Piszę
to, będąc na obczyźnie, ale wiem, że opublikuję ten tekst dopiero na początku
marca, gdy mam zamiar wrócić na jakiś czas do domu, żeby załatwić kilka spraw i
ruszyć w dalszą drogę.
Tu,
gdzie jestem, w mediach nie słychać języka polskiego, ale jest TV TRWAM. Oglądam
więc telewizję, która przedstawia jedyną dzisiaj prawdę w Polsce.
Początkowo
podchodziłem do tego medium sceptycznie. Po jakimś jednak czasie zacząłem
uważniej wsłuchiwać się w wiadomości i inne programy. Nie wiem kiedy, ale
zauważyłem, że może coś w tym być, o czym TVP Ojca Dyrektora chce poinformować
rodaków.
Do
tego to telewizja nadająca programy, w których ludzie czynnie uczestniczą!
Zawsze
starałem się oglądać problemy, sprawy i postępowanie ludzi z wielu stron, zanim
pozwalałem sobie wydawać sąd. Przyznaję zatem, że w przypadku telewizji TRWAM
trochę się ze sowim sądem pospieszyłem. Może kiedyś będzie okazja, żeby
rozwinąć ten temat. Jedno jest pewne, nauczyłem się w tym przypadku kolejny
raz, że nie wolno iść na skróty w wydawaniu osądów i opinii.
Do
końca nie chcę pisać o telewizji Ojca Dyrektora, tylko o tym, co jednej nocy
przeżyłem we śnie, a w tle grał telewizor z włączonym kanałem TV TRWAM.
Śpiąc,
nagle znalazłem się w jakimś domu. Spotkałem tam piękną kobietę. Dotknąłem jej
ręki. To był niezwykły dotyk. Po nim pojawili się moi najbliżsi.
Przygotowywaliśmy się do obiadu. Byli tam rodzice żony i inni ludzie, których
nie znam. W pewnym momencie przed obiadem mój Tata zaczął odmawiać Różaniec. We
śnie byłem przekonany, że odmówi jeden dziesiątek i na tym koniec. Tata jednak
po pierwszym dziesiątku zaczął odmawiać drugi. Ludzie przy mnie zaczęli się
denerwować i w jakiś nieuświadomiony przeze mnie sposób naciskać na mnie, abym
wpłynął na Tatę, żeby przestał.
Nie
znałem mojego Taty z tej strony, żeby tak odważnie odmawiał Różaniec, choć
nigdy nie wątpiłem w jego odwagę. Podszedłem do niego i coś powiedziałem czy
zrobiłem. Skutek był taki, że objęliśmy się i pochyliliśmy się ku ziemi. Wyglądało
to tak, jakbyśmy pochylili głowy do ziemi i modlili się razem. Wydaje mi się
też, że płakaliśmy. Chyba z powodu prawdziwego spotkania.
W
pewnym momencie jeden z uczestników zdarzenia wyciągnął z kieszeni Różaniec i
powiedział: To jest Różaniec i jest
ważniejszy niż jakiś obiad. I zaczął z moim Tatą odmawiać Różaniec.
Przyłączali się do nich coraz to nowi modlący się.
Przeniosłem
się we śnie do kobiety, która przygotowywała obiad. Była zła, że odmawianie
Różańca krzyżuje jej plany. W pewnym momencie pojawiły się obok nas jej dwie
koleżanki. Coś tam powiedziały, uśmiechnęły się, a ona zdawała się być
zrozpaczona, że jej plany nie wyjdą. Nagle jedna z jej koleżanek wyciągnęła
Różaniec, siadła z koleżanką na kanapie i przyłączyły się do Różańca odmawianego
przez mojego Tatę.
Pamiętam
zdziwienie odpowiedzialnej za obiad i uśmiech jej koleżanek.
Później
wszedłem po kilku schodach w górę i tam mogłem zapisać w komputerze całe
zdarzenie.
Stanęło
na tym, że Różaniec odmawiany przez mojego Tatę wygrał z wykwintnym obiadem i
pociągnął za sobą wszystkich, którzy tam byli.
Przebudziłem
się nagle. Za oknem panowała noc. Z telewizora dobiegała mnie cicha modlitwa
różańcowa, emitowana – powtarzana przez telewizję TRWAM. Wyłączyłem telewizor,
chcąc dośnić swój sen.
Nic z tego!
Rano
wstałem do pracy, ale nie mogłem przestać myśleć o śnie i kobiecie, której ręki
dotknąłem.
Możecie
się ze mnie śmiać i kpić, ale to nie była zwyczajna kobieta. Dotyk jej ręki
przeniósł mnie na łono rodziny i w wymiar mistyczny. Strach o tym mówić i nie
sposób to opisać, ale ja wierzę, że to był dla mnie jakiś znak. Nie wiem
jeszcze jaki. Rozmyślam o tym. Będę starał się to zrozumieć, jeśli będzie mi
dane.
Po
tym śnie, gdy w końcu nastał dzień i poszedłem do pracy, po pół godzinie
powiedziano mi, że mam wolny dzień. Nie był to dla mnie problem, ponieważ
miałem inne sprawy do załatwienia, a które są nico zaległe. Mimo to byłem jednak zły,
ponieważ rodacy nie zrobili nic, abym w pracy został. Dlaczego miałem
wrażenie, że przyczynili się do tego, abym nie pracował dłużej?!
Postanowiłem
wybrać się do miasta. Po drodze odmawiałem Różaniec. Targały mną sprzeczne
uczucia, od nienawiści i pogardy, do radości z obecności słońca. Cały czas
jednak się modliłem, żebym nie był na nikogo zły i myślałem o śnie, który
właśnie byłem przeżyłem.
Przeszło
mi. Wierzcie, przeszła mi cała złość. Wróciłem po około godzinnym spacerze
zasiadłem do pisania zaległych tekstów. Dzień ułożył się tak, że wieczorem
byłem bardzo z siebie zadowolony. Znajomi z pracy mieli nadzieję widzieć mnie wieczorem
pogrążonego w smutku. Tymczasem tryskałem radością, ponieważ udało mi się
napisać całkiem sporo i byłem z siebie naprawdę zadowolony.
Myśl
o śnie jednak pozostała i trwa we mnie. Tamtego wieczoru dość wcześnie
położyłem się do łóżka z nadzieją, że dośnię ten sen do końca albo otrzymam
odpowiedź na dręczące mnie pytania.
Jak
myślicie?
Przespałem
całą noc bez żadnego snu. To było do przewidzenia, choć bardzo wierzyłem, że
może tym razem będzie inaczej!
Ten
sen coś dla mnie znaczył. Co? Nie wiem, ale wiem, że długo nie przestanę o nim
myśleć. I długo o nim nie zapomnę. A może nie zapomnę wcale!
Przecież
każdy z nas ma takie chwile, które powinny zmienić ich życie, ale to nie
następuje. Dlaczego? Tylko indywidualnie możemy sobie na ten temat
odpowiedzieć. Sami przed sobą, nie przed światem. Róbmy to zatem, a na pewno
łatwiej będzie nam wszystkim się żyło.
Ja
mam zamiar coś ze sobą zrobić i robię to nieustannie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz