2 listopada 2018

Naprawdę ważne!


Siedzi w nas jakaś siła fatalna, co każe nam kopnąć leżącego albo potarganego, przycisnąć do ziemi tego, co w prochu leży i mozoli się bardzo, żeby z kolan powstać, opluć bezkarnie bliźniego, gdy jesteśmy w ukryciu i tak możemy znienacka, Gdy nie ma we wpisach hejtu, poczytność tekstu spada, a to znaczy dokładnie, że lubimy nienawiść, lubimy kopanie innych, lubimy wyciągać brudy i prać je publicznie, byleby tylko nie swoje. Niewielu ma odwagę przyznać się do błędu i uderzyć się w pierś – to przecież nie boli!

Znajomy mnie podsumował – przegrałem w wyborach dlatego, że się nie przyłożyłem do kampanii wyborczej. Co tam kampania wyborcza? Miałem wystartować. Wystartowałem. Zrobiłem to, co powiedziałem przed czterema laty, a teraz mam czas dla siebie i tylko dla siebie, mam rozwiązane ręce, żadnych zobowiązań. Nie wnikam w to, co było, to już jest nieistotne, trzeba patrzeć przed siebie, co było – przeminęło! Ja przemyślałem już to i czekam cierpliwie, aż nadejdzie czas podsumowania tego, co zrobiłem i po co podjąłem taką decyzję. Dziwię się przy tym sobie, że jestem tak mało elastyczny wobec siebie i myślę tak mało o sobie, gdy trzeba tylko tego. Rozpisanie tego jestem winny tym, którzy poparli moją kandydaturę i mogą czuć się zawiedzeni czy przegranymi w związku z wynikiem.
Dzisiaj wszystko sprowadza się do tego, aby jednostka, która „przegrywa” z przyczyn od siebie niezależnych, czuła się nieszczęśliwa, odrzucona, niepotrzebna – taki stereotyp wmawiają nam media i filozofia sukcesu. Nawet nie zauważamy, jak zaczynamy tak właśnie myśleć o sobie. Tymczasem nikt nie mówi o kamieniu odrzuconym przez budowniczych, a który potem stał się kamieniem węgielnym. Porażka w oczach świata nie musi wcale oznaczać przegranej jednostki, przeciwnie – może stać się przyczynkiem do prawdziwego osobistego, ponieważ osiągniętego tylko przed sobą i dla siebie, sukcesu!
Wielu z nas nie podejmuje wysiłku jakościowego myślenia, tylko zadowala się ilością, statystyką, powierzchownością, a to prowadzi prosto do psychologii tłumu i czyni z nas masę, a nie indywiduum!
W takich dniach jak ten warto na chwilę przystanąć i pomyśleć trochę, jak nic się nie uczymy, jak nie wyciągamy wniosków z odwiedzin grobów najbliższych – przecież to, co tu, to chwila, komiczna szarpanina o jakieś głosy, uznanie innych, o jakiś gminny poklask… ‑ o wszystko, żeby tylko odsunąć od siebie to, co istotne - jakość.
W ostatnich dniach na drogach zginęło kilkadziesiąt osób, dzisiaj syn mi czytał o niedalekim wypadku, o zamkniętej drodze, że jest ofiara śmiertelna. Jeśli nie mamy w sobie siły na refleksję, próbę przemyślenia, zastanowienia się, takie informacje są tylko statystykami, o tyle nieistotnymi, że nas nie dotyczą. Jednak w takim podejściu nie ma krzty jakości, jest tylko jakaś ilość, liczba, ranking, odsetek… Każda ludzka tragedia, jednostkowy upadek, załamanie, zakręt życiowy każdego spotkanego bliźniego powinny być przyczynkiem do zastanowienia – po co i w jakim celu pędzę na oślep przed siebie?

Trochę jakości, zamiast ilości, nie zaszkodzi na pewno mojemu pisaniu, choć z pewnością straci na tym poczytność forum. To wcale mnie nie martwi - droga do wolności nie wiedzie przez szeroką bramę!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...