26 marca 2016

Podnoszę z ziemi mój głos

Zanim zacznę, muszę jedno sprostować. Niedawno napisałem, że film Syn Boży to brazylijska produkcja. Myliłem się. Ten obraz to produkcja USA. Wszystkich, których wprowadziłem w błąd, przepraszam.
Tytułu dzisiejszego posta zapożyczyłem od księdza Wiesława Al. Niewęgłowskiego, który w Paryżu w 1993 roku wydał pod tym samym tytułem modlitewnik. Modlitewnik czy książka rozważań zaskakuje swoja aktualnością. Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.

Autor przy tradycyjnych modlitwach przywołuje teksty różnych kręgów kulturowych i różnych religii.
Lektura modlitewnika to wspaniała przygoda duchowa. Można przy tym snuć rozważania nad własną kondycją duchową. "Zmusza” do zatrzymania się i zastanowienia nad swoim życiem.
To po prostu trzeba przeczytać, przemyśleć i przeżyć. Zachęcam każdego, kto ma dostęp do tej pozycji do jej lektury, a tych, którzy dostępu nie mają, żeby się o nią postarali.
Nie pamiętam kiedy zrobiłem sobie poniższy rachunek sumienia, przy okazji lektury przywołanego modlitewnika. Moje odpowiedzi brzmiały następująco:

Nie mów fałszywego świadectwa!
Nie zawsze mówiłem prawdę!

Czy potrafiłem przezwyciężyć strach, nieśmiałość, źle rozumianą uprzejmość?
Nie!

Czy unikałem przesady, jednostronności, nieścisłości?
Nie!

Czy unikałem gadulstwa?
Nie!

Czy obmawiałem innych, plotkowałem, wypowiadałem oszczerstwa?
Tak!

Jak dotrzymuję obietnic?
Nie zawsze!

Czy ktoś nie ma do mnie żalu za moje słowa?
Z pewnością wielu ma żal!

Czy dochowałem tajemnic?
Zdarzało się, że nie!

Mea culpa!
Mea culpa!
Mea maxima culpa!

Kiepsko wychodzi, nieprawdaż?
Na szczęście to, co niemożliwe u ludzi, u Boga pestką jest, pstryknięciem, strzyknięciem śliną miedzy zębami.
Jak dobrze, że tak jest!
*
Dzisiaj Wielka Sobota. Jak przystało na poprawnego katolika byłem z synkiem w kościele, żeby poświęcić pokarmy. To fajny zwyczaj, choć przed każdym posiłkiem powinniśmy tak błogosławić pokarm, który spożywać mamy. Rzadko jednak w polskich domach spotyka się modlitwę przy stole, przed posiłkiem. Zatem przynajmniej raz do roku ktoś za nas błogosławi dary, o błogosławieństwo których codziennie powinniśmy prosić i codziennie dziękować powinniśmy za to, że spożywać je możemy.
Cieszę się też z tej wizyty w kościele, ponieważ spotkałem kilka znajomych twarzy, z kilkoma osobami zamieniłem słowo, złożyłem życzenia i przyjąłem życzenia, nawet buziaka od jednej osoby dostałem. Do tego fajnie jest zobaczyć w Realu swoich znajomy z FB.

Kurczę, tylko Kevin mógł wpaść na pomysł, żeby kraszanki przyozdobić dodatkowo kurczakami wtranżalającymi marchewkę.
Co tam! Widziałem dzisiaj w kościele koszyk z czekoladowymi jajami. Poświęcona czekolada, to naprawdę ciekawe!
Zaglądałem do cudzych koszyków?
Nie specjalnie! Po prostu miałem ten koszyk przed nosem i nie sposób było nie dostrzec nibyjaj w błyszczącym opakowaniu.


Siadam do pisania życzeń wielkanocnych. No bo co to za święta bez życzeń!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...