14 listopada 2018

Dziennik Mój [2]


Ależ jestem potargany dzisiaj całym dniem spędzonym wśród ludzi nowych, nieznanych, ale tak prostolinijnych i serdecznych, że trudno to opisać. Czy są tacy ludzie? Oczywiście, że tak! Lubię słuchać, rozmawiać, obserwować ludzi z pogranicza państw, kultur, języka. Zawsze wydawali mi się bogatsi od typowych autochtonów, a jednocześnie tacy rozdarci… pomiędzy tym, co „moje” a co „nie moje”, ale jednak!!! Koniecznie trzeba przeżyć, zatopić się w pogranicze… W Nottingham mieszkałem w miejscu, gdzie spotykałem co dzień Hindusów, Pakistańczyków, Cyganów, Anglików, Rosjan…, no i rodaków moich. Taka mini wieża b…, dlatego może, że mini, to i przez małe „b”. Ale wracam do Dziennika…

5.
Retoryka pisowczyków mnie poraża i tak zaśmieca mi myślenie swoją płycizną i ograniczonością, że koniecznie muszę utrwalić ich mądrość przedziwną. Wczoraj rzeczniczka – pani od hymnu wdzięczyła się na ekranie i nawoływała, żeby ludowcy nie słuchali wcale swojego przewodniczącego i wchodzili w koalicję z pisowczykami w sejmikach. Ludowcy słyną z tego na polskiej scenie politycznej – nie tylko krajowej, ale i nieco niżej – że są zawsze gotowi do aliansów za coś.
Dzisiaj w tym samym tonie, co wczoraj pani z nazwiskiem od hymnu, mówił jeden z pisowczyków i „umoralniał” ludowców, żeby wchodzili z nimi w sejmikach w koalicję, bo to dla dobra Polski.
Porażają mnie takie słowa i myślenie. Mówią to ludzie, którzy są ślepo oddani liderowi swojej partii i bardziej ślepo niż żołnierze rozkazy wykonują prezesa polecenia. Tam nie ma nawet mowy, aby ktokolwiek prezesowi się sprzeciwił albo do opozycji wyciągnął rękę współpracy. I ci sami ludzie doradzają innym, aby nie słuchali partyjnej wierchuszki, tylko łączyli się z nimi, bo przecież oni to Polska!
Ciekawie się słucha ludzi, a raczej partyjnych niewolników, jak innym – sobie podobnych – namawiają do buntu.
A potem w telepisowni ogłoszono z hukiem, że mamy oto kolejne zwycięstwo pisowczyków, a chodzi o koalicję w dolnośląskim sejmiku, gdzie niezależni z pisowczykami byli się dogadali i w ten oto sposób podobno odbili Dolnośląskie, które słynęło dotąd jako bastion platformy.
Żałosne. Trzeba się modlić o to, żeby Polacy w większości za rok byli świadomi, jak mają głosować.

Głośno też było w mediach o człowieku rządzących, szkoda mi trochę chłopaka – szefa KNF – pewnie rzucają młodziaka na żer, żeby pokazać, że swoich nie oszczędzają i biorą się za wszystkich, bo Polska tylko prawem, sprawiedliwością stać winna, a wszystko, co ponadto od złego pochodzi.
Przypomnijmy tylko, szefa KNF najpierw prezydent nasz zainstalował w Narodowej Radzie Rozwoju, a w zaledwie rok później z rekomendacji prawych trafił do RPP, po rezygnacji z prac w RPP premier o ostrym nazwisku powołała człowieka na szefa KNF.
Ja się człowieka nie czepiam, ale jak to jest – czy to naprawdę wygląda na drogę normalnej kariery? Czy każdy student SGHW ma takie możliwości grubo przed czterdziestką? Czy nam to czasem nie przypomina minionej epoki, tej sprzed słynnego stanu…? Czy nie jest to przypadkiem jakiś układ niecny i jakiś przykład na to, że ktoś ma łatwiej niż inni?
A jeśli jest tak, jak myślę, to powiem to wprost – prawo i sprawiedliwość gówno znaczą w Polsce!!!
Warto się temu przyglądać, bo sprawa ma drugie dno – brawo niezależni dziennikarze! Sprawa wygląda ciekawie i ciekawi mnie to, jak to załatwią rządzący, żeby z twarzą wyjść.

6.
Muszę coraz to dziękować swoim znajomym, którzy nakazują mi wręcz czytać komentarze w sieci, aby dowiedzieć się czegoś o sobie. Cyceron mówił, że wrogowie czasami mówią prawdę, a przyjaciele nigdy. Zauważyłem ostatnio dużo radości w komentarzach dotyczących mojej osoby. Radości z mojej przegranej w wyborach samorządowych. Cieszę się, że komentatorzy owi mogą się z tego radować. To może być przecież dla nich jedyny powód do radości. Niech więc sobie użyją. Na zdrowie.
Tak sobie jednak też myślę, że to są dziwni ludzie, ci, co mnie ciągle tykają, choć o to nie zabiegam. Zamiast radować się z wygranej swojego kandydata, to rozdrabniają swą radość, ciesząc się z mojej przegranej, czym jednocześnie dowodzą, że myślą ciągle o mnie, choć nie wiem dlaczego i z przykrością stwierdzam – bez żadnej wzajemności!
To taka polska jakość – nie myślę o swoich problemach, o swoich upadkach nie myślę, tylko cieszę się z problemów i upadków innych.
Normalni ludzie, gdy wygrywają, cieszą się z wygranej, a przegrani niech tam sobie w kąciku popłaczą. A tu masz - widać Polska!
Zastanawiam się czy ci radośni komentujący wiedzą o tym, że kultura chrześcijańska i chrześcijaństwo wzięły swój początek w upadku, przegranej… i to upadek stanowi źródło i centrum nauki ich Kościoła. Wiem, że o tym w kościółku w niedzielę nie powiedzą, ale czy na tym, co w kościółku, należy poprzestawać?
No i jeszcze taka refleksja – jeśli nie byłoby takich komentarzy, nie wiedzielibyśmy, jaka jest kondycja myślenia anonimowych Polaków!

Strasznie mnie ten potargał, ale pozytywnie. Wróciłem do domu po zmroku, przegrałem w rummikuba, jeszcze przed zaśnięciem koniecznie muszę poczytać, a jutro znowu przygoda – spotkam nowych ludzi. 
To był dobry dzień! Tak teraz o nim myślę. Dlatego teraz napiszę: Życzę Wam takich dni! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...