NIE MUSICIE MNIE LUBIĆ
Gdyby wszyscy lubili
Chrystusa, nie byłoby Krzyża, który nam bramą jest. Wychodząc z tego założenia,
cieszę się, że i mnie nie wszyscy lubią. To byłoby chore i aż się wzdragam na
myśl, żem pospołu lubiany. Co ja bym wtedy począł? Jak bym to udźwignął?
ŁZY JESIENI
Deszczem dziś jesień
załkała za minionym latem. Mnie też jest szkoda lata, ale cóż poradzić.
Podpieram się rzęsami i próbuję do przodu – daremne żale, próżny trud…
Przez tę kampanię
wyborczą straciłem już tyle chwil. Mam takie dziwne wrażenie, że to wszystko
jest obok życia prawdziwego, o którym zapomnieliśmy. Gonię w zmyślonym życiu i
próbuję chwytać ciepłe ludzkie spojrzenia, zatrzymać uścisk dłoni.
RADOŚĆ O PRANKU
Jakże się szczerze
cieszę, że piszę tego bloga. Mogę w ten sposób choć trochę prawdy o sobie
rozpisać. Przepraszam, że tylko trochę, ale wiem tylko tyle, a reszta jest
tajemnicą nawet dla mnie o sobie. I tyle żółci z siebie mogę wylać w ten
właśnie sposób, że funkcjonuję w miarę na granicy obłędu!
SZUKAJCIE…
Tylko u Łukasza
przeczytamy:
I
wyprowadził go na górę i pokazał mu wszystkie królestwa świata w mgnieniu oka.
I rzekł do niego diabeł: Dam ci tę całą
władzę i chwałę ich, ponieważ została mi przekazana, i daję ją, komu chcę.
Jeśli więc Ty oddasz mi pokłon, cała ona twoja będzie.
(4, 6-7)
Dlaczego inni
Ewangeliści o tym tak piszą?
Kopiści? Tłumacze? Nie,
gdyby to było niewygodne wycięliby lub zmienili i ten fragment.
Celowy zabieg Boga,
żeby nie było za łatwo?
NIE TAK SZYBKO
A
potem wyszedł i ujrzał celnika imieniem Lewi siedzącego przy cle. I rzekł do
niego: Pójdź za mną.
I
pozostawiwszy wszystko, wstał i poszedł za nim.
(Łk. 5, 27-28)
Czy to było w jednej
chwili, czy też po zastanowieniu się Lewiego?
W sferze ducha Lewi
mógł pójść od razu za Mistrzem. Ciałem niekoniecznie.
Cóż to za straszny
skrót – rzucił robotę, a potem wszystko, co miał i kogo miał.
Zostawił wszystko od
razu? Raczej nie, gdyż zaraz po tym czytamy, że Lewi w domu swoim wielką ucztę
na cześć Chrystusa wyprawił. Bawiło się razem z Mistrzem wielu celników. Ach, ten Chrystus, niejednej współczesnej sobie dewotce spędzał sen z powiek!
Sfera dycha mgliście
przebija się przez materię ciała Ewangelii.
Jako człowiek Chrystus
musiał być niezwykle charyzmatycznym przywódcą albo – jak byśmy dzisiaj
powiedzieli – super, super socjotechnikiem. Dane mu to było i pewnie nie myślał
o tym wcale – po prostu widział człowieka od środka i wiedział wszystko.
CO JEST?
Marek, czyli uczeń
Piotra, w rdz. 11 (13-14) opisuje, jak Chrystus przeklął drzewo figowe, które
nie rodziło owoców, ale to nie była pora na figi. Mimo to Mistrz drzewo
przeklął i uschło. Tak Markowi opowiedział o tym zdarzeniu Piotr?
Mateusz wspomina o
przeklęciu nieurodzajnego drzewa figowego, bez określania pory – owocowania czy
nie.
Łukasz opowiada o
właścicielu winnicy, który nakazał wyciąć takie drzewo, ale po trzech latach –
zatem pojawia się motyw szansy, i to nie jednej!
Jeśli Marek dosłownie zapisał
słowa Piotra, to temu ostatniemu musiało się coś pomylić – Chrystus nie przekląłby
drzewa z tego powodu, że nie owocuje, jeśli to nie była pora owocowania.
Załóżmy jednak, że tak było.
Oznaczałoby to, że Chrystus poczuł głód, miał ochotę na figi, ale że to nie była
pora fig i drzewo nie spełniło jego oczekiwań, to je sobie przeklął i uschło. Był
zatem Chrystus kapryśny jak książątko rozpuszczone bez granic?! Miał zachcianki
jak kobiety w ciąży?!
Pewnie znów tłumacze i zmęczeni
kopiści. Albo celowe działanie księcia tego świata!
SŁOWO NA NIEDZIELĘ
Kto widzi człowieka, niech
się uśmiechnie do niego, pozdrowi dobrym słowem – nikt nie zabierze tego!
Kto widzi teraz słońce,
niech oczyści myśli, niech zniknie choć na chwilę w sobie i dla siebie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz