4 listopada 2018

Po drodze 10.


Te moje Ewangeliczne wędrówki nigdy się nie skończą. Zarażony jestem zwątpieniem – mała jest wiara moja! W poszukiwaniu Słowa, w poszukiwaniu Prawdy, w życiowej wędrówce chodzi o to tylko, żeby siebie odnaleźć i swoje miejsce w tym konkretnym punkcie rozwoju swojej istoty nie tylko ciałem będącej zrozumieć.
Będę się też powtarzał, ale pewne sprawy trzeba powtarzać, jak codzienny pacierz, jak oddech, jak uderzenia serca, dopóki jeszcze czas.

Co tłumaczenie Biblii, to nowe wyzwania dla szukających świadomie, a nie biorących, jak leci! W Biblii Gdańskiej czytam u Mateusza 5, 21-22: Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, podlega sądowi. Lecz ja wam mówię: Każdy, kto gniewa się na swego brata bez przyczyny, podlega sądowi.
Podkreślenie pochodzi ode mnie. To rozdźwięk między tym tłumaczeniem, tą interpretacją, a np. w Biblii Gedeonitów i katolikom znanej chyba najbardziej Biblii Tysiąclecia, którą ci katolicy uważają za tę jedynie poprawnie przełożoną i zinterpretowaną, w tym samym miejscu czytamy: Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na brata swego, podlega sądowi.
Gdzieś się Gedeonitom i w innych wydaniach Biblii zapodziało wyrażenie „bez przyczyny” albo skądś się wzięło tłumaczom i interpretatorom Biblii Gdańskiej?
Sporą, a nawet rewolucyjną różnicę czyni to nieszczęsne czy szczęsne „bez przyczyny”. Na pewno nie zbraknie zwolenników tłumaczenia gdańskiego, gdyż człowiek współczesny chętnie odrzuca kategoryczne sformułowania i uwielbia „rozmywać” kamień wiary na jakąś miękką niekształtną masę tłumaczeń, wyjątków i domysłów.
Co podpowiada mi serce? Z wypowiedzi Chrystusa jawi mi się Jego nauka jako TAK albo NIE i nic pośrodku. To, co pośrodku, wszelkie furtki, wybiegi czy precedens… jest grzechem, sprzeniewierzeniem… To „bez przyczyny” nie pasuje mi też do „drugiego policzka” i innych ewangelicznych ustępstw wobec wszelkiej maści agresorów, co jest apoteozą miłości i niezwykłej siły. W dążeniu do doskonałości wprawdzie mogą istnieć jakieś przystanki, wybiegi, popasy, odpoczynki… ‑ to jednak do doskonałości nie przybliża, tylko oddala od niej. Zatem jestem na nie dla tego „bez przyczyny”, ale to tylko moje, tylko moje – nie!
Może wystarczy na teraz. Jeszcze tylko – wygodne jest to „bez przyczyny”, bo dopuszcza uzasadniony gniew. Czy w religii jednak i sprawach na śmierć i życie o wygodę idzie?

WOLNOŚCI, DODAJ…
W przekonaniu Katarzyny Zamiar wolność to świadomość jednostki wszystkich i wszystkiego Tu i Teraz. Ależ to piękne! I zero dyskusji! Nawet nie próbuję wyskakiwać z czymś tam! Liczy się tylko Tu i Teraz. Przeszłość może zaistnieć tylko jako nauczka, źródło wniosków czy radość, aby Tu i Teraz było piękne i niepowtarzalne. Przyszłość niech wypływa z Tu i Teraz tyko w postaci pięknych planów, które mogą już Teraz i Tu mnie budować.
Jeśli pozbędziemy się z przeszłości żalu, pretensji… i wyrzucimy złe wspomnienia, zrobimy pierwszy krok ku wolności, która jest w nas wartością samą w sobie. Znamy ludzi, którzy zmieniają miejsca, ale zabierają ze sobą swoje wewnętrzne zniewolenie i nieustannie trudzą się nad tworzeniem stresujących wyobrażeń albo sytuacji, gubiąc się w ten sposób, bojąc i zniewalając. Tymczasem wolność jest uczciwością wobec siebie – jeśli podporządkujemy się prawom przez nas pożądanym i akceptowanym, osiągniemy wolność.
A teraz niczym hipnoza: Wyłącz umysł i wsłuchaj się w swoją wewnętrzną wolność. Zobacz, że wszystko, co negatywne, zniewala. To nasze zniekształcone widzenie świata. Tak naprawdę wszystko jest dobre, ma swój porządek w świecie. Tragiczny i traumatyczny jest sposób, w jaki na to patrzymy, zwłaszcza kiedy tego już nie ma. Nie uzyska wolności dorosła osoba, żyjąca w traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa. Nie będzie nigdy wolną osobą człowiek, przeżywający ciągle swoją tragedię. Uwolnij się od zniewalających rzeczy w twoim umyśle, a staniesz się wolnym, przebywając nawet za kratami.
To nasze myśli nas zniewalają. Świadomość tego czyni nas wolnymi!
Zabrzmiało jak w jakiejś sekcie albo gabinecie psychologa czy psychoanalityka.
No i teraz moje: Prawdziwie wolny człowiek nigdy nie przegrywa, a kolejne porażki to budowanie siebie.

I jeszcze na marginesie, takie dłuższe PS albo niby coś nieistotnego, ale tylko niby, bo to właśnie jest najważniejsze, ponieważ to doświadczenie z mojej własnej naziemnej jeszcze wędrówki.

Wolność z życia wzięta
Mówię o wolności, która jest zgodą tego, co deklarujemy, mówimy, z tym, co następnie robimy.
Całkiem nie tak dawno uczestniczyłem w spotkaniu wyborczym. Ponieważ na spotkaniach nie stawiałem gorzały, były one dla wielu nudne i nieciekawe. Jednak niektórzy kandydaci na radnych wiedzieli, że czarodziejka potrafi skutecznie zainteresować wyborców i tuż po moich spotkaniach od razu proponowali, żeby chwilę zaczekać i zanim wyjechałem już się rozpoczynało zupełnie inne spotkanie.
Tak było i tym razem, o którym konkretnie myślę. Oproszono mnie, aby jeszcze z nimi został. Wtedy dotarło do mnie, że większość nie przyszła po to, żeby się ze mną spotkać, a po spotkaniu wypić. Zanim zgodziłem się, że dłużej zostanę, już wszyscy – a było ich od 20 do 30 ludzia – raczyli się czarodziejką i czymś tam na zakąskę, zapewniając głośno fundatora imprezy o swoim poparciu i stuprocentowym zaangażowaniu w jego kampanię.
Potem przyszły wyboru i strasznie naga prawda. Po ogłoszeniu wyników głosowania okazało się, że na kandydata tego oddano… kilkanaście głosów, w tym głosy jego najbliższej rodziny, które należy uznać za pewne. Należy tu też zaznaczyć, że na wspomnianym spotkaniu najbliższej rodziny kandydata nie było.
Ilu spośród biesiadujących i zapewniających o poparciu słowa dotrzymało?

Tacy my wolni jesteśmy!
Tyle o wolności i szacunku dla siebie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...