20 marca 2016

Każdy może, trzeba chcieć

Każdy plecie swą sieć...
Są chwile, gdy brakuje nam słów na wyrażenie tego, co nas otacza i tego, co czujemy. Uciekamy się wtedy do cudzych myśli i słów, żeby choć w części wypowiedzieć, co siedzi w nas.
Taka ucieczka na orbitę zapisanych i wypowiedzianych przez innych słów i przeżyć, to z jednej strony przyznanie się do naszego ubóstwa i do tego, że sami nie potrafimy wypowiedzieć siebie. Z drugiej jednak strony to świadectwo na to, że myśli nasze krzyżują się, przecinają, łączą, splatają gdzieś w przestrzeniach sfery duchowej, od której coraz bardziej oddalamy się wraz z tak zwanym postępem cywilizacyjnym; świadczy to o tym, że kiedyś i dzisiaj byliśmy i jesteśmy sobie bliscy, niemalże jednacy.

Nie ma zatem nic złego w tym, że chowamy się pod skrzydła utraconego sacrum i próbujemy przeniknąć do siebie zapomnianego, nawet jeśli czynimy to przy pomocy słów i myśli innych.
Oddać się choć na chwilę Sile wyższej, niepojętej, o której tyle mówimy, którą czujemy w głębinach myśli swoich, a którą tak konsekwentnie na co dzień odrzucamy.
Czy to już aż tak wstydliwe, stare, infantylne?
A może tak to proste, potężne, niewiarygodnie skuteczne, że najzwyczajniej w świecie boimy się siebie takich?

O Panie,
powierzam się cały Twoim rękom.
Czyń ze mną, co chcesz.
Stworzyłeś mnie dla siebie.
Nie chcę więcej myśleć o sobie samym.
Chcę iść za Tobą.

Cóż chcesz, bym czynił?
Prowadź mnie Twoją drogą.
Czy spotka mnie na niej radość czy ból:
chcę nią iść.
Składam Ci w ofierze te życzenia, przyjemności, słabości, plany i sądy, które trzymają mnie z dala od Ciebie i zostawiają mnie samego sobie;

Czyń ze mną, co chcesz!
Nie targuję się o nic.
Nie próbuję poznać naprzód,
co ze mną zamierzasz.
Chcę być tym, czym Ty chcesz mnie uczynić.
Nie mówię: pójdę za Tobą – bo jestem słaby. Ale oddaję siebie – Tobie, byś Ty mnie prowadził, gdzie chcesz.
Chcę iść za Tobą nawet w ciemności i proszę tylko o siłę na mój dzień.

Powierzyć się, przyjąć codziennie z pokorą radość i ból istnienia, złożyć u stóp Jego plany, nadzieje, marzenia, nawet te najgłupsze. Nikt się nie będzie wyśmiewał!
Nie targować sie o nic. Po prostu cierpliwie czekać i weryfikować to, o co czasem prosimy.
Widzę już te uśmieszki i komentarze słyszę, że tak to właśnie najłatwiej – zawierzyć wszystko Sile i czekać na rozwiązanie!
A ja Wam powiadam, że to wcale niełatwo, a ile trzeba siły, cierpliwości, pokory, zaparcia się siebie i ile pracy nad sobą!
 
W oceanie przestworzy...
Ale tym, co wątpią ze mną wątpiącym na czele modlitwę Foucauld’a daję dzisiaj na pokarm:

Ojcze,
który dni prześwietlasz nadzieją,
nie odmawiaj naszym wołaniom:
za wszystkich, co lękają się przyszłości, aby zaufali
za tych, którzy złamali się, aby znaleźli nową szansę
za samotnych, aby spotkali człowieka
za potężnych, mocnych, aby zrozumieli swą kruchość
za ty, którzy dobrze się mają, aby nie zamykali swego serca
Ojcze, oddaję się Tobie.
Uczyń ze mną co zechcesz.
Dziękuję Ci za wszystko, cokolwiek ze mną uczynisz.
Jestem gotów na wszystko,
przyjmę wszystko.

Niech Twoja wola spełnia się we mnie
i we wszystkich Twoich stworzeniach.
Nie pragnę niczego innego, mój Boże.

Składam moją duszę w Twoje ręce:
oddaję Ci ją Boże,
z całą miłością mego serca.

Kocham Cię.
I to jest potrzebą mojej miłości, żeby się dawać,
oddawać się w Twoje ręce bez ograniczeń
z nieskończoną ufnością,
bo Ty jesteś moim OJCEM.
 
Zawieszeni między Niebem a Ziemią...
A jeśli i to nie pomogło, to może nie forma oddania, tylko błaganie dla siebie. Przecież tak lubimy mieć więcej, więcej i więcej. Tylko czy to „więcej” to właśnie to, co istotne?
Jak często prosimy o to, o co prosił Suensens?

Panie, daj nam oczy, by widzieć,
serce, by kochać i oddech, by przetrwać.

Gdy Cię prosimy o oczy, to błagamy usilnie,
daj nam Twoje Oczy,
abyśmy widzieli tak, jak Ty widzisz
ludzi, świat i historię, naszą własną historię.

Daj, abyśmy odnajdywali drogę do Twych myśli,
dzień po dniu i godzina po godzinie.
Pozwól nam powoli stać się tym,
po co nas stworzyłeś.

Daj nam Twoje spojrzenie,
postaw nas przy Twoim boku,
uczyń nas pojętnymi uczniami Twego Słowa,
które rozjaśnia i przemienia całe życie.

Daj nam serce, by kochać,
serce z krwi, nie z kamienia,
abyśmy kochali Boga i ludzi.

Daj nam Twoje Serce, abyśmy naprawdę kochali,
a o sobie samych zapomnieli.
Już wielki czas, aby w nas biło Twoje Serce,
a nie nasze, które tak źle bije.
Daj nam Twoje Serce, aby kochać naszego Ojca.
Daj nam Twoje Serce, aby kochać Maryję,
naszą Matkę.
Daj nam Twoje Serce, aby kochać ludzi, Twoich braci.

Daj nam Twoje tchnienie do modlitwy z głębin,
do modlitwy, której Ty jesteś natchnieniem,
która rodzi się w nas,
która tęskni za Pełnią Pana
i woła o Twój powrót.

Po chwili oddany został
przestworzom...
Przecież wszystko wskazuje na to, że jesteśmy jak ten ptaka, który na chwilę trafił w moje ręce i miałem chwilę władzy nad jego życiem i śmiercią, wolnością przestworzy i więzienia w klatce palców.
Wszystko wskazuje na to, że bardziej jesteśmy ptakiem, niż tym, kto ptaka trzyma w dłoniach. Tylko jak się dziś przyznać do takiego położenia? To przecież takie niemodne! 
A przecież każdy może! 
Wystarczy tylko chcieć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

SATANISTA – ALKOHOLIK – czy ANIOŁ?

  Nie o Boyu Żeleńskim będzie to wpis, ale o Przybyszewskim Stanisławie, którego Boy znał osobiście. Muszę też od razu napisać, że o ile bar...