4 września 2018

Wyborcze dygresje [2]


Dwoją się i troją moi przeciwnicy, żeby już na etapie formalnym mnie wyciąć z dziejących się już wyborów. Marzy się władzy obecnej, żebym nie wystartował i dalej mało robić, bo – brak środków – rzekomo!
ZAUWAŻCIE ŁASKAWIE
Obecny wódz małej gminy nie jest przecież skończonym idiotą! Dlaczego zatem milczy, gdy jego podwładny z komendantem straży robią pod samym mu nosem sobie kampanię wyborczą? A może się tym nie przejmuje, tylko na układ przystał, że nawet jeśli przegra, to przegra ze swoimi i miękko wyląduje, jak dotąd dzięki partii. Jeśli bowiem ja wygram, to coś go może zaboleć przy twardym lądowaniu. Dlatego się zabezpiecza!


LUDZIE MÓWIĄ
Na zebraniach wyborczych płaczą kandydaci, że jeśli ja wygram, to ich zwolnię w cholerę, a im praca potrzebna, więc głosów szukają! Płaczą tak ci, co obecnie z trzech źródeł kasę biorą. Ja jestem bezrobotny. Mam dużo czasu na pracę!
I wszyscy przyznają mi rację – nikt nie jest niezastąpiony! Dlatego podtrzymuję – gdy wygram, zwolnię niektórych, zwłaszcza tych, którzy dzisiaj z tego hipotetycznego zwolnienia robią głupio użytek na rzecz swojej kampanii!
I wierzę jeszcze głęboko, że wyborcy dzisiaj wiedzą o tym dokładnie, że ci, co tak płaczą, wcale nie dbają o to, że inni pracy nie mają!

ROZMOWY NA TEMAT
Mam przewagę nad tymi, co przeciw mnie startują. Znam gorycz porażki w takim plebiscycie.
Myśl teraz pozytywnie – mówi do mnie znajomy. – Nastaw się pozytywnie, żeby wybory wygrać!
Ja po to startuję, żeby wybory wygrać, ale nie będzie rozpaczy, jeśli ten laur wątpliwy spadnie innym na głowę i ozdobi im skronie zaufaniem wyborców.
Zauważam przy tym, że coraz bardziej mnie wchłania myśl o tych wyborach i nie wiem czy to dobrze. Wiem natomiast to, że złamany obojczyk trochę bardziej boli i bardziej ogranicza niż każda przegrana w kolejnych wyborach.

ROZMYŚLANIA
Człowiek był pierwszy niż urząd i wszelka ludzka władza, a teraz często stoi gdzieś na szarym końcu, zagubiony w świecie, w którym świstek papieru nierzadko jest ważniejszy niż perła stworzenia.
Dlatego – moim zdaniem – wszelka dziś reforma władzy na wszystkich poziomach powinna się zaczynać od zmiany myślenia wybrańców populi.
*
To ludzie decydują o zwycięstwie w wyborach – nie plakaty, banery, reklama swoich z ambony. Wszystko to może tak samo pomagać, jak szkodzić. I znów się wszystko sprowadza do wyboru jednostki.
*
Nie to, co już zrobione, liczy się w wyborach, ale to, czego jeszcze nie udało się zrobić, co zaniedbane, zaniechane, odłożone na potem, co trzeba było wczoraj, a nie jutro zrobić.
*
Odpocznienia mi trzeba od polityki wszelakiej, a tu wybory i – nie ma – trzeba się w tym nurzać. Nie od dzisiaj wiadomo, że gdy kij wrzucasz w błoto, łatwo się przy tym ochlapać – każdemu to pis-ane!

KRYTERIA WYBORU
Zakup czajnika, a może i kilku czajników, do tego jakieś talerze do świetlicy środowiskowej jest dla niektórych powodem, żeby głosować konkretnie.
Cóż przy tym moje słowa i szczere intencje mogą zdziałać w wyborach?
Ręce opadają! Tym bardziej opadają, gdy rozmawiasz z kimś, kogo przez ileś tam lat „szkoliłeś” samorządowo.

WYBORCZA ODSKOCZNIA
Nauczycielka i polska pisarka, jedna z prekursorek polskiego feminizmu Narcyza Żmichowska była swego czasu nauczycielką dzieci Kisielnickich, którzy z kolei byli właścicielami moich jeszcze Stawisk. To pewnie skusiło mnie, aby sięgnąć po jej listy do Wandy Grabowskiej, a później Żeleńskiej – matki znanego T. Boya Żeleńskiego. Ością mi jednak stoi to nurzanie się w życiu przeszłym cudzym.
Narcyza należy do grona romantyków. Urodziła się i zmarła w Warszawie (1819 – 1876). Młodsza od wieszczów, starsza od Norwida. Wyróżniała się w swoich czasach choćby tym, że jak George Sand, paliła cygara.
Sięgnąłem po jej „Pogankę” i listy głównie z tego powodu, że była feministką i przebywała w moich stronach. Po 1/5 lektury listów poległem. Nie wiem, jak będzie z „Poganką”.
Czego to człowiek nie robi, żeby choć trochę odetchnąć od atmosfery wyborów!
PS
Ponieważ mam te pozycje zapisane w czytniku, listów nie skasowałem. Może do nich wrócę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...