Dowiedziałem się właśnie, że zmarła znana mi osoba. Przemiła
kobieta – zawsze widziałem ją uśmiechniętą. A wiem, że w życiu wcale z górki
nie miała. I pomyślałem sobie, że Bóg powołał do siebie taką fajną osobę, a
hetery, które bardzo dobrze znam, nadal chodzą w najlepsze po tym świecie,
tworzą i rozsiewają plotki, obmawiają innych i innym źle życzą. Zawstydziłem
się takiego myślenia, uderzyłem się w pierś i rozgrzeszyłem siebie, nakazując w
ramach pokuty, żeby tak głupio nie myśleć i nie wpieprzać się w nieswoje
sprawy.
Trochę mnie ta wiadomość zaskoczyła. Znów zapomniałem o
śmierci i jej wszechwładztwie na ziemi, i jeszcze jej nieprzejednaniu! Często w
zabieganym dniu ulegamy złudzeniu, że jeśli o czymś nie myślimy, to tego nie
ma. To z jednej strony porażka świadomego życia, a z drugiej obniżenie tegoż
życia jakości. I jedno, i drugie było dziś moim udziałem. No i jeszcze to, że
gdyby zasadą było, że Bóg fajnych ludzi zabiera, to ja pożyję dość długo –
niezgorszy ze mnie skur… – k!
No i pomyślałem sobie – nareszcie wraca refleksja – szukam
jakiegoś tam głupiego porządku w moim pisaniu, wprowadzam ogólne tytuły, bawię
się w numerację, a życie tymczasem zapiernicza obok, bez żadnych repet czy
kolejnych numerków. To przecież takie głupie – ludzkie katalogi, ludzkie
porządkowanie bezładnego życia.
Zanurzam się zatem znowu w chwile i chwalę Ducha, że mi
kolejne godziny do dyspozycji zostawił. Dlatego chrzanić wszystkie te moje
blogowe porządki i hejda – orły, sokoły! – w górę albo i w dół!
Belle Epoque
Podczas lektury Dolinami
rzek Zygmunta Glogera – jeszcze będę pewnie o tym pisał – autor w pewnym
momencie zachwyca się pięknem epoki, w której książka powstaje. To były lata Belle Epoque – Pięknej Epoki, Pięknego
Okresu, Pięknego czasu – Europejczycy chcieli jak najszybciej zapomnieć o
okropnościach wojny i po wojnie francusko–pruskiej (1870-1871) rzucili się w
wir uciech życia. To było prawdziwe carpe diem – ludzie jakby oszaleli na
punkcie pokoju i radości spokojnego życia codziennego, które ze świętym spokojem
niewiele miało wspólnego.
Nie dla wszystkich jednak Europejczyków był to Piękny Czas, Piękny
Okres, Bell Epoque! Na przykład Polacy byli w czołówce tych, których nie
dotyczył. Oczywiście i tutaj nie wolno uogólniać, i powiedzieć – nie wszystkich
w czambuł Polaków. Ci, którzy chcieli się cieszyć życiem we własnym niezależnym
i niepodległym kraju, musieli jeszcze poczekać grubo ponad trzydzieści lat. Ale
to już było dawno po Bell Epoque!
Rozumiem natomiast Glogera i jego zachwyt – ten facet nie sytuacją
polityczną i pokojem w Europie się zachwycał, ale… Napiszę o tym!
Tytuł tego wpisu może sugerować, że ja chciałem napisać: „W dupie
to wszystko…”, np. miejcie! Bynajmniej – nic bardziej mylnego! Właśnie, że chciałem
napisać: w „Duecie to wszystko łatwiej”! Ale mnie to i tak nie dotyczy, bo
ja się nie nadaję do pracy w zespole i nawet w dwuosobowym niełatwo mi się
odnaleźć, a zatem w dup-e to wszystko…
PS
Nie będzie żadnych numerków i kolejności głupiej, jak w jakiejś,
powiedzmy, kolejce, np. w przychodni lekarskiej!
I zapomniałem jeszcze: Co tam u Was słychać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz