Dwoją się i troją moi
przeciwnicy, żeby już na etapie formalnym mnie wyciąć z dziejących się już
wyborów. Marzy się władzy obecnej, żebym nie wystartował i dalej mało robić, bo
– brak środków – rzekomo!
ZAUWAŻCIE ŁASKAWIE
Obecny wódz małej gminy
nie jest przecież skończonym idiotą! Dlaczego zatem milczy, gdy jego podwładny z
komendantem straży robią pod samym mu nosem sobie kampanię wyborczą? A może się
tym nie przejmuje, tylko na układ przystał, że nawet jeśli przegra, to przegra ze swoimi i
miękko wyląduje, jak dotąd dzięki partii. Jeśli bowiem ja wygram, to coś go
może zaboleć przy twardym lądowaniu. Dlatego się zabezpiecza!
LUDZIE MÓWIĄ
Na zebraniach
wyborczych płaczą kandydaci, że jeśli ja wygram, to ich zwolnię w cholerę, a im
praca potrzebna, więc głosów szukają! Płaczą tak ci, co obecnie z trzech źródeł
kasę biorą. Ja jestem bezrobotny. Mam dużo czasu na pracę!
I wszyscy przyznają mi
rację – nikt nie jest niezastąpiony! Dlatego podtrzymuję – gdy wygram, zwolnię
niektórych, zwłaszcza tych, którzy dzisiaj z tego hipotetycznego zwolnienia
robią głupio użytek na rzecz swojej kampanii!
I wierzę jeszcze
głęboko, że wyborcy dzisiaj wiedzą o tym dokładnie, że ci, co tak płaczą, wcale
nie dbają o to, że inni pracy nie mają!
ROZMOWY NA TEMAT
Mam przewagę nad tymi,
co przeciw mnie startują. Znam gorycz porażki w takim plebiscycie.
Myśl teraz pozytywnie –
mówi do mnie znajomy. – Nastaw się pozytywnie, żeby wybory wygrać!
Ja po to startuję, żeby
wybory wygrać, ale nie będzie rozpaczy, jeśli ten laur wątpliwy spadnie innym
na głowę i ozdobi im skronie zaufaniem wyborców.
Zauważam przy tym, że
coraz bardziej mnie wchłania myśl o tych wyborach i nie wiem czy to dobrze. Wiem
natomiast to, że złamany obojczyk trochę bardziej boli i bardziej ogranicza niż
każda przegrana w kolejnych wyborach.
ROZMYŚLANIA
Człowiek był pierwszy
niż urząd i wszelka ludzka władza, a teraz często stoi gdzieś na szarym końcu,
zagubiony w świecie, w którym świstek papieru nierzadko jest ważniejszy niż
perła stworzenia.
Dlatego – moim zdaniem
– wszelka dziś reforma władzy na wszystkich poziomach powinna się zaczynać od
zmiany myślenia wybrańców populi.
*
To ludzie decydują o
zwycięstwie w wyborach – nie plakaty, banery, reklama swoich z ambony. Wszystko
to może tak samo pomagać, jak szkodzić. I znów się wszystko sprowadza do wyboru
jednostki.
*
Nie to, co już
zrobione, liczy się w wyborach, ale to, czego jeszcze nie udało się zrobić, co
zaniedbane, zaniechane, odłożone na potem, co trzeba było wczoraj, a nie jutro
zrobić.
*
Odpocznienia mi trzeba
od polityki wszelakiej, a tu wybory i – nie ma – trzeba się w tym nurzać. Nie
od dzisiaj wiadomo, że gdy kij wrzucasz w błoto, łatwo się przy tym ochlapać –
każdemu to pis-ane!
KRYTERIA WYBORU
Zakup czajnika, a może
i kilku czajników, do tego jakieś talerze do świetlicy środowiskowej jest dla
niektórych powodem, żeby głosować konkretnie.
Cóż przy tym moje słowa
i szczere intencje mogą zdziałać w wyborach?
Ręce opadają! Tym
bardziej opadają, gdy rozmawiasz z kimś, kogo przez ileś tam lat „szkoliłeś”
samorządowo.
WYBORCZA ODSKOCZNIA
Nauczycielka i polska
pisarka, jedna z prekursorek polskiego feminizmu Narcyza Żmichowska była swego
czasu nauczycielką dzieci Kisielnickich, którzy z kolei byli właścicielami
moich jeszcze Stawisk. To pewnie skusiło mnie, aby sięgnąć po jej listy do
Wandy Grabowskiej, a później Żeleńskiej – matki znanego T. Boya Żeleńskiego.
Ością mi jednak stoi to nurzanie się w życiu przeszłym cudzym.
Narcyza należy do grona
romantyków. Urodziła się i zmarła w Warszawie (1819 – 1876). Młodsza od
wieszczów, starsza od Norwida. Wyróżniała się w swoich czasach choćby tym, że
jak George Sand, paliła cygara.
Sięgnąłem po jej
„Pogankę” i listy głównie z tego powodu, że była feministką i przebywała w moich
stronach. Po 1/5 lektury listów poległem. Nie wiem, jak będzie z „Poganką”.
Czego to człowiek nie
robi, żeby choć trochę odetchnąć od atmosfery wyborów!
PS
Ponieważ mam te pozycje
zapisane w czytniku, listów nie skasowałem. Może do nich wrócę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz