23 maja 2018

W świecie Życia Prawdziwego


Wiara – przyjmuje, Miłość – daje. Nie można przyjmować bez Wiary! Nie można dawać bez Miłości. Kto daje bez Miłości nic z tego nie ma!
Dość obszerny tekst Ewangelii Filipa sprawia, że nie sposób ogarnąć go jednym czy dwóch lakonicznych wpisach. Zanim siądę do dalszego zmagania się ze Wstydem, kilka słów o Ewangelii Filipa, tekście dość kontrowersyjnym i odbiegającym znacznie od pism natchnionych NT. Każdy apokryf jest jednak niejako uzupełnieniem pism natchnionych. Trzeba bowiem założyć, że nie tylko Piotr, Jan czy Paweł opowiadali o przeżyciach ze Zbawicielem. Czynili to z pewnością wszyscy Apostołowie. Można powiedzieć tylko, że mieli pecha, iż ich świadectwo umknęło wielkim z czasów początku Kościoła.

Jeśli napiszę, że „podoba mi się” jakaś myśl z Ewangelii Filipa, to będzie trywialne i głupie określenie. W takich pismach bowiem nie ma nic do podobania albo nie. One są i przedstawiają Prawdę ponad tym, co percypujemy swoimi niedoskonałymi zmysłami. Nie ma tu zatem miejsca na „podoba się” albo „nie podoba się” – jest natomiast miejsce na „przyjmuję to” albo „odrzucam”. Nie ma nic gorszego niż być pomiędzy, być letnim. Bóg bardziej nienawidzi półdiabła niż arcydiabła – powiedział słynny Grek Zorba!
W Życiu Prawdziwym – pisze Filip – jest zupełnie inaczej niż w naszym ziemskim. Tutaj ludzie widzą słońce, choć sami słońcem nie są, widzą niebo i inne przedmioty, nie będąc tym wszystkim.
Natomiast w Życiu Prawdziwym stajemy się tym, co widzimy – gdy widzimy Ducha Świętego, stajemy się nim, gdy widzimy Chrystusa, stajemy się Chrystusem, gdy widzimy słońce, stajemy się na moment słońcem…
Tam widzi się wszystko oprócz siebie!
Tu najczęściej, oprócz siebie, niczego nie widzimy!

Wiara przyjmuje.
Miłość daje.
Nie można przyjmować bez wiary.
Nie można dawać bez miłości.
Dlatego, aby przyjmować, wierzymy; ażeby naprawdę dawać, kochamy.
Jeśli zaś kto daje bez miłości – nie ma dla niego pożytku z takiego dawania.

Słowa te doskonale korespondują z nauką Chrystusa. Do ich zrozumienia i stosowania w życiu potrzeba jednak doskonalenia i etapowości wznoszenia się. Apostoł uważa, że w rozwoju duchowym koniecznie zachować należy obiektywną etapowość, nie można przeskakiwać w górę po kilka stopni czy całe półpiętra, ale „zaliczać” każdy stopień na schodach wznoszenia swojego ducha.
Ciekawie napisał Filip o wszelkich podziałach między ludźmi – narodach, społeczeństwach, grupach etnicznych, nieformalnych czy też stworzonych na potrzebę chwili ugrupowaniach. Uważa, że takie podziały dla ludzi, którzy poznali Boga, nie mają żadnego znaczenia. Dla takich ludzi wszystko to odchodzi w przeszłość, a aktualnym staje się tyko odczuwanie siebie jako jaźni – duszy dążącej do Boga.
Filip uważa, że bezdzietność kobiety nie oznacza wcale jej społecznego napiętnowania czy też przekleństwa Boga. Taka kobieta, zdaniem Apostoła, może okazać sie matką aniołów. Następnie mówi o tym, że Pan kochał Marię Magdalenę bardziej niż innych uczniów i często całował ją usta. Gdy uczniowie zapytali się Mistrza, dlaczego bardziej kocha ją niż ich, odpowiedział im pytaniem: Dlaczego nie kocham was jak ją?
Zabrzmiało to tak, jakby Chrystus chciał powiedzieć: Dlaczego zadajecie takie głupie pytania? Odpowiedź jest przecież taka oczywista!
Filip Marię Magdalenę uważa za najlepszego ucznia – kobietę.
Będę jeszcze pisał o Ewangelii Marii Magdaleny, a raczej o tym, co z tego tekstu pozostało, teraz już mogę tylko zachęcić zainteresowanych, żeby po ten tekst sięgnęli, gdyż jest bardzo ciekawy i pouczający.
Rozumiem oburzenie wspominanego, a niepamiętanego przeze mnie, autora, który bulwersował się tym, iż Kościół katolicki nie tylko nie zachęca wiernych do studiowania apokryfów, a wręcz zabrania ich lektury. To tak, jakby Kościół chciał odebrać wiernym możliwość wyboru i narzucić jedynie słuszny punkt widzenia. Nikt przecież nie zaprzeczy, że zbawienie i dochodzenie do niego to sprawa jednostkowa, a nie zbiorowości.
Warto odpowiedzieć dzisiaj sobie na pytanie: Ile Kościół nam daje, a ile zabiera?
Dobrego dnia – niech nie zabraknie Wam czasu na wejrzenie w siebie, a może i w krainę Życia Prawdziwego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...