9 marca 2016

Wara od moich zasług, bo to grzech!

Według księdza Niewęgłowskiego grzechem jest przywłaszczanie cudzej pracy i zasług.
Wśród grzechów przeciwko prawdzie ksiądz ów wylicza m.in. tendencyjne informowanie kogoś o czymś; kiedy podchodzimy do ludzi z obłudą i pochlebstwem; trudnimy się podsłuchiwaniem, podglądaniem i donosicielstwem; Tworzymy „kliki” ludzi wzajemnie się wspierających, bez względu na sprawiedliwość, miłość czy kompetencje…
No i proszę, jakie mądre, prawda?

Pocieszyły mnie trochę te słowa, bo jeszcze ze mnie nie taki ostatni grzesznik, choć z pewnością zajmuję jedno z czołowych miejsc wśród tych, co wolą o innych nic nie mówić, wiedząc, co sami mają na sumieniu.
Nie przypominam sobie jednak tego, aby sobie przypisywał czyjeś tam zasługi. Przeciwnie, potępiałem kilka razy taką postawę u innych. To jedna ze spraw, które burzą we mnie krew i spędzają sen z powiek, kiedy ten czy ów przypisuje sobie robotę innych albo innych poniża w ich robocie, żeby tylko siebie, w swoim mało albo wcale nic nierobieniu, ukazać w lepszym świetle.
Zasług to raczej nie mam, zatem nie muszę martwić się o to, że ktoś mi tam z tych obecnie panoszących się szaraków zabierze. Jednak pracy w małej gminie na końcu świata, gdzie świat się właśnie zaczyna, trochę zostawiłem. Jasne, że zawsze podkreślałem, kto, co robił, bo ja mogłem ewentualnie tylko stać za poszczególnymi inwestycjami i podejmować decyzje. Ale to też robota. I tego sobie odebrać nie pozwolę. Niech każdy pracuje na siebie.
Wśród grzechów przeciw prawdzie księdza Niewęgłowskiego to miałbym kilku z mojego podwórka, których można by pod pręgierz postawić. Jak choćby za tendencyjne informowanie innych, byleby tylko bliźniego swego w złym świetle postawić i żeby koniecznie stanęło na tego, kto ów pierdoły w świat puszczał.
Ciekaw jestem czy przynajmniej czują rumieniec na swojej twarzy. To by oznaczało, że jeszcze mogą z nich być ludzie. W innym przypadku nie ma co już liczyć na ich przemianę. Choć w świetle wiary mojej małej na zmianę nigdy nie jest za późno.
Kolejnym grzechem przeciw prawdzie wg Niewęgłowskiego jest podchodzenie do ludzi z obłudą i pochlebstwem.
Ależ ja się w swojej samorządowej karierze naspotykałem takich ludzi. Wielu z nich nawet sobie pewnie sprawy nie zdawało, że popełnia jakiś tam grzech. Nieraz jednak miałem okazję być świadkiem, gdy przepowiednie ewangeliczne Mistrza z Nazaretu spełniały się co do joty: brat stawał przeciwko bratu, dzieci przeciwko rodzicom, rodzice przeciwko dzieciom, przyjaciele sprzedawali swoje sekrety… a pośrodku ja, jak ta cholerna żaba, która nie wiedziała czy przejść na jedną, czy drugą stronę, ponieważ chciała uchodzić i za piękną, i za mądrą.
Wierzcie mi, lepiej tego nie słuchać i nie wiedzieć! Ale nikt nie zapewniał, że świadomość pewnych spraw uszczęśliwia!
Nie znosiłem też pochlebstw. Zresztą ci, co mnie choć trochę znają, nie będą mieli problemów z potwierdzeniem tego faktu.
Kolejnym grzechem przeciwko prawdzie jest podsłuchiwanie. Kurczę, zawsze starałem się wchodzić tak, żeby wszyscy, co zamilknąć powinni, zdążyli to zrobić. Nigdy nie lubiłem wchodzić po chichu, żeby kogoś zaskoczyć czy podsłuchać.
Ale znam ludzi na gminnych stołkach, którzy cicho, skradali się jak złodzieje, podchodzili do drzwi i nasłuchiwali, co dzieje się w środku. I to w instytucji, która nie tylko powinna takie zachowanie eliminować, ale wręcz potępiać czy piętnować!
Niedobrze mi się robi!
Kolejny z takich grzechów to podglądanie.
Jasne, że można podglądać ładną kobietę i czerpać z tego przyjemność. Takie podglądanie jeszcze potrafię zrozumieć. Ale żeby podglądać kogoś przez kilka dni, o której podjeżdża po daną osobę samochód, a później na forum publicum o tym mówić, to już inna bajka.
Ale co tam przykłady z naszego podwórka. Znałem kiedyś kolegów po fachu, którzy chwalili się, że mają w urzędach monitoring i widzą, co w danym momencie robią pracownicy.
Tak Wielki Brat Orwella w małych gminach na końcu świata.
Wśród grzechów przeciwko prawdzie Niewęgłowski wymienił też donosicielstwo. Herbert pisał, że to paskudne zajęcie. I takim w istocie jest.
Następnie wylicza tworzenie „klik” ludzi wzajemnie się wspierających. 
Nie tworzyłem klik, ale ludzi zaufanych trzeba mieć przy sobie i być osobą zaufaną dla innych.
kończę, bo muszę jechać...


CO SŁYCHAĆ, ŚMIERTELNICY???


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...