Kto siebie nie poznał, nigdy nie pozna prawdy… ‑ to
parafraza słów (piszę z pamięci) Chrystusa pochodzących z jednego z
apokryficznych tekstów, bodajże Ewangelii Tomasza. Wychodząc z tego – do
jakiegoś czasu czyniłem to nieświadomie, ot tak, bo tak myślałem, a dlaczego?,
nie wiem i od jakiegoś czasu całkiem, całkiem świadomie – staram się słuchać
siebie, patrzeć na siebie, próbuję siebie zrozumieć, pochwalić, skrytykować,
skarcić, podnieść na duchu… w ogóle próbuję wszystko zaczynać od siebie. To
trochę mnie spowalnia. Dużo szybciej i łatwiej jest mówić, potem myśleć, a
trochę mniej łatwo robić to odwrotnie, a jeśli do tego dodać jeszcze
zastanowienie, refleksję, próbę oceny i wyjście od siebie, to już jest całkiem
trudno i tak strasznie wolno! Ale gdzie kto się spieszy…
Taki przegląd myśli – zapamiętanych, zapisanych,
wspomnień i refleksji mam zamiar prowadzić pod powyższym tytułem i kolejną
numeracją, zarówno części, jak i kolejnych myśli. Ciekawym, co z tego wyniknie. A zatem zaczynam!
1.
Człowiek Potargany – osoba rozdarta pomiędzy tym, co
jest, co mogłoby być, co było, co można zmienić, zamartwiający się ciągle nad
jakością życia, analizujący słowo i czyn z niego płynący. Poraża go jego
płycizna, płycizna innych przeraża. Jacy głupi potrafią być ludzie, tylko
ludzie wiedzą!
Człowiek Potargany próbuje ciągle od nowa narodzić w
sobie człowieka z ducha przeogromnego. Jak mu to wychodzi, tylko on wie, że
kiepsko – cóż zrobić z naturą ludzką, dualną, niby prostą, a tak dziś
zagmatwaną przez samego człowieka, ale i przez speców od urabiania innych.
Człowiek Potargany siedzi w każdym z osobna – jedni
go wypierają i wywalają z „mieszkania”, inni próbują przygarnąć, oswoić,
zrozumieć.
Potrzeba refleksji, nieustannej refleksji, potrzeba
w głąb siebie zajrzeć, żeby innych zobaczyć – to doskonale wie Człowiek
Potargany!
Człowiek Potargany – byt myślący!
2.
W którą stronę mam iść?... – takie albo podobne
pytanie padło w jednej z piosenek, słuchałem jej w radio podczas jazdy
samochodem, dokładniej – jednej z katolickich rozgłośni radiowych. Pytanie
dotyczyło czy to poszukiwania Boga, cze też sensu życia.
Odpowiedziałem głośno śpiewającej (to śpiewała
niewiasta): W którąkolwiek stronę nie pójdziesz, wszędzie znajdziesz Boga i
sens życia też znajdziesz, niezależnie od kierunku, w jakim się udasz. I jedno
i drugie bowiem nie podlega marności przestrzeni i czasu. No i drążyłem temat i
doszedłem do wniosku, że to i głupie, i płaskie. Jak może ktoś, kot wierzy w
Boga wszechobecnego, zadawać tak bezsensowne pytania? A potem to już leci -
tępy klerykalizm, nieświadomość słowa i własnego życia, wiara niczym depresja
poniżej pewnej linii…
3.
Straszny synkretyzm czasu panuje w mojej narracji –
gdy puszczam wodze myślom i palcom na klawiaturze, to już nie myślę przy tym –
czas teraźniejszy, przeszły, przyszły albo zaprzeszły (plusquamperfectum). Moja
dobra znajoma lubi czas zaprzeszły i choć to już z językowego punktu widzenia
sprawa dość marna, mówią nawet – przeżytek, to jakże sentymentalna dla
dinozaurów jak ja. To takie wytłumaczenie, jeśli ktoś czyta moje teksty i może
go denerwować ta moja niestabilność w czasie narracji.
No dobrze – szczerość – siebie nie oszukasz!
To też i taki zabieg, żeby nudno nie było!
4.
Refleksja to głębsze zastanowienie się nad czym,
wywołane silnym przeżyciem; myśl lub wypowiedź, będąca wynikiem takiego
zastanowienia się; zwrócenie się podmiotu myślącego ku własnej aktywności;
czynnik aktu świadomości stanowiący o tym, że spełniając go, uprzytamniamy
sobie jego zachodzenie.
Chciałbym, aby ludzie aspirujący do zarządzania
zasobami ludzkimi nie tylko znali tę definicję, ale znaleźli w sobie siłę jej
stosowania w praktyce – byli zdolni do refleksji, czyli byli podmiotami
myślącymi i zwracali się w sobie samych ku własnej aktywności.
Nikt nie jest zwolniony od tej czynności, ale ludzie
tak zwani decyzyjni powinni być wręcz do niej zobligowani. To, że jest
odwrotnie dowodzi samo życie, a zwłaszcza politycy od wyżyn światowych po gminne
niziny.
Zadzwonił przed chwilą telefon i głos mnie zapytał,
jaki mamy dziś dzień – dziękuję i przepraszam, że o refleksji myślałem.
PS
Gdy to będziecie czytać, będę znowu w drodze, ale to nic nowego - dobrze, że można być w drodze, bo to zapowiedź nowego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz