
zarówno przez chrześcijan, jak i przez władze lokalne. Przedstawiciele tej
sekty – jak Filip – głosili reinkarnację ludzkiej jaźni i podnoszenie jej –
poprzez doskonalenie i medytację – do coraz wyższych eonów wcielenia.
Przyznacie, że stąd do
hinduizmu nie ma nawet kroku, ale z drugiej strony – nie możemy zakładać, że
Chrystusowi obca była wiedza o reinkarnacji i religii hinduistycznej. Zresztą
czy Chrystusowi obca była jakakolwiek wiedza?
A może tak – treść
Ewangelii Filipa potwierdza istnienie jednej religii ponad wszystkimi, które
się w niej zawierają. Może nieistotne jest dla Boga, jaką monoteistyczną
religię wyznajemy, tylko jakimi ludźmi jesteśmy, jak postępujemy?
Zdaniem Filipa
prawdziwe zmartwychwstanie może nastąpić tylko na najwyższych poziomach – eonach
– naszej jaźni, którą tu, na ziemi, powinniśmy nieustannie doskonalić.
Dusza ludzka ma ogromną
wartość i tę ogromną wartość Bóg umieścił w znikomym ciele. Z Ewangelii Filipa,
nie tylko zresztą z tego tekstu, wynika, że to właśnie znikome ciało jest dla
wielu ludzi przeszkodą na drodze do doskonałości.
My – ludzie XXI wieku –
wiemy doskonale, ile czasu poświęcamy ciału, a dla duszy pozostaje znikoma
resztka – jakaś msza raz w tygodniu, jakaś krótka modlitwa, jakiś tam odpust w
parafii albo rodzinne święto z wizytą w świątyni. Zdaje się być na czasie ten
tekst, jak nigdy dotąd.
W codziennym zabieganiu
człowiek – dusza – nie myśli o tym, że został wrzucony w ten świat materii, aby
mieć możliwość odbicia się do wyższych eonów. Stąd z pewnością słowa o wąskiej
bramie, o wybranych, o jednostkach dostępujących zbawienia, czyli – zgodnie – z
myśleniem Filipa – przechodzących do wyższych eonów wcielenia ducha ludzkiego.
Ciekawie Filip omawia
ludzki wstyd przed nagością ciała. Uważa on, że nagość to żadna wartość etyczna
posiadająca cechy obiektywizmu. To tylko norma moralna określonych grup ludzi
wcielonych na ziemi. Tak naprawdę bowiem jesteśmy obnażeni całkowicie przed
światem duchowym, dla mieszkańców którego nie ma rzeczy zakrytych. Ktoś
nieustannie przypatruje się nam, niczym wielki brat i drwi sobie często z
naszych ziemskich norm.
Obnażony – zgodnie z Ewangelią
Filipa – to ten, kto chodzi po ziemi w swoim ciele materialnym, utożsamiając
siebie z nim i myśląc, że to, co robi, pozostaje dla wszystkich tajemnicą.
Natomiast w rzeczywistości widzi go Bóg i duchy. I te byty duchowe – mówiąc ludzkim
językiem – podśmiewają się z człowieka, jak gdyby był nagi, a nie dostrzegał
swojej nagości.
Czytałem niedawno tekst,
w którym autor (nie pamiętam nazwiska) zarzucał Kościołowi katolickiemu, że ten
nie zachęca wiernych do czytania pism apokryficznych, a nawet taka lektura jest
często kategorycznie zakazana. Nie sądzę, aby to był dobry pomysł – zabraniać tego
wiernym. Apokryfy bowiem – moim zdaniem – nie czynią bowiem żadnej szkody pismom
kanonicznym. Myślę, że je uzupełniają i pozwalają lepiej zrozumieć.
Poza tym apokryfy pisali
uczniowie Chrystusa, bądź ci, którzy z nimi po śmierci Zbawiciela przebywali. Podobnie
rzecz się miała i z czterema Ewangeliami kanonicznymi, które – jak wszyscy już wiedzą
– powstały z pewnością po śmierci Apostołów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz