Minęły czasy
Twardowskiego, gdy duszę diabłu człowiek poświęcał za długowieczność. Dzisiaj
zaprzedajemy siebie za kolejną kilkuletnią kadencję, utrzymanie stanowiska, a nawet
za to, że władza poklepie nas po ramieniu…
Co można dzisiaj powiedzieć o
trzydziestu srebrnikach?
GŁUPI I GŁUPSZY
Zawsze będziemy
przyjaciółmi – mówi do mnie „przyjaciel”, który poinformował mnie właśnie, że
startuje w wyborach z moją opozycją.
Nie potrafię zrozumieć
tego, co do mnie mówi i pewnie moja mina jest godna uwagi. A jak głupia być
mysi ta moja właśnie mina – totalne zdziwienie – musi być bezcenna.
Nie było ciebie czas
jakiś i wypadłeś z obiegu. Dobija mnie mój przyjaciel, wyjaśniając decyzję.
Nie było mnie cztery
lata i mówisz, że wypadłem z obiegu? Pytam zdziwiony cholernie. – Cztery razy
startował ze mną w wyborach. trzy razy przegrywał. Wciągnąłem go w pracę
samorządowa i pozarządową działalność i nawet nie pomyślałem przez te 12 lat, że
wypadł z obiegu, tylko zawsze startował ze mną. A teraz, gdy wygrał, a ja pauzowałem,
oznajmia mi: – Wypadłeś z obiegu! Idę do wyborów z twoimi przeciwnikami. Zawsze
jednak będziemy przyjaciółmi.
Na wieki?
Czy mój „przyjaciel”
jest głupi, czy ze mnie robi głupiego? Kto głupi jest, kto głupszy?
Nie ja tracę twarz w
tych wyborach! Mówię głosem grobowym i odchodzę bez słowa – chcę odejść jak
najdalej.
PIJANI KANDYDACI
Oni za tobą nie pójdą,
piją z tamtymi wódkę i na nich zagłosują – rozwodzi się znajomy.
Myślałem, że tylko ja z
kandydatów piję, choć teraz nie piję, ale taka fama!
Chcesz, to dam ci znać
w odpowiednim momencie, to sobie popatrzysz i trochę posłuchasz.
Nie chcę, mam to w
dupie. Niech piją, ile chcą, byle mnie tam nie było!
Jestem teraz
dziabnięty. Czujesz, bo się uśmiechasz. Mam jednak gdzieś, co ludzie pomyślą i
powiedzą. Wolę szczerych pijaków niż zakłamanych trzeźwych, dlatego chyba wcale
nie pójdę do wyborów.
Ja jestem szczery do
bólu!
I dlatego żal mi
ciebie, że startujesz w wyborach.
To stracę twój głos?!
Daj spokój! Nie mieszaj
mi w głowie!
NIESAMOWITOŚCI
Jeden z moich wyborców
na widok mnie okutanego w ortezę opowiada mi żywo, jak to on tam kiedyś miał
złamaną nogę i jak z rentgenowskiego zdjęcia tej nogi lekarz wyczytał, że
pacjent ostro popija.
Taki to był fachowiec –
powiedział z naciskiem znajomy. – Ze zdjęcia, skubany, poznał, że nie wylewam
za kołnierz.
A temat – jak
wspomniałem – poruszył, widząc moją ortezę, ale też dlatego, że zakupił był
sobie dwie setki wódeczki i ostentacyjnie dzierżył je w jednej z dłoni.
Później pokazał mi
samochód rodem z FSM i stwierdził, że pod maską siedzi tyle koni, że ta
blaszana kruszynka 180 wyciąga.
Życie naprawdę jest
piękne! Uśmiechnął się do mnie. A teraz zmykam do siebie i wypiję wódeczkę!
Kto by się nie
uśmiechnął? Chyba smerf Maruda. Ja to nawet głośno zacząłem się śmiać.
KAŻDY…
Wybory samorządowe to
taki plebiscyt pomysłów na swoje podwórko i każdy ma prawo, jeśli ma ochotę, w
tym plebiscycie wziąć udział. Są prawne przeciwwskazania, które dotyczą
jednostek, nazwijmy je – wybranych albo doświadczonych przez los.
Start w każdych
wyborach to też swoista próba głośnej artykulacji siebie, swoich planów,
pomysłów.
Ale jest też start w
wyborach ukłonem w kierunku zwierzchników, partyjnym nakazem, spłaceniem
zobowiązań, a nierzadko też próbą wybicia się w lokalnych czy krajowych
społecznościach.
Z której strony nie
patrzeć, każdy, kto wcześniej nie umoczył, może w wyborach samorządowych
startować i już. Dlatego nie rozumiem zdziwienia niektórych na wieść, że ktoś,
kogo np. nie lubi, startuje w takich wyborach.
Jeśli ktoś ma siłę i
ochotę startować, niech startuje, na zdrowie! Nikomu przecież nie szkodzi. A
może być, że pomaga!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz