GMINNE MYŚLENIE
Prężą się ludzie przed
wyborami w gumach, powiatach, województwach. Napinają się strasznie, żeby
koniecznie wygrać. Żądają przy tym od innych wierności dozgonnej i zapewnień
bez liku, że oni są najlepsi.
To smutne i widać
dokładnie, że tacy kandydaci nie szanują ludzi i prawa do samostanowienia. Nie
dopuszczają, że bliźni może mieć inne zdanie i dużo lepsze pomysły w jakiejś
tam sprawie.
W małych, jak moja
gmina, ludzie dobrze wiedzą, na kogo chcą głosować – na kogo i dlaczego. Teraz
czekają cierpliwie, żeby ich kandydaci oficjalnie potwierdzili swój akces w
wyborach.
Znam takich kandydatów,
którzy nie rozumieją, że ludzie mają prawo do wolnego wyboru i wszystkich
myślących inaczej traktują jak wrogów. Dlatego w tych wyborach nie namawiam
nikogo, żeby myślał, jak ja. Wygrana w wyborach jest ważna startujących w
wyborach, ale nie najważniejsza – najważniejszy jest człowiek.
SZCZERY UŚMIECH MÓJ
Ktoś może mnie nie
lubić, a nawet nienawidzić za mój fałszywy uśmiech, który z kolei ja uważam za
uśmiech najszczerszy na świecie. Spotykam na swojej drodze jednak takich
tępaków, do których nie chce mi się nawet blado uśmiechnąć. Ostatnio kilka razy
spotkałem taką osobę, która przed sklepem miejscowym obrał sobie miejsce, by
obserwować ludzi i im dokładać do pieca. Starałem się, jak mogłem, być miłym
dla człowieka, ale gdy z tępym, złośliwym uśmieszkiem skomentował mój stan
zdrowia, jako skutek picia wódki, nie wytrzymałem i rzekłem: Znam pana nie od
dzisiaj i nie słyszałem jeszcze, że pan za kołnierz wylewa albo jest
abstynentem, wzorem męża i ojca.
Uśmieszek zniknął mu z
lica i szybko ripostował: Nie wie czy tyle wypiłem, co pan, bo jak słychać…
Niech pan lepiej
posłucha, co inni mówią o panu – przerywam niegrzecznie. – Wtedy na pewno
lepiej będzie pan widział innych.
Odchodzę i pozostawiam
zdziwionego bliźniego i myślę grzesznie – z żalem – że stał się dla mnie
powietrzem.
DOBRE MYŚLI
Przechodzę obok
plebanii. Widzę – wychodzi kobieta i kościelny dzwon zaczyna bić głośno. I
przypominam sobie taki oto dowcip, gdy katechetka na lekcji pokazuje dzieciakom
wizerunek kobiety i mówi: To Matka Boska! A Jasiu na to: Nieprawda! Dlaczego
nieprawda? Pyta katechetka. Bo Matka Boska jest od tej trochę ładniejsza –
odpowiada Jasiu i wyjaśnia na tych miast, że gdy szedł dzisiaj do szkoły z
plebanii miejscowej ksiądz kobietę wypuścił i krzyknął za nią tak: O Matko
Boska, żeby cie tylko nikt nie widział!
Dobrze, że mam takie myśli
w gorącej kampanii wyborczej!
PEREŁKA
Wśród wyborców zdarzają
się prawdziwe perełki i gdyby nie wybory nic bym o nich nie wiedział.
Dziś spotkałem byłem
dwóch sztucznie radosnych moich dobrych znajomych i jeden z nich mówi do mnie:
‑ Jestem ostatnio w
kościele i ksiądz, wyobraź sobie, mówi o wyborach. wyobraź sobie, Marku, ten
ksiądz tak powiada: Już pewnie wszyscy wiecie, że wybory będą 21 października
tego. Ja wam nie będę mówił, na kogo macie głosować. I powiedz mi, Marku, to
nie kampania wyborcza?
‑ Nic więcej nie
powiedział ten ksiądz, o którym mówisz? – dopytuję ciekawie.
‑ Nie, nie powiedział
nic więcej, ale powiedz szczerze: Uprawiał czy nie uprawiał ten ksiądz kampanii
wyborczej?
‑ Kampania! –
odpowiadam i zaczynam się dławić, śmiechem oczywiście. Nie wytrzymuję jednak i
już się śmieję, jak głupi.
Wiem, że w ten właśnie
sposób mogę do siebie zrazić tego konkretnie wyborcę, ale lepsze to, niż
śmiechem się udławienie na takie verbum nobile, a raczej verbum fatuus!
Zadławienie się śmiechem mogłoby mnie wyciąć z tych wyborów na dobre ku uciesze
niektórych, a tak straciłem najwyżej głos jednego wyborcy.
Powtarzałem często, że
czas wyborów wszelakich to taki zabawny okres, pełen niedorzeczności z jednej i
drugiej strony: kandydatów – wyborców. Nie sądziłem jednak, że będzie aż tak
ciekawie! I to na początku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz