Zanim zacznę, muszę jedno sprostować. Niedawno napisałem, że film Syn
Boży to brazylijska produkcja. Myliłem się. Ten obraz to produkcja USA. Wszystkich,
których wprowadziłem w błąd, przepraszam.
Tytułu dzisiejszego posta
zapożyczyłem od księdza Wiesława Al. Niewęgłowskiego, który w Paryżu w 1993
roku wydał pod tym samym tytułem modlitewnik. Modlitewnik czy książka rozważań
zaskakuje swoja aktualnością. Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.
Autor przy tradycyjnych
modlitwach przywołuje teksty różnych kręgów kulturowych i różnych religii.
Lektura modlitewnika to
wspaniała przygoda duchowa. Można przy tym snuć rozważania nad własną kondycją
duchową. "Zmusza” do zatrzymania się i zastanowienia nad swoim życiem.
To po prostu trzeba
przeczytać, przemyśleć i przeżyć. Zachęcam każdego, kto ma dostęp do tej
pozycji do jej lektury, a tych, którzy dostępu nie mają, żeby się o nią
postarali.
Nie pamiętam kiedy zrobiłem
sobie poniższy rachunek sumienia, przy okazji lektury przywołanego modlitewnika.
Moje odpowiedzi brzmiały następująco:
Nie mów fałszywego świadectwa!
Nie zawsze mówiłem prawdę!
Czy potrafiłem przezwyciężyć
strach, nieśmiałość, źle rozumianą uprzejmość?
Nie!
Czy unikałem przesady,
jednostronności, nieścisłości?
Nie!
Czy unikałem gadulstwa?
Nie!
Czy
obmawiałem innych, plotkowałem, wypowiadałem oszczerstwa?
Tak!
Jak
dotrzymuję obietnic?
Nie zawsze!
Czy ktoś nie
ma do mnie żalu za moje słowa?
Z pewnością
wielu ma żal!
Czy
dochowałem tajemnic?
Zdarzało się,
że nie!
Mea culpa!
Mea culpa!
Mea maxima culpa!
Kiepsko wychodzi, nieprawdaż?
Na
szczęście to, co niemożliwe u ludzi, u Boga pestką jest, pstryknięciem,
strzyknięciem śliną miedzy zębami.
Jak
dobrze, że tak jest!
*
Dzisiaj Wielka Sobota. Jak
przystało na poprawnego katolika byłem z synkiem w kościele, żeby poświęcić pokarmy.
To fajny zwyczaj, choć przed każdym posiłkiem powinniśmy tak błogosławić pokarm,
który spożywać mamy. Rzadko jednak w polskich domach spotyka się modlitwę przy stole,
przed posiłkiem. Zatem przynajmniej raz do roku ktoś za nas błogosławi dary, o błogosławieństwo
których codziennie powinniśmy prosić i codziennie dziękować powinniśmy za to, że
spożywać je możemy.
Cieszę się też z tej wizyty w kościele,
ponieważ spotkałem kilka znajomych twarzy, z kilkoma osobami zamieniłem słowo, złożyłem
życzenia i przyjąłem życzenia, nawet buziaka od jednej osoby dostałem. Do tego fajnie
jest zobaczyć w Realu swoich znajomy z FB.
Kurczę, tylko Kevin mógł wpaść
na pomysł, żeby kraszanki przyozdobić dodatkowo kurczakami wtranżalającymi marchewkę.
Co tam! Widziałem dzisiaj w kościele
koszyk z czekoladowymi jajami. Poświęcona czekolada, to naprawdę ciekawe!
Zaglądałem do cudzych koszyków?
Nie specjalnie! Po prostu miałem
ten koszyk przed nosem i nie sposób było nie dostrzec nibyjaj w błyszczącym opakowaniu.
Siadam do pisania życzeń wielkanocnych.
No bo co to za święta bez życzeń!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz