30 marca 2016

Dowody na zmartwychwstanie Chrystusa

Miałem ten tekst napisać później – tak napisałem wczoraj – i dzisiaj właśnie jest to „później”. Przyznam przy tym, że zamierzałem tekst opublikować wczoraj, ale w zagmatwaniu dnia i obowiązkach codziennych nie zdążyłem go przygotować.
Zatem to, co w moich planach miało być wczoraj, jest dzisiaj. I tak jest dobrze!

Wątpię, aby dzisiaj ktoś za Peterem de Rosą obstawał przy tym, że Chrystus wcale nie zmartwychwstał. Mało, według przywołanego autora, miał być Chrystus wrzucony do otchłani, przez co można rozumieć zbiorowy grób, gdzie wrzucano ukrzyżowanych.
Tak, Peter de Rosa kwestionuje zmartwychwstanie Chrystusa, choć nie poddaje w wątpliwość faktu ukrzyżowania.
Napisałem „wątpię”, gdyż współcześnie zmartwychwstanie Chrystusa, nawet niepotwierdzone historycznie i dowodami, wydaje się być tak oczywistą sprawą, że trudno pokusić się o negowanie tego aktu.
Na przeciwnym biegunie do Petera de Rosy należy umieścić biblistę księdza profesora Waldemara Chrostowskiego, konsultora Rady Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego. Chrostowski jest profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Jakiś czas temu Chrostowski w wywiadzie dla The Times Polska stwierdził, że aby uwierzyć nie potrzeba człowiekowi żadnych faktów i dowodów. Do tego potrzeba osobistego doświadczenia.
Na pytanie dziennikarza Polska the Times, co na temat zmartwychwstania sądzą naukowcy Chrostowski odpowiedział, że Chrystus zmartwychwstał prawdziwie, a dowodem na to jest samo istnienie chrześcijaństwa. Dowodem na to ma być fakt, że przez dwa tysiące lat w różnych częściach świata miliardy ludzi wyznawały i wyznają Chrystusa oraz były i są gotowe poświęcić siebie i życie za tę wiarę. W związku z tym naukowcy natomiast nie mogą lekceważyć chrześcijaństwa, a przez to i zmartwychwstania.
Na pytanie, jakie są historyczne dowody na zmartwychwstanie Chrostowski odpowiada, że wszystko zależy od tego, co rozumiemy przez słowo „dowód’. Jeżeli słowo to pojmujemy w kategoriach nauk przyrodniczych czy matematycznych, to w takim rozumieniu nie ma ono zastosowania w kwestii zmartwychwstania Chrystusa. Akt ten nie był bowiem faktem empirycznym, czyli powtarzalnym. Zmartwychwstanie Chrystusa nie podpada pod kategorie doświadczenia, które można fizykalnie czy matematycznie zweryfikować.
Zmartwychwstanie nie należy zatem do porządku ludzkie logiki przyczyn i skutków. Dlatego Chrostowski w rozmowach o zmartwychwstaniu woli zamiast określenia „dowód” określenia „przesłanka” czy „argument”.
I tak pierwszym argumentem na zmartwychwstanie Chrystusa jest pusty grób. Jednak pusty grób sam w sobie nie może świadczyć o zmartwychwstaniu. Dopiero to, jak kobiety, a później apostołowie zastają ten pusty grób, czyli okoliczności z pustym grobem związane były tak osobliwe, tak niecodzienne, że świadczą o zdarzeniu bezprecedensowym.
Natomiast wykradnięcie ciała Chrystusa przez Jego uczniów profesor zalicza do plotek, których źródło poznajemy w Ewangelii św. Mateusza.
Na pytanie czy ciało, spoczywając trzy dni w grobie, nie mogło ulec rozkładowi, zanim kobiety poszły je namaścić, Chrostowski odpowiada, że Chrystus został pogrzebany w piątek po południu przed zapadnięciem zmroku. Zmartwychwstał nie po trzech dniach, jak to często powtarzamy, ale trzeciego dnia, w niedzielę rano, czyli po półtorej doby od złożenia w grobie. Profesor przywołuje fakt, że temperatura w grobie była znacznie niższa niż na zewnątrz. Do tego data Meki i śmierci Chrystusa najprawdopodobniej przypada na dzień 3 kwietnia 30 roku, a o tej porze w Ziemi Świętej dni są ciepłe, a noce zimne.
Zatem całkiem możliwe, że kobiety trzeciego dnia poszły namaścić ciało bez obawy, że mogło ono ulec rozkładowi.
Ewangelie podają, że pusty grób odkryły najpierw kobiety, następnie dopiero Piotr. Święty Paweł w swoich listach jednak nie wspomina o kobietach, tylko pierwszeństwo przypisuje Piotrowi.
Tę rozbieżność Chrostowski tłumaczy semickim myśleniem św. Pawła. Wówczas kobiet nie traktowano na równi z mężczyznami. W sądach nie przyjmowano ich świadectwa. Dlatego z pewnością Paweł pomija kobiety przy odkryciu pustego grobu, a pierwszeństwo daje mężczyźnie, Piotrowi.
Profesor twierdzi, że wiarę należy tu dać przede wszystkim Ewangeliom i z naciskiem zauważa, że gdyby historia o zmartwychwstaniu miała być zmyślona, to z pewnością nie pisano by o Marii Magdalenie, tylko o Piotrze i Janie jako odkrywcach pustego grobu.
 Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, że zmartwychwstanie Chrystusa to fakt, są chrystofanie, czyli ukazania się Chrystusa po śmierci różnym ludziom. Część osób, które były świadkami Jego ziemskiego życia, miała okazję spotkać Go również po Jego śmierci.
Nie wiadomo jednak czy chrystofanie, czyli objawienia, ukazania miały charakter zewnętrzny, wewnętrzny, a może i taki, i taki. Pewne jest natomiast to, że wszyscy, którzy objawień doświadczyli, mieli pewność tego, co widzieli, a ich przeżycia z tym związane z zalęknionych, wątpiących i zagubionych uczniów uczyniły mężnych wyznawców Chrystusa. Od momentu widzeń ludzie ci nigdy już nie wątpili, nie bali się i nie przestali być mężni, nawet w obliczu śmierci.
Święty Paweł w 1. Liście do Koryntian pisze, że więcej niż 500 braci równocześnie widziało Chrystusa po Jego śmierci. Świadczy to o tym, że już za życia Chrystusa grono Jego wyznawców szybko rosło, a dynamika rozwoju wyznawców Chrystusa po Jego śmierci może tylko potwierdzać prawdę o fakcie męki, śmierci i zmartwychwstania Mesjasza.
Dlaczego Maria Magdalena i uczniowie nie rozpoznawali Go po zmartwychwstaniu?
Chrostowski twierdzi, że na to pytanie nie ma racjonalnej odpowiedzi. Nawet ludzie, którzy Chrystusa wtedy widzieli mieliby problemy z odpowiedzią na to pytanie. Jezus po zmartwychwstaniu był taki sam, ale nie taki sam. Profesor twierdzi, ze ciało zmartwychwstałego była radykalnie inne niż to z czasu Jego ziemskiej egzystencji. To próg tajemnicy, której nie da się wytłumaczyć za pomocą narzędzi badawczych, jakimi dysponujemy. Wszystko to dlatego, że zmartwychwstanie nie przynależy do porządku tego świata. To stan po ingerencji Boga w ziemską rzeczywistość.
Święty Tomasz nie uwierzył innym, że widzieli Chrystusa. Jednak gdy Ten ukazał mu się i zgodził na sprawdzenie miejsc po gwoździach i włóczni, święty nie skorzystał z okazji sprawdzenia. Jakby zrozumiał, że nadprzyrodzonych zjawisk nie da się zweryfikować w ludzki, ziemski sposób.
O samym momencie zmartwychwstania profesor mówi, że mamy utrwalone symboliczne pocztówkowe obrazy na ten temat.
Sam moment zmartwychwstania tymczasem pozostaje tajemnicą i tajemnicą pozostanie. Chrostowski stwierdza, że wiedza taka nie jest wcale konieczna do zbawienia.
Nie należy również porównywać zmartwychwstania Chrystusa ze wskrzeszeniem Łazarza, który został przywrócony do życia na ziemi, a więc po to również, aby cierpieć i chorować.
Tradycja starochrześcijańska głosi, że Łazarza w Jerozolimie wyśmiewano i traktowano jako dziwaka, który umarł, a później wrócił do życia. Według tej tradycji Łazarz miał opuścić Jerozolimę i osiąść na Cyprze, gdzie przez 40 lat miał być biskupem Kition.
Na ile jest to prawda? Nikt nie wie!
Chrostowski twierdzi, iż nie wiemy czy zmartwychwstały Chrystus przechodził przez ściany. Nie wiemy również, dlaczego kamień przy Jego grobie odsunięty. W języku teologicznym po zmartwychwstaniu ciało Chrystusa zostało uwielbione i nie należało już do znanej nam doczesności.
Na temat tego czy Jezus wiedział, że zmartwychwstanie Chrostowski wyjaśnia, że o Jezusie jako człowieku można powiedzieć, iż miał doskonałe rozeznanie i potrafił przewidzieć skutki swoich wyborów.
Natomiast mówienie o świadomości Jezusa jako Boga to jedynie niesprawdzalne ćwiczenie ludzkiej wyobraźni – twierdzi Chrostowski.

Słowa Chrystusa z krzyża Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? tłumaczy Chrostowski, że to nie zwątpienie, tylko początek modlitwy Psalmem 22. Psalm ten w czasach biblijnego Izraela uważany był za mesjański i zapowiadał cierpienia i śmierć Mesjasza.
Jezus na krzyżu nie wyraża zatem swojego zwątpienia, ale przekonanie, że właśnie wypełnia się to, co od wieków było zapowiadane.
Na potwierdzenie swoich słów ksiądz profesor podaje, że jeśli mówimy Zdrowaś Mario, to mamy na myśli całą modlitwę i uwielbienie Marii, a nie pozdrowienie jakiejś Marii.

Śmierć na krzyżu dla współczesnych Jezusowi Żydów była jednym z największych upodleń. Dlatego początkowo do nauki Chrystusa po Jego śmierci odnoszono się z dystansem i odbierano negatywnie. Jednak już w III wieku pojawiają się świadectwa, że na śmierć krzyżową Jezusa patrzy się już zupełnie z innej perspektywy.
Jeśli idzie o bazylikę Grobu Pańskiego i to czy jest ona historycznym miejscem ukrzyżowania i pochowania Chrystusa, Chrostowski powołuje się na tradycję chrześcijańskich pielgrzymek do tego miejsca. To ma być dowód na to, że budowla ta została wzniesiona na miejscu ukrzyżowania i grobu Jezusa. Zacytujmy: Te miejsca są autentyczne, bo pamięć chrześcijan zawsze przykładała do nich ogromne znaczenie.
Natomiast podczas rozważań na temat relikwii Krzyża Świętego Chrostowski przywołuje pewną anegdotę, która głosi, że gdyby wszystkie te relikwie poskładać w całość, to wyszedłby krzyż dużo większy niż ten, na którym ukrzyżowano Chrystusa.
Starochrześcijańskie podania głoszą, że cesarzowa Helena w grocie obok Golgoty znalazła wiele krzyży. Przy jednym z nich został uzdrowiony chory człowiek i to ten właśnie krzyż uznano za ten, na którym ukrzyżowano Jezusa.
Dowód nieweryfikowalny i ile w nim prawdy, tylko bóg wie.

Chrostowski wraca do myśli o tych, którzy po ukrzyżowaniu Chrystusa gotowi byli cierpieć i ponosić śmierć za wiarę i naukę Jezusa. Ma to być dowód na to, że wszystko jest prawdą, ponieważ ludzie nie cierpieliby i nie ginęliby tak chętnie za coś wymyślonego i niepewnego.
Natomiast na temat sprzeczności niektórych fragmentów Nowego Testamentu ksiądz profesor stwierdza, że to nie tyle sprzeczności, co wzajemne dopełnienia. Nowy Testament zawiera świadectwa różnych środowisk i osób, które były pierwszymi wyznawcami Chrystusa. Były to świadectwa uczniów znających Jezusa z Jego ziemskiej działalności, ale również i świadectwa tych, którzy Jezusa nie znali, ale doświadczyli Jego obecności w tak dobitny sposób, że ich życie uległo diametralnej przemianie, jak choćby życie św. Pawła.
Z takich właśnie różnych perspektyw i odmiennych punktów widzenia zbudowano jedność wiary w różnorodności świadectw.

Chrostowski zauważa, ze wiara religijna wyprzedza intelekt i jest w stosunku do niego pierwotna. Jednak potrzebna jest refleksja, by wiarę w Boga rozumieć i wzmacniać.
Prawdziwe odpowiedzi o sens życia czy wiary nie pojawiają się w trakcie dyskusji akademickich, ale w obliczu cierpienia i śmierci. Dopiero w takich sytuacjach człowiek jako istota rozumna pyta siebie o sens życia i sam nie jest w stanie sobie na te pytania odpowiedzieć.
Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć sobie na pytania o sens istnienie świata i człowieka, gdyż odpowiedzi te nie są składnikiem doczesności, ale zapowiedzią i przedsmakiem wieczności – stwierdza Chrostowski.

I tyle tych dowodów na zmartwychwstanie Chrystusa.
Przyznacie, że z powyższych rozważań wynika, że dowodów na zmartwychwstanie Chrystusa w ludzkim rozumieniu nie ma. A skoro nie ma dowodów, pozostaje wiara, że tak właśnie było, jak wierzymy. I na tym właśnie polega sens wiary – nie wiedzieć, nie widzieć, a doświadczać i wierzyć!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...