27 września 2018

Zapach Kobiety i honor...


ZAPACH KOBIETY I HONOR NIEMODNY
Oglądałem właśnie zdjęcia z lokalnej konwencji jedynej poprawnej dziś w Polsce partii. Widziałem. Widziałem tam znajomych. Tacy zagubieni, jakby obco się czuli w tym partyjnym raju. Podpis pod tymi zdjęciami – sparafrazuję tekst – że lider partyjny w powiecie przedstawił kandydatów na burmistrza, wójta i radnych. Lider! Ci zatem, których przedstawił, nie są liderami. Są tylko partyjnym mięsem, partyjną statystyką. Są zatem pionkami albo tłem lidera! Lider zrobił swoje, centrala się cieszy.

Cholernie smutne twarze niektórzy mieli na zdjęciach. Kazano im pozować z wczorajszymi wrogami. Jak zatem w się uśmiechać w takim towarzystwie?
Mnie nikt nie może nic kazać. Sam sobie jestem liderem. Każdemu, kto niezależność i wolność w życiu ceni, ze mną będzie po drodze, a mnie będzie miło.
Prawdziwy lider jest sobie sterem i okrętem. Rozmawia ze wszystkimi jak równy z równymi. Nie płaszczy się przed wielkimi spod partyjnego szyldu, nie wykonuje rozkazów z powiatu czy Wawy.
Kiedyś tam powiedziałem, ale bardzo publicznie, że gdy idzie o dobro drugiego człowieka, to mam w dupie wszystkich wielkich polskiego światka i robię to, co mi serce akurat dyktuje.
Jeszcze wrócę do zdjęć z rzeczonej konwencji – widziałem tam zielonego, widziałem platformersa, który wcześniej był strasznie nawet eselowski, widziałem ormowca – wybuchowa mieszanka. Nie dziwię się, że niektórzy nietęgie miny mieli – atmosfera gęsta od takich różności.
Szkoda mi ludzi młodych, bo partia im zabierze cała glorię wygranej – przegranych nie pocieszy, a jeszcze będzie rozliczać, choć niektórych ogarnie.
Przerabiałem to kiedyś z koniczynką w klapie. Szybko z tego uciekłem, bo to strasznie krępuje wszelką wolną myśl i nierzadko działanie. Teraz myślałem nawet o Kukiz’15, doszedłem jednak do wniosku, że jestem już za stary, żeby się bawić jeszcze w jakieś partyjne konszachty, choć Kikiz’15 to przecież nie partia. Dojrzałem jednak do tego, że WOLNOŚĆ i NIEZALEŻNOŚĆ nawet w obliczu przegranej potrafią przynieść radość i dodają sił, gdy trzeba się podnosić z kolejnego upadku – i tak postanowiłem, że startuję „sam”!
Cieszą mnie moja WOLNOŚĆ i moja NIEZALEŻNOŚĆ! Żadna partia czy ruch nie dadzą mi tej radości.
Każdy wybiera sam i sam spija śmietanę!
Widziałem wczoraj nocą w TV stary obraz (1992) Bresta Scent of a Woman. Lubię w tym filmie scenę, gdy niewidomy żołnierz wygłasza mowę w obronie studenta pewnej uczelni. Mówi o honorze, odpowiedzialności, o kręgosłupie moralnym i szacunku dla siebie…
Wyszedłem na balkon. Wyprostowałem się przed sobą, spojrzałem na pełen Księżyc i pomyślałem ze smutkiem, że to dzisiaj niemodne, o czym mówił bohater rzeczonego filmu. Dziś miska soczewicy i symboliczne srebrniki to taka normalka, że tylko zapłakać!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...