GMINNA RZECZPOSPOLITA
W prostym gminnym myśleniu – nie mylić, głupcy, z głupim,
ponieważ proste myślenie zawsze cechuje mądrych – A zawsze znaczyło A, a B
zawsze B było, na swoim miejscu czarne i białe tam, gdzie trzeba, skurwiel jest
skurwielem, dewotka dewotką, nawiedzony dziwakiem, a mądry pośmiewiskiem…
W proste gminne myślenie, w zdrowe gminne myślenie
podstępność, dwoistość się wdarła Kościelno – Partyjnej Polski i już A nie jest
pewne, nie wiadomo, gdzie B, czarne jakby wyblakło, a białe – nie wiadomo,
skurwiel ma owczą skórę, dla klakierów posady, a mądrych na margines, żeby nie
przeszkadzali.
W baśniowy świat gminnej wolności, w baśniowe gminne
myślenie wdarł się światowy cynizm i zmienił na zawsze świat. Teraz wszyscy są
mądrzy, a najmądrzejsi przebiegli, dwulicowi, chwiejni, interesowni…, a kto na
marginesie? Prostolinijni niemodnie!
PRZEGRANI?
Kilka, nie dłużej, nie dłużej dni temu przeglądałem zdjęcia
odwołanej premier, odwołanych ministrów, a ostatnio odwołanego prezesa (przemilczmy
czego) – oni wszyscy się śmieją, uśmiechają się podczas oficjalnego momentu
odwołania. Jakby chcieli powiedzieć to taka zabawa, nic na tym nie tracimy,
obowiązków mniej, a z piaskownicy nikt nas jeszcze nie goni. Jest jednak w tym
ich uśmiechu i jakiś niedawny płacz, bo to przecież prestiż być wyżej od
innych, cieszyć się większym niż inni zaufaniem prezesa. Kto nie czuł miłości
prezesa, nie wie, co to miłość!
Uśmiechają się zatem ci, co niby przegrali, ale trzeba nam
wiedzieć – nie każda przegrana musi być od razu powodem do rozpaczy. Taki to
już dzisiaj świat – przegrana nie jest przegraną, wygrana oznacza porażkę, cios
w plecy już dawno jest trendy…
NIE TYLKO SIĘ ŚMIEJĘ
Ja się wcale ni cieszę, że większość z małej gminy dała się
ogłupić partyjnym emisariuszom. Ale cieszę się z tego, że podobnie myślę, jak
kilkuset wyborców głosujących na mnie. To dobry punkt wyjścia, że już jutro
nikt nie mówił o małej gminie, że jest mentalnym zadupiem i żeby tej gminy do
końca nie sprowadzić do mentalnego Ciemnogrodu. Dzisiaj jakaś część Polski
zdaje się być na równi pochyłem do tegoż Ciemnogrodu.
No i jeszcze się cieszę, że pierwszy prezes Polski po tych
ostatnich wyborach nie tyle leczy chore kolana, co urażona dumę i chorą
ambicje. Jestem przy tym ciekaw, co też go nauczył ten piękny pstryczek w nos
od mieszkańców miast.
PYTANIA RETORYCZNE
Ciekawi mnie, jak się dziś czują ci, którzy popierali w
wyborach opcje obecnie rządzących i ich kandydatów? Dzisiaj obserwują
parlamentarny kociokwik nad następną ustawą – kolejny wolny dzień. Tym razem 12
listopada, ale to będzie święto nie dla wszystkich Polaków. Do tego zapisy tej
ustawy nie były prawnie „konsultowane” z obwiązującym już prawem i nie wiadomo
dokładnie nic o konsekwencjach. Takie pospieszne działanie nawet w zadupiastej
gminie nie przeszłoby w życiu, ale w Polsce obecnej można głupiej niż w gminie.
Trzeba coś przecież rzucić elektoratowi za te przyczółki poparcia (przeważnie w
małych gminach), gdzie ludziom się marzy Polska wymyślona przez człowieka –
staruszka, któremu sił braknie, by pokierować rządem. A może braknie odwagi?
Te drgawki legislacyjne, których jesteśmy świadkami są
potwierdzeniem tego, że dzisiaj realizuje się w Polsce pomysły jednego
człowieka. To człowiek w podeszłym wieku i nie nadąża za wszystkim, ale armia
wasali zrobi wszystko, co każe. Jeśli będzie trzeba wygłupić się jeszcze
bardziej, to zrobią to z radością i będą z tego dumni...
Jednak, przyznaję, spieszę się z wyrzuceniem z siebie tego, co mnie zatruwa, jakbym bał się, że mogę tego nie zdążyć się pozbyć I to mi nasunęło tytuł: STUDIUM PRZYPADKU...! Ale o tym dopiero po wpisie "Z górnej półki".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz