2 marca 2016

Organy parafialne grają, że hej!


Kto dzisiaj w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, kiedy jest w parafialnym kościółku, pamięta o niedawnym remoncie i rozbudowie parafialnych organów?
Kto by tam pamiętał!
Organy grają, jak grały, a podgrzewana posadzka przyćmiła inne parafialne osiągnięcia. Wiadomo,
bliższa ciału koszula. Jeśli w nóżki i w inne czułe części ciała cieplej, to i łatwiej to docenić. A o ile łatwiej się modlić!
Co tam jakaś strawa duchowa z muzyki płynąca!?

Pamiętam jak dziś, gdy za zgodą księdza proboszcza Tadeusza Podbielskiego, kilka osób zamarzyło sobie, żeby ze zgrzytających organów parafialnych uczynić instrument koncertowy.
Ludzie pukali się w czoło i wielu mi mówiło, że porywam się z motyką na Księżyc. Fakt, do zebrania było od 96 do 100 tysięcy złotych. Już dokładnie nie pamiętam, ale suma i tak całkiem, całkiem.
Na szczęście hojność ludzka zadziałała, jak trzeba.
Na początku założyliśmy komitet. Ja, z Józefem R. i trzy kobiety, z których jedna dość szybko się na mnie pogniewała, w sądy ze mną poszła i o pracy w komitecie jeszcze szybciej zapomniała, niż tę pracę rozpoczęła. B.W. i E.K. pracowały jednak do samego końca. Bóg im to wynagrodzi. Ja mogę tylko napisać: DZIĘKUJĘ! Serdeczne podziękowania kieruję też do Józka R., który był ze mną do samiuśkiego końca organowej przygody.
Roboty przy tym trochę było. Projekt ulotki, rozpropagować sprawę, no i nieustanny strach czy wpłynie tyle środków, żeby wykonawca się po drodze nie wycofał. Na szczęście nie brakowało ludzi chętnych do pomocy. Pamiętam, że jakieś skrzydła mnie niosły i datki zaczęły wpływać nie tylko z parafii, kraju, ale i zza granicy.
Uszczypliwość ludzka zaczęła ustępować miejsca podziwowi. Organista dwoił się i troił, żeby pomnażać wpłaty. Pan Darek zrobił w tej materii bardzo dobrą robotę!
W pewnym momencie zrobiło się tak, że każdy chciał mieć swój udział w przedsięwzięciu. Każdy chciał dołożyć swoją cegiełkę. Ci natomiast, którzy w przedsięwzięciu nie brali udziału lub byli do niego negatywnie nastawieni, zamilkli na dobre.
No jasne, że były chwile załamania i zwątpienia, ale na szczęście były to tylko chwile.
Ludzie pracujący przy projekcie wspierali się wzajemnie i jakoś dociągnęliśmy sprawę do końca.

Dotarliśmy wreszcie do momentu spisania protokołu odbioru prac wyremontowanych i rozbudowanych organów. Było to 11 listopada 2012 roku. Piękna data, nieprawdaż. Gorzej było z tym, że w tym dniu mieliśmy do zapłacenia wykonawcy jeszcze 60 tysięcy złotych i podpisałem zobowiązanie, że spłacimy tę kwotę do końca 2012 roku. Wykonawca poszedł nam na rękę i zgodził się nie naliczać odsetek karnych, gdybyśmy w tym czasie takiej kwoty nie zebrali.
Protokół odbioru podpisała również pani Maria Terlecka, która następnie dała przepiękny koncert organowy w parafialnym kościele.
Z kulturowego punktu widzenia było to wydarzenie unikatowe. Nie było jeszcze bowiem w tej świątyni koncertu organowego z prawdziwego zdarzenia. To wydarzenie potwierdziło też fakt, że kilku szaleńców rzuciło się na niemożliwe i niemożliwego dokonało, czyli wzbogaciło parafialną świątynię o instrument koncertowy z prawdziwego zdarzenia. Kilku to organizowała. Stało za tym wielu!!!
Jasne, że było to możliwe dzięki szczodrości wielu ludzi, przychylności ówczesnego proboszcza oraz skromniej pracy członków komitetu organowego, jak się potocznie nazywaliśmy i pracy ludzi wspomagających nasze działania.
Dzisiaj organy grają i nikt pewnie nie pomyśli o tamtym starym zgrzytającym instrumencie. To dobrze, bo powinniśmy się przyzwyczajać do tego, co lepsze, nowocześniejsze, doskonalsze. Nie powinniśmy jednak zapominać o tym, że było gorzej, że zrobiliśmy krok ku lepszemu.
Dlaczego o tym piszę?
Z kilku powodów. Pierwszy to ten, żeby jeszcze raz podziękować Ofiarodawcom na ten cel.
Drugi, to, żeby podziękować ludziom za współpracę przy organizacji zbiórki i całą organizacyjną robotę.
I trzeci, to ten, że właśnie rozliczyłem się całkowicie ze zbiórki. W akcie założycielskim komitetu było zapisane, że jakakolwiek nadwyżka po zakończeniu zbiórki i rozliczeniu się z wykonawcą powinna być przekazana do parafii. Dzięki pomocy mojej Żony 40 złotych zostało przekazanych na konto parafii.
Po rozliczeniu się na czysto z wykonawcą i zamknięciu konta, na koncie komitetu pozostało około 30 złotych, ale ponieważ zaniedbałem w czasie to rozliczenie z parafią, to dorzucając 10 złotych, płacę swoiste odsetki za zwłokę.
Tym wpisem zamykam definitywnie sprawę rozbudowy i remontu organów parafialnych.
I jeszcze jedno mi się przypomniało. Oczywiście w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, nawet zbiórka na tak zbożny cel nie może obyć się bez donosu. A jak, były na nas donosy. I to do kogo? Do samego biskupa!
Pewnego dnia proboszcz poinformował mnie, że musimy jechać do biskupa, gdyż dotarły do niego informacje, że kręcimy lody dla siebie przy okazji zbiórki na odnowienie organów.
Niesamowite, pomyślałem, ale od razu spakowałem wszystkie papiery, zawiadomiłem Józefa R. i ruszyliśmy do biskupa, z księdzem proboszczem pod rękę. Pokazałem biskupowi wszystkie papiery. Powiedziałem, że w każdej chwili każdy może sprawdzić przepływ datków na konto i z tegoż konta do wykonawcy.
Zapewniłem, że dostarczę mu wszystkie papiery z banku.
Uśmiechnął się i powiedział, że nie trzeba, że już wszystko wiadomo!
PRAWDA, ŻE CAŁKIEM NIEŹLE!?
I CO NIEDOWIARKI!?
No to pokrótce wszystko o temacie wiadomo. Czas zatem kończyć to raz na zawsze, a odnowione i rozbudowane organy parafialne niech grają wielu pokoleniom, nawet tym z drewnianym uchem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...