1 listopada 2018

Wieśniak i Święto Zmarłych


Codziennie po przebudzeniu wychodzę na balkon, rozkładam ramiona (lewe na ile mogę, bo mi drut zawadza) i rzucam w przestrzenie ducha podziękowania za noc – że mnie paraliż nie dopadł, żadna pomroczność umysłu, że nie dostałem wylewu, że serce dalej bije i pompuje krew z tlenem i że mam jeszcze chwil kilka, żeby grzechy odrobić, żeby lepiej poznać swoją ciemną stronę i w ogóle dziękuję, że jeszcze żyję w tej chwili.
To się odbywa w stroju niemalże adamowym, o listku figowym się staram nie zapominać przed wyjściem. Dlaczego tak robię? Bo nie ma to jak – tak myślę – chłonąć duchem i ciałem otaczający nas świat – bez zbędnych przy tym barier pidżamy, koszuli nocnej czy, nie daj Boże!, kurtki albo kożucha z kwiatkiem.

Czasami coś tam zagadam z przechodniami w dole – oni, że się hartuję, a ja, że tak, jak najbardziej, bo przecież nie mam czasu tłumaczyć wszystkiego dokładnie po jaką cholerę w negliżu stoję akurat na zimnie.
Dzisiaj też tak było, jak zresztą codziennie (fajnie) i mam nadzieję tak będzie – tak mi dopomóż Bóg! – dopóki mnie nie zawoła do siebie Pan Życia i już nikt mi nie będzie solił od wieśniaków.
No to wracam do dzisiaj – gdy ludzie wracali z kościoła, bo dzisiaj Święto Zmarłych, wyszedłem dzień przywitać rozdziany na balkon. Zamieniłem słowo z tym, pozdrowiłem tamtego, owemu na powitanie pozdrowiłem ręką. I kiedym wrócił z balkonu – przyznam – zadowolony, a tu bach prosto z mostu dostaję, żem wieśniak jest, że nago do ludzi wychodzę – patrzę na swoje mizerne, ale przecież odzienie i myślę, jakie nago? Przyrodzenie okryte, więc co mi tu o nagości druga połowa wyjeżdża i jeszcze do tego wieśniak! – że bez żadnej kultury tak wychodzę do ludzi, że tak przecież nie wolno, zasady, konwenanse, w ogóle i szczególe bez kultury jestem, wieśniak, koniec tematu, nie ma żadnej dyskusji.
A że czas był dobry pu temu, żeby na to odpowiedzieć tak: I tak kiedyś umrę i nagi stanę przed Panem! A jak dziś staję przed ludźmi to drugorzędna sprawa i nijak do wieczności nie mogę tego przypiąć! Tak właśnie odpowiedziałem i temat się niby zakończył. Piszę „niby”, bo przecież w głowie już mi huczało, zacząłem domysliwać sobie jakiś ciąg dalszy, wziąłem filiżankę z kawą i znów – a jak – w negliżu wychodzę na balkon. I na balkonie myślę, a na plaży albo na przykład na pływalni albo na jakimś wybiegu, gdzie modele – modelki bieliznę reklamują i – w końcu – w kostnicy… można beż żadnych problemów w negliżu albo i bardziej, jak na plaży nudystów, no i w kostnicy też, a na balkonie nie?
Jeśli będę miał kiedyś swoje i tylko swoje małe ustronie, to każdy dzień będę witał w stroju rajskich rodziców!!!
Z definicji (SJP) wynika, że wieśniak to przestarzale – człowiek pochodzący ze wsi, człowiek nieumiejący się zachować w towarzystwie, wsiok.
Można też znaleźć – osoba ubrana bezgustnie, źle ubrana, nie potrafi się ubrać odpowiednio do sytuacji… Ale toż mój strój balkonowy, czyli slipy i nic, to do sytuacji odpowiedni strój!
No i stereotyp, o którym wspomina W. Doroszewski (nie-wieśniaki widzą, kto to taki był; podpowiem – urodził się w Moskwie, a to mu niedobrze wróży o nie-wieśniaków, którzy dzisiaj panują w RP), że wyraz wieśniak funkcjonuje w świadomości społecznej jako uproszczony i zabarwiony wartościująco obraz rzeczywistości.
Czy my dzisiaj już nie potrafimy dostrzec tego, że język, jak wszystko wkoło, ewoluuje i jeśli chcemy być trendy to powinniśmy to wiedzieć, a kto tego nie łapie, to wieśniak jak nic!

I co mnie jeszcze zajmowało poza tym, że zostałem wieśniakiem, w tym dniu dostojnym?
Ano myślałem tak sobie, co myślą sieciowi hejterzy, co mnie na co dzień kopią, kłamstwa wypisują, odżegnują od…; co też ci dobrzy ludzie myśleli dzisiaj, gdy byli na grobach najbliższych, patrzyli w nieznaną dal? Pewnie – pieprzony wieśniak – nawet w tym dniu nie odpuści!
Wiecie, co w Życiu jest piękne?
To, że wszyscy umrzemy!
Pozdrawia Was już nie-wieśniak , bo ubrany na miarę… oczekiwań wieśniaków, czytaj: niewolników stereotypów! 
PS 
Ponownie dziękuję bardzo Autorom fotografii za przeżycia głębokie związane z tym dniem! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...