Moi konkurenci wieszają
się już na płotach, to chyba znak, że się rozpoczął wyborczy festiwal! Czas
zatem i mnie chyba już wystartować, ale bez paniki. Ludzie wiedzą od dawna na
kogo chcą głosować.
Nie będę się wieszał po
płotach. to nie dla mnie. Poza tym towarzystwo mi nie odpowiada. Ale tak lepiej
widać moja niezależność, którą sobie cenię, nawet za cenę przegranej.
Prezes panować chce
wszędzie przez swoich emisariuszy. Nie muszą być wcale najlepsi. Ważne, że będą
wierni. I dzieje się w Polsce w najlepsze zapaść wolnego myślenia, swobodnego mówienia
tego, o czym myślimy.
Niesmak niemały czuję, gdy
widzę, co widzę właśnie. Z pierwszej ręki wiem, co wczoraj o sobie mówili do mnie
ci, którzy z plakatów uśmiechają się wspólnie, niczym SDM przed kolejnymi godami!
I ciągle nie mogę uwierzyć,
że widzę to, co widzę, ale to wcale nie znaczy, że to się nie dzieje naprawdę.
Ja
głośno mówię, co myślę i robię to, co mówię – to moja dewiza nie tylko na czas wyborów!
Zacznę nieco inaczej swoją
kampanię wyborczą niż banery na słupach z moją fizjognomią! Przedstawię na początku
swój program wyborczy.
Nie moja wątpliwej urody
fryzura w formacie metr na dwa czy uśmiech wymuszony są meritum kampanii. A tego,
co mam w głowie, na plakacie nie zmieszczę. Co najwyżej mogę pokrótce opisać. Dlatego
już za chwilę wrzucę tutaj swój program, a Wy zobaczycie czy funta kłaków wart.
Później jadę z nim w świat – mały świat, gminny… mój!
I na co przy tym liczę?
Liczę na to, że ludzie nie po wyglądzie ocenią, ale po tym, co w głowie i jakie
korzyści z tego, co w głowie kandydat ma, mogą wyniknąć dla gminy i jej szanownych
mieszkańców.
Pozdro…, Wędrowcy Kosmiczni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz