7 listopada 2018

Z górnej półki


Dzisiaj jest jakby moda na to, aby do najprostszych ludzkich czynności, z fizjologią włącznie, dorabiać filozofię – nie trzeba dodawać, że głupią, na miarę takiegoż człowieka. Już tylko czekam, żeby jakiś mądrala dorobił filozofię do czasu wolnego na sraczu… O! przepraszam, zapomniałem! przypomniałem sobie, gdy właśnie napisałem o tym sraczu wyżej, że czytałem przecież niedawno Dostatek i tam jest piękny fragment ze sraczem w centrum uwagi. Do tego ten czas na tym czymś nie jest wcale wolny, bo z nami i w nas się dzieje wtedy tyle, że wow! Wrócę na pewno do tego! Na pewno do tego wrócę! Do tego wrócę na pewno! Tego do wrócę pewno na! Pewno do tego na wrócę!...


Młodzieńczy trądzik dzisiaj może być problemem ogólnokrajowym, tematem numer jeden w programach telewizyjnych, tematem polemik naukowych, rozprawek, rozpraw, książek i jeszcze jest centrum wszechświata, gdy spojrzeć na reklamy. Czekam tylko chwili, gdy trądzik albo period staną na forum parlamentu – co tam polskiego – europejskiego!

Przy wjeździe do Ełku – z tego Ełk zapamiętam – przed torami znak STOP zatrzymuje kierowców. Ci bardziej spostrzegawczy za pierwszym razem widzą, że po prawej (wjeżdżając od strony Prostek) stronie nie ma torowiska, po lewej też takiż brak, a do tego jeszcze taśma bało-czerwona albo czerwono-biała utwierdza wszystkich widzących, że pociąg tędy nie jeździ.
W takiej to sytuacji nie można było znaku chociaż folią zasłonić (niekoniecznie czarną)? O demontażu znaku przecież nawet nie pomyślałem, chyba, że torowiska już tam na dobre nie będzie.
Zostawiam kierowców i bieżę do dyskusji, którą na ten temat wywołałem później. Jeden z dyskutujących, a jakże – kierowca – stwierdził z powagą grobową, że to bardzo dobrze, że STOP został na miejscu, nie został zasłonięty folią (niekoniecznie czarną) i niech tam niezasłonięty stoi na wieki wieków, bo kierowców wielu na pamięć jeździ tamtędy. Gdyby znak zasłonili i tory naprawili – dowodzi dyskutant – choć nie wiadomo przy tym czy tory te naprawią – to wielu kierowców mogłoby zapomnieć, żeby się tam zatrzymać i wjechać mogą pod pociąg.
Do czasu tej dyskusji myślałem – jak się okazuje, mylnie – że kierowca dlatego właśnie jest kierowcą, że na bieżąco czyta znaki drogowe przy drodze, znaki drogowe nad drogą, znaki drogowe na drodze, a nie dlatego jest kierowcą, że nauczył się na pamięć, jak jakąś drogę przejechać bez czytania znaków.

Odwrotnie – inna droga – choć sytuacja podobna. Znak 50 km/h, wiadomo – zwalniamy, bo droga w polu biegnie i droga taka prosta, że, w mordę, stówką można pomykać, Do tego nawierzchnia za znakiem nowiutka jak dziewica, prawie nieruszana, aż błyszczy nowością. Jak tylko przede mną i za mną skumali kierowcy, co jest – ten znak to czysta głupota – to pedał do setki albo więcej, ja też tak musiałem, nie miałem innego wyjścia i wcale go mieć nie chciałem.
Po co ta 50? Po jaką cholerę? Domyślam się po drodze, że tam musiał być remont i wszystkie znaki drogowe o tym remoncie zdjęli, poza tą 50, nieszczęsną 50, która może oznaczać, że remont się nie skończył. I całkiem ciekawe – za znakiem „odwołania” tejże 50, czyli przyzwolenia na szybszą dużo jazdę – można wypaść z kolein i jeszcze dziurawa nawierzchnia.

Jadę – któregoś tam dnia, nie tego od 50 – i słucham gadki – szmatki o zmianie niedawnej czasu. To w radio ktoś rozmawia ze znanym politykiem i ten polityk mi znany wykłada ze smutkiem, że taka zmiana czasu, to straszny stres dla ludzi, że muszą się przestawiać, przyzwyczajać, dostrajać. I jakby było mało, brnie dalej w swej mądrości i mówi, że problem z czasem mają nie tylko ludzie żywi, ale i zwierzęta strasznie to przeżywają, to taki dyskomfort dla zwierząt ta zmiana czasu co roku – ciągnie polityk znany ze sceny krajowej.
Zwierzęta i zegarek – kojarzę, śmieję się i po chwili myślę – Boże, słyszysz to samo co ja?
Przełączam stację radiową i skupiam się na drodze.
Zanim to zrobiłem, pomyślałem jeszcze, jak dobrze, że polityk zmarłych nie wmieszał w zmianę czasu.

BANEROWE ALIANSE
Cieszę się, że już po – jasne, że po wyborach – jednym z powodów mojej w związku z tym radości jest to, że może w końcu mi z oczu i przestrzeni publicznej znikną banerowe alianse, małżeństwa, związki, sojusze… Z takim publicznym przekazem idzie jeszcze żyć, gdy patrzymy na twarze ludzi nam nieznajomych, a przez to obojętnych do granic wytrzymałości, ale gdy wiesz kto z kim i jak było wczoraj, to takie wyborcze mariaże są tylko tanią komedią. Mnie osobiście jeszcze czasem trudno zrozumieć takie porozumienia i koalicje z plakatu. Wiem, że to dla mnie znak – ludzie się zmieniają! Poraża mnie jednak cena za chwilowy sukces i ta mnogość chętnych do takich przeobrażeń.
To ja już wolę krowy z ich niezmiennością poglądów!
Wiem przy tym też, że żyję w świecie niepokojących absurdów. Może właśnie dlatego żyję wciąż mi się pod górę!

Dlaczego „Z górnej półki”?
To, co opisywałem (przykładowo), jest przecież ekstraklasą ludzkiego dzisiaj myślenia i do tego jeszcze powszechnie akceptowaną, to nasza szara codzienność, codzienna bylejakość, na którą bez problemu pozwalamy sobie, dopuszczamy do siebie i w końcu – zgadzamy. Dlatego z górnej półki, bo tych spraw z dolnej półki nijak nie idzie opisać, bo jak opisać to, że silny i zdrowy facet tak bije dwulatka, że dziecko w końcu umiera, potem zdrowy facet tłumaczy, że go dziecko płaczem zdenerwowało? Albo jak opisać, że człowiek, bez powodu, bije rurą psa tylko dlatego, że pies jest? Są przecież wśród dorosłych ci, co mrowisko zdepczą lub znajdują kij tylko po to, żeby mrowisko rozgrzebać i popatrzeć na mrówki.
Ten przegląd spraw z górnej półki uświadamia mi to, z jaką jakością myślenia trzeba się mierzyć na co dzień, jaki poziom jakości sobą przedstawiamy.
Jeśli ktoś chce odwrócić sprawę jak kota ogonem i zamiast z górnej półki napisać, że z dolnej, to niech tak sobie zrobi.
Przyznaję – będzie znośniej! – Ale czy bliższe prawdy?!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...