6 września 2018

Wyborcze dygresje [3]


Minęły czasy Twardowskiego, gdy duszę diabłu człowiek poświęcał za długowieczność. Dzisiaj zaprzedajemy siebie za kolejną kilkuletnią kadencję, utrzymanie stanowiska, a nawet za to, że władza poklepie nas po ramieniu… 
Co można dzisiaj powiedzieć o trzydziestu srebrnikach? 

GŁUPI I GŁUPSZY
Zawsze będziemy przyjaciółmi – mówi do mnie „przyjaciel”, który poinformował mnie właśnie, że startuje w wyborach z moją opozycją.
Nie potrafię zrozumieć tego, co do mnie mówi i pewnie moja mina jest godna uwagi. A jak głupia być mysi ta moja właśnie mina – totalne zdziwienie – musi być bezcenna.
Nie było ciebie czas jakiś i wypadłeś z obiegu. Dobija mnie mój przyjaciel, wyjaśniając decyzję.
Nie było mnie cztery lata i mówisz, że wypadłem z obiegu? Pytam zdziwiony cholernie. – Cztery razy startował ze mną w wyborach. trzy razy przegrywał. Wciągnąłem go w pracę samorządowa i pozarządową działalność i nawet nie pomyślałem przez te 12 lat, że wypadł z obiegu, tylko zawsze startował ze mną. A teraz, gdy wygrał, a ja pauzowałem, oznajmia mi: – Wypadłeś z obiegu! Idę do wyborów z twoimi przeciwnikami. Zawsze jednak będziemy przyjaciółmi.
Na wieki?
Czy mój „przyjaciel” jest głupi, czy ze mnie robi głupiego? Kto głupi jest, kto głupszy?
Nie ja tracę twarz w tych wyborach! Mówię głosem grobowym i odchodzę bez słowa – chcę odejść jak najdalej.

PIJANI KANDYDACI
Oni za tobą nie pójdą, piją z tamtymi wódkę i na nich zagłosują – rozwodzi się znajomy.
Myślałem, że tylko ja z kandydatów piję, choć teraz nie piję, ale taka fama!
Chcesz, to dam ci znać w odpowiednim momencie, to sobie popatrzysz i trochę posłuchasz.
Nie chcę, mam to w dupie. Niech piją, ile chcą, byle mnie tam nie było!
Jestem teraz dziabnięty. Czujesz, bo się uśmiechasz. Mam jednak gdzieś, co ludzie pomyślą i powiedzą. Wolę szczerych pijaków niż zakłamanych trzeźwych, dlatego chyba wcale nie pójdę do wyborów.
Ja jestem szczery do bólu!
I dlatego żal mi ciebie, że startujesz w wyborach.
To stracę twój głos?!
Daj spokój! Nie mieszaj mi w głowie!

NIESAMOWITOŚCI
Jeden z moich wyborców na widok mnie okutanego w ortezę opowiada mi żywo, jak to on tam kiedyś miał złamaną nogę i jak z rentgenowskiego zdjęcia tej nogi lekarz wyczytał, że pacjent ostro popija.
Taki to był fachowiec – powiedział z naciskiem znajomy. – Ze zdjęcia, skubany, poznał, że nie wylewam za kołnierz.
A temat – jak wspomniałem – poruszył, widząc moją ortezę, ale też dlatego, że zakupił był sobie dwie setki wódeczki i ostentacyjnie dzierżył je w jednej z dłoni.
Później pokazał mi samochód rodem z FSM i stwierdził, że pod maską siedzi tyle koni, że ta blaszana kruszynka 180 wyciąga.
Życie naprawdę jest piękne! Uśmiechnął się do mnie. A teraz zmykam do siebie i wypiję wódeczkę!
Kto by się nie uśmiechnął? Chyba smerf Maruda. Ja to nawet głośno zacząłem się śmiać.

KAŻDY…
Wybory samorządowe to taki plebiscyt pomysłów na swoje podwórko i każdy ma prawo, jeśli ma ochotę, w tym plebiscycie wziąć udział. Są prawne przeciwwskazania, które dotyczą jednostek, nazwijmy je – wybranych albo doświadczonych przez los.
Start w każdych wyborach to też swoista próba głośnej artykulacji siebie, swoich planów, pomysłów.
Ale jest też start w wyborach ukłonem w kierunku zwierzchników, partyjnym nakazem, spłaceniem zobowiązań, a nierzadko też próbą wybicia się w lokalnych czy krajowych społecznościach.
Z której strony nie patrzeć, każdy, kto wcześniej nie umoczył, może w wyborach samorządowych startować i już. Dlatego nie rozumiem zdziwienia niektórych na wieść, że ktoś, kogo np. nie lubi, startuje w takich wyborach.

Jeśli ktoś ma siłę i ochotę startować, niech startuje, na zdrowie! Nikomu przecież nie szkodzi. A może być, że pomaga!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...