Każdy plecie swą sieć... |
Są chwile, gdy brakuje nam słów na
wyrażenie tego, co nas otacza i tego, co czujemy. Uciekamy się wtedy do cudzych
myśli i słów, żeby choć w części wypowiedzieć, co siedzi w nas.
Taka ucieczka na orbitę zapisanych i
wypowiedzianych przez innych słów i przeżyć, to z jednej strony przyznanie się
do naszego ubóstwa i do tego, że sami nie potrafimy wypowiedzieć siebie. Z drugiej
jednak strony to świadectwo na to, że myśli nasze krzyżują się, przecinają,
łączą, splatają gdzieś w przestrzeniach sfery duchowej, od której coraz
bardziej oddalamy się wraz z tak zwanym postępem cywilizacyjnym; świadczy to o
tym, że kiedyś i dzisiaj byliśmy i jesteśmy sobie bliscy, niemalże jednacy.
Nie ma zatem nic złego w tym, że
chowamy się pod skrzydła utraconego sacrum i próbujemy przeniknąć do siebie
zapomnianego, nawet jeśli czynimy to przy pomocy słów i myśli innych.
Oddać się choć na chwilę Sile wyższej,
niepojętej, o której tyle mówimy, którą czujemy w głębinach myśli swoich, a
którą tak konsekwentnie na co dzień odrzucamy.
Czy to już aż tak wstydliwe, stare,
infantylne?
A może tak to proste, potężne,
niewiarygodnie skuteczne, że najzwyczajniej w świecie boimy się siebie takich?
O
Panie,
powierzam się
cały Twoim rękom.
Czyń ze mną, co
chcesz.
Stworzyłeś mnie
dla siebie.
Nie chcę więcej
myśleć o sobie samym.
Chcę iść za
Tobą.
Cóż
chcesz, bym czynił?
Prowadź mnie
Twoją drogą.
Czy spotka mnie
na niej radość czy ból:
chcę nią iść.
Składam Ci w ofierze te życzenia,
przyjemności, słabości, plany i sądy, które trzymają mnie z dala od Ciebie i
zostawiają mnie samego sobie;
Czyń
ze mną, co chcesz!
Nie targuję się
o nic.
Nie próbuję poznać
naprzód,
co ze mną
zamierzasz.
Chcę być tym,
czym Ty chcesz mnie uczynić.
Nie mówię: pójdę za Tobą – bo jestem
słaby. Ale oddaję siebie – Tobie, byś Ty mnie prowadził, gdzie chcesz.
Chcę iść za Tobą nawet w ciemności i
proszę tylko o siłę na mój dzień.
Powierzyć
się, przyjąć codziennie z pokorą radość i ból istnienia, złożyć u stóp Jego
plany, nadzieje, marzenia, nawet te najgłupsze. Nikt się nie będzie wyśmiewał!
Nie
targować sie o nic. Po prostu cierpliwie czekać i weryfikować to, o co czasem prosimy.
Widzę
już te uśmieszki i komentarze słyszę, że tak to właśnie najłatwiej – zawierzyć wszystko
Sile i czekać na rozwiązanie!
A
ja Wam powiadam, że to wcale niełatwo, a ile trzeba siły, cierpliwości, pokory,
zaparcia się siebie i ile pracy nad sobą!
Ale
tym, co wątpią ze mną wątpiącym na czele modlitwę Foucauld’a daję dzisiaj na pokarm:
Ojcze,
który
dni prześwietlasz nadzieją,
nie
odmawiaj naszym wołaniom:
za wszystkich,
co lękają się przyszłości, aby zaufali
za tych, którzy
złamali się, aby znaleźli nową szansę
za samotnych,
aby spotkali człowieka
za potężnych,
mocnych, aby zrozumieli swą kruchość
za ty, którzy
dobrze się mają, aby nie zamykali swego serca
Ojcze,
oddaję się Tobie.
Uczyń
ze mną co zechcesz.
Dziękuję
Ci za wszystko, cokolwiek ze mną uczynisz.
Jestem
gotów na wszystko,
przyjmę
wszystko.
Niech
Twoja wola spełnia się we mnie
i
we wszystkich Twoich stworzeniach.
Nie
pragnę niczego innego, mój Boże.
Składam
moją duszę w Twoje ręce:
oddaję
Ci ją Boże,
z
całą miłością mego serca.
Kocham
Cię.
I
to jest potrzebą mojej miłości, żeby się dawać,
oddawać
się w Twoje ręce bez ograniczeń
z
nieskończoną ufnością,
bo
Ty jesteś moim OJCEM.
A
jeśli i to nie pomogło, to może nie forma oddania, tylko błaganie dla siebie. Przecież
tak lubimy mieć więcej, więcej i więcej. Tylko czy to „więcej” to właśnie to, co
istotne?
Jak
często prosimy o to, o co prosił Suensens?
Panie,
daj nam oczy, by widzieć,
serce,
by kochać i oddech, by przetrwać.
Gdy
Cię prosimy o oczy, to błagamy usilnie,
daj
nam Twoje Oczy,
abyśmy
widzieli tak, jak Ty widzisz
ludzi,
świat i historię, naszą własną historię.
Daj,
abyśmy odnajdywali drogę do Twych myśli,
dzień
po dniu i godzina po godzinie.
Pozwól
nam powoli stać się tym,
po
co nas stworzyłeś.
Daj
nam Twoje spojrzenie,
postaw
nas przy Twoim boku,
uczyń
nas pojętnymi uczniami Twego Słowa,
które
rozjaśnia i przemienia całe życie.
Daj
nam serce, by kochać,
serce
z krwi, nie z kamienia,
abyśmy
kochali Boga i ludzi.
Daj
nam Twoje Serce, abyśmy naprawdę kochali,
a
o sobie samych zapomnieli.
Już
wielki czas, aby w nas biło Twoje Serce,
a
nie nasze, które tak źle bije.
Daj
nam Twoje Serce, aby kochać naszego Ojca.
Daj
nam Twoje Serce, aby kochać Maryję,
naszą
Matkę.
Daj
nam Twoje Serce, aby kochać ludzi, Twoich braci.
Daj
nam Twoje tchnienie do modlitwy z głębin,
do
modlitwy, której Ty jesteś natchnieniem,
która rodzi się
w nas,
która tęskni za
Pełnią Pana
i woła o Twój
powrót.
Po chwili oddany został przestworzom... |
Przecież wszystko wskazuje na to, że jesteśmy
jak ten ptaka, który na chwilę trafił w moje ręce i miałem chwilę władzy nad jego
życiem i śmiercią, wolnością przestworzy i więzienia w klatce palców.
Wszystko wskazuje na to, że bardziej jesteśmy
ptakiem, niż tym, kto ptaka trzyma w dłoniach. Tylko jak się dziś przyznać do takiego
położenia? To przecież takie niemodne!
A przecież każdy może!
Wystarczy tylko chcieć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz