Czy mam pisać o tym, że miejscowe tłumoki zastanawiają się
strasznie czy nie zapijam smutków, bo moja niedawana przegrana rzekomo mnie
przygniotła. Odpowiedziałbym tak – jaki człowiek, takie myślenie – ale przecież
w ten sposób obraziłbym tych, którzy myślą trochę dalej i szerzej niż granice
tej gminy.
Mam się okrutnie dobrze i to dla wielu pewnie dość przykra
wiadomość – nic na to nie poradzę, że czuję się wolnym człowiekiem i tak, jak
to już pisałem – Prawdziwie wolny
człowiek nigdy nie przegrywa! Muszę stanowczo zaznaczyć, że jestem wolnym
człowiekiem i jako takiego mnie ta wcześniejsza porażka zupełnie nie
przygniotła, a przeciwnie – wzmocniła. Nie będę jednak ciągnął więcej tematu
wyborów – to przecież zgrana płyta – już trzeszczy – uszy więdną!
Ogranicza mnie trochę kawałek stali w ramieniu, ale mam
cichą nadzieję, że za chwilę niewielką już będę mógł symetrycznie rozłożyć
skrzydła do lotu.
To moje pisanie bloga, ten mój kontakt ze światem myślących,
z którymi rozumiem się w miarę, moja prywatna spowiedź rzucana w otchłań sieci,
musiał – siłą rzeczy – zejść na plan drugi. Jeśli bowiem chcę skończyć wcześniejsze
pomysły – a nowych jeszcze przybyło – to trzeba się na tym skupić – nareszcie to, co lubię! Oczywiście będę
zaglądał tu czasami i tym prawdziwym debilom – nie mylić z ludźmi chorymi –
albo tępym dzidom (jeszcze to wyjaśnię) wyłożyć to czy tamto ku uciesze
myślących. Będę się dalej uczył umieć być samotnym w tym, co właśnie robię, a
potem może i w życiu. Ale takich perełek dotyczących wyborów nie odpuszczę
sobie. Zresztą posłuchajcie:
‑ Wiesz, Marek, dlaczego ludzie nie wybrali jej? – pyta się
tajemniczo jeden z mieszkańców gminy.
‑ A skąd mam niby wiedzieć? – pytaniem na pytanie.
‑ Bo ona zmienia facetów i oni za nią się biją. Mówię ci,
taki jeden nosił takie gały! – przy tym gestykulacja, jakie to gały były. – No
i ludzie nie lubią, gdy ona tak sobie robi, że facetów zmienia, a oni jeden
drugiego po mordzie potem biją.
Musiałem
mieć taką minę, że nawet nie próbuję wyobrazić sobie swojej pięknej facjaty z
tamtego momentu. Ale to nie był koniec. To był dopiero początek.
‑ Wiesz co
– znajomy znów do mnie, ale rozpromieniony – powiedz ty, jak ją spotkasz, że
tak ludzie mówią: ty zmieniasz facetów i oni się potem biją, i za to właśnie
ludzie nie wybrali cię. Tylko nie mów, broń Boże – zaklina mnie znajomy – że
wiesz to ode mnie. Wiesz, cicho sza, nikt nic nie wie – i jeszcze takie
filuterne przymrużenie oka.
Mnie nie zatkało
wcale ani zamurowało. Tego, co wtedy poczułem, słowem nie opiszesz. Nie ma chyba
na świecie wirtuoza słowa, który zdołałby moje odczucia z wtedy jako tako opisać. Jedno mogę powiedzieć
– zaniemówiłem na chwilę, a może trochę na dłużej, a potem – jak jam to zrobił?
– zmieniłem temat na inny i szybko się pożegnałem. Spieprzać stąd, jak najdalej
– tłukło mi się po głowie.
Kryterium wyborów,
przyznam, na miarę samych wyborców, na miarę większości w tej gminie, o jakości
cisza! Wiem – można się z tego śmiać, ale ja nie potrafię.
Takie to były
kryteria oceny kandydatów w tych ostatnich wyborach samorządowych w gminie i według
podobnych kryteriów większość wybrała swoich. Nie martwice się myślący, nie martwcie
się ludzie wolni – wy przecież dobrze wiecie, że ilość nie służy jakości. No i my
na jakość zwrócimy baczniejszą uwagę, a z ilości najwyżej pośmiejemy się czasem.
I wcale nie
margines – czytam nareszcie tyle, na ile mi czasu starcza, ale czytam nareszcie.
Wracam powoli do źródeł, a to oznacza, że płynę i to płynę pod prąd, bo tak się
płynie do źródeł. A co z prądem płynie, to już nieraz pisałem!
Cieszę się,
że jesteście i Wy też się cieszcie, bo jeszcze jesteście! I powiedzcie cicho:
‑ Ależ ten Marek pieprzy!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz